Recenzja filmu: „Prosta historia o morderstwie”, reż. Arkadiusz Jakubik
Nieprosta historia o morderstwie, prowadząca do nieoczekiwanego i poruszającego zakończenia.
Nieprosta historia o morderstwie, prowadząca do nieoczekiwanego i poruszającego zakończenia.
Tim Burton łączy tu charakterystyczne dla siebie upodobanie do wrażliwych, odseparowanych od społeczeństwa młodych bohaterów z romansem gotyckim.
Ten film może stanowić wzór dla nas Polaków, jak inteligentnie leczyć się z narodowych traum i win.
Scenariusz, którego współautorem jest reżyser Fede Alvarez, generuje niesłabnące napięcie, choć przez większą część historii kładzie nacisk na proste rozwiązania.
Film jest w istocie hitchcockowskim, przewrotnie skonstruowanym thrillerem.
Reżyser rozpoczął swoją karierę filmową od kręcenia teledysków, i przyznać trzeba, że to kulturowe dziedzictwo wykorzystuje w niemal każdej scenie.
Myśli przewodniej w scenariuszu „Sekretnego życia...” zabrakło.
Oryginalne dzieło Anderson to najpiękniejszy film o psie, jaki kiedykolwiek powstał.
Film trafi w gusta bardziej wyrafinowanych widzów.
Film o przypadku zmuszającym do improwizacji i o pokrętnej logice miłości, której nie da się wyreżyserować.
Poruszający, głęboko autorskie dzieło, w którym autor, dokonuje swoistej ekspiacji za swój wcześniejszy film.
Film oprócz walorów edukacyjno-poznawczo-rozrywkowych niesie proekologiczne przesłanie, co ma swoją wagę, lecz niektórych może razić oczywistością.
Przyzwoicie skrojona komedia romantyczna, przywracająca blask temu dość wyeksploatowanemu gatunkowi.
Metaforyczna opowieść o poszukiwaniu tożsamości, nie tylko seksualnej, przez dziewczyny dorastające w świecie męskiej dominacji.
Stary, doświadczony szkoleniowiec uczy młodego, utalentowanego Latynosa techniki, a przede wszystkim obrania i realizowania właściwej strategii.
Ta poetycka impresja powstawała metodą cierpliwej obserwacji rytmu życia wyspy przez blisko półtora roku.
Autor wykorzystując konwencję kina gatunkowego, zafundował Amerykanom rodzaj psychoanalizy, pokazując, jak niewiele zmienili się od czasów, kiedy kowboje walczyli na tej ziemi z Komanczami.
Zamiast perwersji, voyeuryzmu, obyczajowej prowokacji, groteskowego tonu, kiczu, wulgarności – napięcie niczym w kryminale, wartka akcja, dystans i, jak przystało na klasyka, wirtuozerski portret pogrążającej się w depresji kobiety.
Nie jest to kanoniczna historia Aladyna znana z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, ale kino dziecięce już od dawna swobodnie traktuje arcydzieła literatury.
Akcja filmu toczy się tuż przed rozpadem Czechosłowacji w upalne lato 1992 r.