Recenzja płyty: Tomasz Stańko, „Polish Radio Sessions 1970–91”
To najlepszy rok dla miłośników muzyki Tomasza Stańki od czasu pożegnania naszego jazzmana siedem lat temu.
To najlepszy rok dla miłośników muzyki Tomasza Stańki od czasu pożegnania naszego jazzmana siedem lat temu.
Okazję, jaką jest 80-lecie Maryli Rodowicz, wykonawczyni zestawu najczęściej coverowanych piosenek w polskiej rozrywce postanowiła uczcić, śpiewając je raz jeszcze.
Z tym albumem jest trochę tak jak z całą dyskografią Hani Rani, naszej eksportowej pianistki i kompozytorki, laureatki Paszportu POLITYKI. Nie wolno dać się zwieść pozorom.
Rzadko trafia się dziś wydawnictwo tak intensywne, domagające się uwagi, zarazem tak ostentacyjnie piękne.
Muzyka Florence dalej jest, jaka była: podąża za osobowością i ekspresją bohaterki, trochę w poprzek mód i gatunków.
Zespół dał się poznać fantastycznymi występami na katowickim Off Festivalu i całym szeregiem singli.
Lider sceny „krainy łagodności” powraca po 11 latach od ostatniego albumu z nowym autorskim materiałem i śpiewa od razu o miłości dla dojrzalszej grupy słuchaczy.
Jest tu nudno, ale bezpiecznie, milenialsi dostaną sentymentalną podróż do czasów wczesnej młodości.
Brytyjski piosenkarz wydaje się tu sobą przez minutę i 20 sekund pierwszego utworu.
Na ósmej solowej płycie Błażej Król wychodzi ze strefy komfortu, ale nie zmienia charakteru.
Sensacja, którą można było przewidzieć, śledząc losy formacji Geese (Gęsi) z Brooklynu i jej lidera Camerona Wintera.
Ścieżkę Marcina Maseckiego w znacznej mierze wyznaczyły losy jego rodziny – emigranckie i muzyczne historie rodziców i dziadków, własne dzieciństwo w Ameryce Południowej.
Całość subtelnie kradnie uwagę słuchacza i zachęca do powtórek.
Estetyka rockowa raczej uwypukla, niż miałaby zagłuszać warstwę słowną płyty, za co gratulacje dla producenta.
Sentymentalny powrót do przeszłości.
Nawet jeśli ktoś nie lubi Glassa, płyta może mu się spodobać, a jeśli lubi, to tym bardziej.
Po wyprzedaniu jesiennej trasy koncertowej i Stadionu Narodowego, a przed premierą zapowiadanego na przyszły rok kolejnego pełnoprawnego wydawnictwa, Mata zaprasza słuchaczy na wspólne pożegnanie lata.
„Pierwsza zasada: ruszamy ciałem. Nikt nie stoi w miejscu” – wita słuchaczy przetworzony vocoderem głos gospodarza, automatycznie kierujący nas do złotej ery disco.