Recenzja filmu: „Sama przeciw wszystkim”, reż. John Madden
Akcja filmu skupia się na pozbawionej moralnych hamulców rozgrywce między konkurującymi lobbystami.
Akcja filmu skupia się na pozbawionej moralnych hamulców rozgrywce między konkurującymi lobbystami.
„Piraci” jako czysty film przygodowy jednak nużą.
Przyjemna opowieść szkatułkowa, film w filmie.
Nowa odsłona najsłynniejszego kosmicznego horroru przeraża jedynie lenistwem reżysera i scenarzystów, którzy nawet nie starali się pokazać niczego nowego, bawiąc się w filmowy recykling na absolutnie każdym polu.
W tle zapierająca dech sceneria kanadyjskiej Wyspy Księcia Edwarda końcówki XIX w.
Niewiele w tej ponurej przepowiedni zdrowego rozsądku.
Im częściej Terrence Malick staje za kamerą, tym większą konfuzję budzą jego filmy.
Historia bohatera, byłego Jamesa Bonda, nie pozwoli serialowi AMC wybić się ponad przeciętną telewizyjną rozrywkę.
Dumont stroi się w piórka bliskiego nam Gombrowicza, lecz nie do każdego trafi ten rodzaj teatralizacji i komiksowego humoru.
Ponad 140 arcyciekawych propozycji.
Naprawdę wciągająca, inteligentnie poprowadzona przez reżysera, krwawa jatka.
Film nie wywołuje empatii ani kontrowersji.
Serial ogląda się bez wielkich emocji.
Atutem filmu są surowe zdjęcia Pawła Chorzępy podkreślające dzikość i bezkres przestrzeni.
Przenikliwy, prowokujący dramat.
Obiecujący początek coraz śmielej rozpychającego się na europejskim rynku Polaka.
Warto obejrzeć ten film tylko dlatego, że jest zachwycający wizualnie.
Przyzwoicie skonstruowany, złożony z rozsypanych fragmentów kryminał.
Debiutująca reżyser potrafi w kilku zrelaksowanych scenach pokazać czystą radość w zbliżeniach twarzy głównej bohaterki.
Solidny horror. Ale z zastrzeżeniami.