Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Czarne chmury gromadzą się nad festiwalem w Gdyni i polskim kinem

Złote Lwy, przyznawane w ramach Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Złote Lwy, przyznawane w ramach Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Forum
Oburzenie środowiska filmowego na niezakwalifikowanie do głównego konkursu Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni „Mowy ptaków” Xawerego Żuławskiego jest w pełni uzasadnione, nawet jeśli się okaże, że nie jest to arcydzieło, a wielu widzom rzecz nie przypadnie do gustu. Złamana została reguła, na której opierało się zaufanie filmowców do władzy.

Od kilku lat nad Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni gromadzą się czarne chmury. Najpierw po cichu zlikwidowano funkcję dyrektora artystycznego tej imprezy, który był jej twarzą i odpowiadał za najważniejsze decyzje programowe. W tym roku pod pretekstem zbyt małej liczby filmów eksperymentalnych nieoczekiwanie zrezygnowano również z drugiej, równoległej sekcji konkursowej Inne Spojrzenie – często nazywanej Salonem Odrzuconych, stwarzającej jednak ciekawą alternatywę, wprowadzającą ożywczy ferment w skostniałą rutynę gatunkowego kina promowanego w mainstreamowym konkursie głównym.

Festiwal w Gdyni skreśla filmy

A teraz doszła większa afera, ze skandalicznym wykreśleniem filmów rekomendowanych przez komisję selekcyjną gdyńskiego festiwalu, którą zdążyła już oprotestować m.in. Gildia Reżyserów Polskich. „Jest to kolejny dowód − obok likwidacji funkcji Dyrektora Artystycznego − na rezygnację organizatorów Festiwalu z artystycznych priorytetów na rzecz »branżowych« układów. W takim kształcie Festiwal Polskich Filmów Fabularnych nie będzie w stanie dotrzymać kroku rozwojowi polskiego kina. Grozi mu prowincjonalizacja oraz bojkot ze strony artystów, którzy będą zmuszeni szukać innego, bardziej wiarygodnego forum dla swojej twórczości”. W imieniu środowiska list podpisał zarząd Gildii, m.in. Agnieszka Holland, Andrzej Jakimowski i Joanna Kos-Krauze.

Wedle obowiązującego od dwóch lat regulaminu zasada wyboru tytułów ubiegających się o Złote Lwy jest taka, że swoje propozycje zgłasza najpierw powoływany każdorazowo w innym składzie osobowym Zespół Selekcyjny (reprezentujący twórców), a zatwierdza je Komitet Organizacyjny.

Zasiadają w nim decydenci: dyrektor festiwalu Leszek Kopeć, przewodniczący rady programowej Wojciech Marczewski oraz przedstawiciele instytucji go organizujących: Radosław Śmigulski (dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej), Jacek Bromski (prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich), wiceminister kultury Paweł Lewandowski, Jacek Kurski (prezes TVP), Krzysztof Olendzki i Rafał Wiśniewski, podlegający ministrowi kultury dyrektorzy odpowiednio Instytutu Adama Mickiewicza i Narodowego Centrum Kultury, Artur Adamski (wicedyrektor Departamentu Edukacji i Wydawnictw NBP), Agnieszka Odorowicz (była szefowa PISF, dziś członkini zarządu Cyfrowego Polsatu), a także przedstawiciele pomorskiego samorządu i miasta Gdynia.

Regulamin festiwalu precyzuje tylko, że liczba filmów zgłoszonych przez Zespół Selekcyjny nie powinna przekraczać 20. I że do konkursu może być dopuszczonych co najwyżej 16. O proporcjach wyboru nie ma już ani słowa.

Czytaj także: Czy PISF jest niezależny od władzy politycznej?

Jakie filmy nie zakwalifikowały się do festiwalu

W tej kwestii obowiązywała niepisana umowa. Pewną pulę miał mieć zagwarantowaną Zespół Selekcyjny, a pewną Komitet. W ubiegłym roku na 16 filmów zakwalifikowanych do głównego konkursu 12 było wyborem Zespołu Selekcyjnego, dwa wybrał przewodniczący Komitetu Organizacyjnego, czyli Leszek Kopeć, a dwa pozostałe – w demokratycznym głosowaniu KO.

Tym razem sytuacja wyglądała tak, że pierwsze osiem tytułów zgłoszonych przez Zespół Selekcyjny miało mieć gwarantowane miejsce w głównym konkursie, a resztę dobierał wedle własnego uznania KO.

Za prace Zespołu odpowiadało troje reżyserów: Jakub Czekaj, Leszek Dawid, Kinga Dębska (przewodnicząca Zespołu), poza tym Jagna Janicka (scenografka) i dokumentalista, wybitny operator Wojciech Staroń. I to oni zgłosili na ośmiu czołowych miejscach swojej listy „Mowę ptaków” Xawerego Żuławskiego oraz trzy inne filmy: „Interior” Marka Lechkiego, debiut Bartosza Kruhlika „Supernova”, a także „Żużel” Doroty Kędzierzawskiej – wszystkie odrzucone przez KO. W przypadku tego ostatniego filmu w międzyczasie reżyserka wycofała go z konkursu z innych przyczyn. A więc w tym momencie należy mówić o trzech filmach, które zostały „bezprawnie” wyeliminowane przez Komitet Organizacyjny.

Czytaj także: Jak się zmieniało polskie kino przez ostatnie 25 lat

Widmo kryzysu nad polską kinematografią

Ta statystyka obrazuje coś więcej niż niedotrzymanie gentlemen’s agreement. Za protestami środowiska kryje się coś znacznie poważniejszego niż tylko dowody solidarności zawodowej. Bo przecież głos zawiedzionych artystów, którzy mają poczucie skrzywdzenia, słychać zawsze. Przy każdej edycji festiwalu.

Stawka toczy się o to, na ile ma to być festiwal filmowców, a na ile organizowany przez władzę. Liczba 12 oznaczała, że jest to impreza środowiskowa, bo to ono miało zdecydowanie większy wpływ na dobór tytułów niż urzędnicy państwowi. Komitet Organizacyjny ma prawo podejmować swoje decyzje, zawsze tak było, lecz dotychczas nie zmieniało to oblicza Gdyni. Liczba osiem to dolny próg tego kompromisu, który został właśnie brutalnie złamany.

Dodajmy do tego kontrowersje związane z zapowiedzią wykorzystania „Solid Gold” Jacka Bromskiego w kampanii wyborczej PiS. Przewagę w głosowaniu przedstawicieli ministerstwa kultury i silną obecność kina patriotycznego w programie. To może oznaczać, że za chwilę pojawi się w kinematografii widmo podobnego kryzysu co w zarządzaniu Muzeum Narodowym, Starym Teatrem czy telewizją publiczną.

Czytaj także: Nowe kino narodowe

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną