Z pewnością istnieje jakaś alternatywna rzeczywistość, w której książka „Nie ma i nie będzie” Magdaleny Okraski ukazuje się, udzielane są wywiady, pisane recenzje, pojawia się dyskusja o prowincji i transformacji, może nawet są wyciągane wnioski. I może to wszystko się jeszcze stanie, ale na razie uwagę przyciąga zupełnie niepotrzebna awantura.
Książka Okraski, autorki dobrze przyjętej „Ziemi jałowej” o smętnych realiach poszkodowanego przez transformację ustrojową Zawiercia, ukazała się w serii eseistycznej Wydawnictwa Ha-Art. Okraska związana jest ze środowiskiem „Nowego Obywatela”, kwartalnika „na rzecz sprawiedliwości społecznej”, którego redaktorem naczelnym jest zresztą mąż autorki Remigiusz. „Nie ma i nie będzie” można traktować jak rozwinięcie „Ziemi…”. Tym razem poza Zawierciem, w którym mieszka, Okraska zwiedza inne miasta, „które kiedyś tętniły życiem” – Wałbrzych, Tarnobrzeg, Myszków czy Szczytno; pochyla się także, trochę z innej beczki, bo zahaczając o Warszawę, nad problemem mieszkaniowym dotykającym całej Polski.
Czytaj też: Polska prowincja w literaturze
Tłumaczyć i zapisywać
Autorka deklaruje, że nie interesuje jej opowieść o sukcesie; nie jest więc o tych, co wyjechali, ale o tych, co zostali. Pozwala im się wypowiedzieć, z rzadka te wypowiedzi komentuje czy koryguje; można zatem wysłuchać emeryta narzekającego na to, że Polki w Niemczech „podcierają tyłki esesmanom”.