Ludzie i style

Polityka przy stole. Symulator kampanii wyborczej i inne planszówki

„Pierwszy Obywatel” „Pierwszy Obywatel” Bored Games / mat. pr.
Kogo znane na co dzień z ekranów i gazet polityczne spory nadal bardziej ekscytują, niż męczą, może sprawdzić swoich sił w ich wersji pudełkowej. Uwaga – wciągają jak prawdziwe.

Czy kłótnie o politykę przy rodzinnym stole mogą przerodzić się w coś konstruktywnego? Jak najbardziej – przynajmniej w przypadku gier planszowych, które coraz chętniej sięgają po ten jedynie na pozór mało pociągający temat. Niełatwego zadania przeszczepienia żmudnej walki o głosy, składania obietnic bez pokrycia i pilnego obserwowania posunięć konkurentów podjęły się dwa kieleckie studia zajmujące się produkcją planszówek. Efektem tej współpracy jest „Pierwszy Obywatel” – symulator kampanii wyborczej.

Gdyby zapytać o to Polaków, okaże się, że przytłaczająca większość polityką nie interesuje się wcale lub bardzo pobieżnie – mówi Sebastian Srebro, pomysłodawca gry i prezes firmy Bored Games. – Ale równocześnie niesamowicie fascynuje ludzi w kontekście walki o władzę. Zresztą najlepiej świadczy o tym ogromna popularność różnych filmów czy seriali, choćby „House of Cards”. I chyba właśnie ta obserwacja przeważyła – któregoś dnia Marcin [Szmel, jeden z twórców gry, szef Sargon Games – przyp. red.] stwierdził: „a może zróbmy grę o politycznej walce o władzę?”. I tak się to zaczęło.

Czytaj też: Co nam daje władza

Gra polityczna, ale apolityczna

Gracze wcielają się w szefów sztabów, starając się doprowadzić swojego kandydata do zwycięstwa w wyborach. Do pomocy zatrudniają grupę specjalistów – od uznanych autorytetów i członków młodzieżówek, przez rodzinę i celebrytów, aż po prowokatorów, z których każdy dysponuje właściwym dla siebie zestawem zdolności. Za ich użycie musimy – oczywiście – nierzadko słono zapłacić. Cała gra toczy się na obszernej planszy reprezentującej mapę kraju podzieloną na kluczowe miasta i regiony, których mieszkańcy mają odmienne preferencje i oczekiwania. Te kształtowane są losowo za pomocą dobieranych na początku każdej rozgrywki kart, co znacznie wydłuża regrywalność produkcji i jej atrakcyjność przy kolejnych podejściach. A także potrafi doprowadzić do sytuacji, gdy Warszawa staje się bastionem oszczędnych emerytów o konserwatywnych poglądach.

Gra jest przy tym całkowicie apolityczna – nie znajdziemy w niej żadnych nazwisk, barw partyjnych czy nawet podziału na lewicę i prawicę. W tym sensie stanowi raczej instruktaż z populizmu – staramy się zadowolić wszystkich, co wpływa również na nasze programy wyborcze. Nic nie stoi na przeszkodzie, by obiecywać jednocześnie powrót do tradycyjnych wartości i porzucenie ich w imię postępu. W końcu liczy się każdy głos. Jak tłumaczy Sebastian Srebro: – Gry mają łączyć, nie dzielić. Dlatego zdecydowaliśmy, że skoro robimy grę o polityce, musimy pozbawić ją wszelkich aspektów, które mogłyby źle się kojarzyć i odwracać uwagę od rozgrywki. Chcieliśmy, żeby osobiste sympatie lub antypatie nie przysłaniały tego, co chcieliśmy pokazać najwyraźniej – czyli samego mechanizmu wyborczego. Strategicznych decyzji, jakich wymaga dobra kampania. Planowania działań z dużym wyprzedzeniem, ale równocześnie ciągłą gotowość na ruchy przeciwników.

Sukces osiągnąć można bowiem zarówno poprzez umiejętne planowanie, jak i podkładanie nogi konkurentom – i tak jak w rzeczywistości do osiągnięcia celu wskazane jest korzystanie równolegle z obu metod. Twórcy chętnie odwołują się do porównań z serialowym „House of Cards”. I faktycznie, nawet najlepiej dobrana strategia nie zda się na wiele, jeśli nasi konkurenci postanowią popsuć nam szyki, czy to demobilizując nasz elektorat za pomocą mediów, czy promując nowe tematy w interesujących nas regionach. A nieczystych zagrań jest w grze dość sporo. O tym, że polityka to nie zabawa dla grzecznych dziewcząt i chłopców, przekonuje również utrzymana w odcieniach szarości oprawa graficzna produkcji, przywodząca na myśl dystopijne wizje w stylu „Roku 1984”.

Polityka jest bezwzględna i mało bajkowa, postanowiliśmy więc, że właśnie tak przygotujemy oprawę graficzną – mówi Sebastian Srebro. – Poważną i raczej mroczną, sugerującą, że ta rywalizacja to coś serio. Chcieliśmy, żeby w trakcie rozgrywki było odczuwalne, że polityka to niekiedy dość brudny biznes. W grze jest wiele negatywnej interakcji. Każdy nasz ruch, każda aktywność coś nam da, ale równocześnie coś komuś zabierze. Cała sztuka polega na tym, żeby możliwie dużo zyskać i możliwie najmniej stracić.

Czytaj też: Sekrety charyzmy

Polityka. Gra dla wytrwałych

Konsekwentnie stosowana paleta barw z pewnością buduje klimat rozgrywki. „Pierwszy Obywatel” nie oszczędza zresztą nowych graczy, co bywa standardem w podobnie zaawansowanych produkcjach. Nawet po wnikliwej lekturze instrukcji pierwsza rozgrywka w większości przypadków pójdzie na straty, stanowiąc poligon doświadczalny przed kolejnymi partiami. Warto o tym pamiętać, planując zabawę w grupie początkujących planszówkowiczów. Tym bardziej że na rozgrywkę należy zarezerwować przynajmniej 1,5–2 godziny. Nie bez powodu polityka znana jest jako gra dla wytrwałych.

Twórcy „Pierwszego Obywatela” zapewniają, że w przypadku krajowego sukcesu jego przełożenie na zagraniczne rynki jest banalnie proste – wystarczy zmienić mapę Polski na francuską czy niemiecką, polityka wszędzie rządzi się bowiem podobnymi prawami. Przypomina o tym choćby międzynarodowy sukces niemieckiej gry „Die Macher”, która od 1986 r. cieszy się niezmienną popularnością. W tym przypadku twórcy postanowili podbijać zagraniczne rynki na własnych zasadach – w każdej odsłonie jest to planszowa symulacja wyborów do niemieckiego parlamentu. Podobnie jak w „Pierwszym Obywatelu” gracze muszą brać pod uwagę zarówno preferencje wyborców, jak i wpływ mediów czy działania konkurentów, nierzadko wprost atakujących swoich rywali. Zbliżony jest również aspekt planowania partyjnego programu. Chętni muszą uzbroić się jednak w cierpliwość – przy maksymalnej liczbie graczy zabawa może potrwać nawet trzy godziny.

Czytaj też: Krótki kurs populizmu

„Die Macher”mat. pr.„Die Macher”

Kariera polityczna. Gdy CBA robi nalot...

Ci, dla których polityka na państwowym szczeblu to wciąż za mało, mogą spróbować swoich sił w starciu w skali makro. Taką zabawę oferuje planszowa „Zimna wojna 1945–1989”, jedna z najlepiej ocenianych gier w historii (nr 5 w światowym rankingu zrzeszającego fanów planszówek portalu Board Game Geek), która doczekała się też swojej cyfrowej wersji. Idea obu edycji jest ta sama. Gracze (jedynie dwóch) wcielają się w liderów atomowych potęg – Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego – rywalizujących na przestrzeni 45 lat. Areną tych zmagań jest cały świat, sprowadzony do mapy wpływów, a gracze muszą brać pod uwagę autentyczne zawirowania, jak wojna w Wietnamie, kryzys kubański czy wybór Karola Wojtyły na papieża. Tym samym produkcja staje się doskonałą lekcją historii – podobnie jak poprzedzające ją gry w rodzaju nagradzanych, rozgrywających się w czasach pierwszej wojny światowej „Ścieżek chwały” czy mniej znanej w Polsce, odwołującej się do rewolucji amerykańskiej planszówki „We the people”.

„Zimna wojna”mat. pr.„Zimna wojna”

Szukający mniej skomplikowanej rozgrywki mogą zapoznać się z produkcjami sygnowanymi przez Andrzeja Mleczkę. Jedną z nich jest „Kariera polityczna” – wariacja na temat popularnego „Monopoly” połączona z quizem, który może stanowić wyzwanie nawet dla stałych widzów programów informacyjnych (kto wie, ile wyniósł koszt budowy jednego miejsca na Stadionie Narodowym?). Całość, jak to u Mleczki, podana jest z przymrużeniem oka.

Tym razem celem jest nie dominacja na krajowej lub globalnej scenie politycznej, a ewakuacja do Brukseli przed gniewem rozczarowanych wyborców. Na swojej drodze zetkniemy się z większością stereotypów, jakie krążą na temat polityki. A stosunkowo niewielki poziom trudności rozgrywki sprawia, że odnajdą się w niej także młodsi adepci polityki. Ci dowiedzą się, że na każdego prędzej czy później spadnie „ślepy los” w postaci nalotu CBA, co stanowi cenną lekcję przed wejściem w świat prawdziwie dorosłej polityki.

Czytaj też: Polityczne gry wideo

„Kariera polityczna”mat. pr.„Kariera polityczna”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama