Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Konwencja rolnicza w Kadzidle. PiS znów stawia na wieś

Jarosław Kaczyński na rolniczej konwencji PiS w Kadzidle k. Ostrołęki Jarosław Kaczyński na rolniczej konwencji PiS w Kadzidle k. Ostrołęki Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W Kadzidle k. Ostrołęki PiS przypomniał, „co się po prostu należy” mieszkańcom wsi, którzy już raz wynieśli go do władzy. Ale już o rolnictwo partii Kaczyńskiego dbać się nie opłaca.

PiS jest partią polskiej wsi – ogłosił Jarosław Kaczyński na konwencji w Kadzidle na Kurpiach. O zwycięstwie ostatnich wyborów parlamentarnych przesądzili wyborcy wiejscy, partia rządząca dzięki nim zamierza ten sukces powtórzyć. Pierwszym etapem na drodze do kolejnego zwycięstwa mają być wybory do Parlamentu Europejskiego.

Dopłaty bezpośrednie do hektara

Nagle więc partia Kaczyńskiego przypomniała sobie o dopłatach bezpośrednich do hektara. W 2015 r. zapewniała, że wywalczy ich zrównanie z dopłatami farmerów francuskich czy niemieckich. Po wyborach o tej obietnicy zapomniała, teraz odgrzewa stare obietnice. Robi to po to, żeby przekonać mieszkańców wsi, że wybory parlamentarne są ważne, dopinguje, by ich nie zlekceważyli. Obiecuje, że dzięki PiS wieś dostanie więcej niż do tej pory środków unijnych, bo one nam się przecież należą. Dzięki dopłatom żywność może być tańsza, po to je wymyślono. Krytykując poprzednie rządy za to, że nie wywalczyły równych dopłat, liderzy PiS milczą o tym, że wywalczyły dopłaty dla tych rolników, a raczej tylko posiadaczy gruntów rolnych, którzy niczego na rynek nie produkują, więc na ceny żywności wpływu nie mają.

Czytaj więcej: Dlaczego rolnikom bardziej opłaca się ziemię zaniedbać, niż ją sprzedać

Gospodarstwa wielkohektarowe nie mają na co liczyć, bo małym należy się więcej

Jeśli przemówień prezesa i premiera słuchali sadownicy, którzy do tej pory nie są w stanie sprzedać jabłek, albo rolnicy tacy jak Michał Kołodziejczak, szef Agro Unii, która w ostatnich dniach ponownie sparaliżowała Warszawę, to nie znaleźli tam żadnych powodów do radości. Bo rolników produkujących na rynek jest już na polskiej wsi zaledwie 10 proc. i to nie o ich głosy zabiega partia rządząca. Nie tylko niczego im nie dołoży, ale nawet zabierze. Premier wyraźnie stwierdził, że obecnie aż 80 proc. dopłat bezpośrednich trafia do gospodarstw największych, a zaledwie 20 proc. do małych. PiS zamierza to zmienić, bo małym należy się więcej. Ale pięknie rosnący eksport, obecnie o wartości już 30 mld euro, polska gospodarka zawdzięcza gospodarstwom wielkotowarowym, w które PiS zamiera uderzyć. Więc tacy jak Kołodziejczak, gospodarujący na 140 ha, raczej nie mają na co liczyć.

Prezenty rolnikom, kłody przedsiębiorcom

W Kadzidle dużo mówiono o równości. PiS obiecuje, że dzięki niemu zrównają się dochody mieszkańców miast i wsi. Ale z punktu widzenia mieszkańców miast do tej równości jest coraz dalej. Jeśli mały przedsiębiorca, np. właściciel małej wytwórni wędlin, mieszka w mieście, to płaci ZUS i podatek od dochodów osobistych oraz VAT. Jego kuzyn, który ma identyczną wytwórnię na wsi, płaci tylko składki na KRUS, pięciokrotnie niższe. PIT go nie obejmuje ani żaden inny podatek, dopóki nie przekroczy progu 40 tys. zł obrotów rocznie. A ponieważ żadnej księgowości nie musi prowadzić, to nigdy go nie przekroczy. Takim jak ten kuzyn ze wsi premier obiecał na konwencji kolejny prezent – bezzwrotne dotacje do 500 tys. zł. Żeby odzyskiwali polski rynek, który zawłaszczyły zagraniczne korporacje. Korporacjom to nie zaszkodzi, ale małym polskim firmom działającym w mieście – jak najbardziej. Będą padać, tak jak rodzime sklepiki po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele.

Czytaj także: Rolnicy bronią polskiej żywności czy jej szkodzą?

PiS gra na głosy, kpi z równości i rozwoju

PiS zdobył poparcie polskiej wsi, ponieważ przed kilkoma laty zadeklarował, że nie odbierze jej mieszkańcom przywileju ubezpieczenia w KRUS i nie obejmie ich podatkami, którymi obciążone jest miasto. Czyli że nie będą przez państwo traktowani na równi z mieszkańcami miast, więc mówienie o równości jest kpiną. To poparcie utrwalił programem 500 plus. Teraz obiecuje kolejne transfery, które przysporzą mu głosów, ale rozwoju polskiego rolnictwa nie przyspieszą. Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście jest partią polskiej wsi, ale z pewnością nie jest partią polskiego rolnictwa.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną