Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Co z Polańskim mają uczynić filmowcy?

Roman Polański w Krakowie Roman Polański w Krakowie Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Do tej pory polskie środowisko filmowe ignorowało zarzuty wysuwane pod adresem Polańskiego. Dziś przeciwko zapraszaniu reżysera na uczelnię protestują studenci łódzkiej filmówki.

Czytaj także: Wielkim artystom wolno więcej? Nie wyciszajmy dyskusji wokół Polańskiego

Polskie środowisko filmowe znowu ma kłopot. Kolejny raz staje na wokandzie kwestia przewin Romana Polańskiego. Tych domniemanych i tych dowiedzionych, do których zresztą przyznał się publicznie, dawno za nie przeprosił, a niektórzy, w tym najbardziej znana ofiara reżysera – Samanta Gellner, zapewniają, że również już za nie odpokutował. Niestety ciągle zgłaszają się nowe pokrzywdzone. Ostatnio fotografka, była aktorka Valentine Monnier, bodajże szósta kobieta oskarżająca Polaka. W 1975 r., kiedy miała 18 lat, miała być przez Polańskiego niezwykle brutalnie zgwałcona w jego szwajcarskim domu w Gstaad.

Studenci łódzkiej filmówki nie chcą Polańskiego

Protest studentów, absolwentów i pracowników łódzkiej filmówki przeciwko zapraszaniu Polańskiego na uczelnię w trakcie jego zapowiadanej na 29 i 30 listopada wizyty na festiwalu Cinergia (w związku z przedpremierowym pokazem jego najnowszego dzieła „Oficer i szpieg”) to zupełnie nowa jakość. W petycji uzasadniającej żądanie odwołania zaplanowanego na terenie szkoły spotkania z autorem „Dziecka Rosemary” i „Chinatown” pojawia się argument, iż „ byłoby to lekceważące wobec wszystkich osób, które doświadczyły przemocowych zachowań seksualnych.

Reklama