Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Historia, jakiej nie znacie: Waleczny „Liberty”, czyli trafiła kosa na kamień

Statek typu Liberty Statek typu Liberty Didier Duforest / Wikipedia CC BY 4.0
SS „Stephen Hopkins”, frachtowiec typu „Liberty”, który zatopił niemieckiego raidera.

Statki typu „Liberty” to jeden z przejawów amerykańskiego geniuszu. Ich historia jest prosta i dobrze znana, przypomnijmy więc tylko podstawowe fakty. Brytyjczycy, ponoszący w pierwszej fazie II wojny światowej duże straty w swej, największej zresztą na świecie, flocie handlowej, zwrócili się w 1940 r. do Stanów Zjednoczonych o zbudowanie serii 60 prostych frachtowców typu „Ocean”, stanowiących rozwinięcie projektu z... 1879 r. Pomysł chwycił, praktyczni Amerykanie nieco powiększyli konstrukcję i wpadli na genialny pomysł, że statki można budować na linii produkcyjnej (jak, powiedzmy, samochody Forda) ze spawanych modułów montowanych w nowo powstałych stoczniach. Pierwszy zwodował osobiście prezydent Roosevelt, a że w przemówieniu użył frazy o „statkach, które przyniosą Europie wolność”, całą serię, liczącą, bagatela, 2710 jednostek, nazwano właśnie „Liberty”.

„Liberty” miały swoje wady, wśród których niewątpliwy brak urody stanowił najmniejszy problem. Były powolne, koncepcyjnie przestarzałe, napędzały je silniki parowe trzystopniowego rozprężania (rozwiązanie stare, za to niezawodne) i, co najgorsze, miały tendencję do przełamywania się w pół, co zdarzyło się kilkanaście razy (okazało się, że spawane arkusze niskiej jakości stali czasem pękają, szczególnie w zimnych wodach północnego Atlantyku; wadę tę później usunięto). Ale po dopracowaniu technologii amerykańskie stocznie w szczycie swej wydajności potrafiły wyprodukować taki statek w 39 dni, to niwelowało wszelkie niedoskonałości.

Czytaj też:

  • historia jakiej nie znacie
  • II wojna światowa
  • żegluga
  • Reklama