PiS jest partią polskiej wsi – ogłosił Jarosław Kaczyński na konwencji w Kadzidle na Kurpiach. O zwycięstwie ostatnich wyborów parlamentarnych przesądzili wyborcy wiejscy, partia rządząca dzięki nim zamierza ten sukces powtórzyć. Pierwszym etapem na drodze do kolejnego zwycięstwa mają być wybory do Parlamentu Europejskiego.
Dopłaty bezpośrednie do hektara
Nagle więc partia Kaczyńskiego przypomniała sobie o dopłatach bezpośrednich do hektara. W 2015 r. zapewniała, że wywalczy ich zrównanie z dopłatami farmerów francuskich czy niemieckich. Po wyborach o tej obietnicy zapomniała, teraz odgrzewa stare obietnice. Robi to po to, żeby przekonać mieszkańców wsi, że wybory parlamentarne są ważne, dopinguje, by ich nie zlekceważyli. Obiecuje, że dzięki PiS wieś dostanie więcej niż do tej pory środków unijnych, bo one nam się przecież należą. Dzięki dopłatom żywność może być tańsza, po to je wymyślono. Krytykując poprzednie rządy za to, że nie wywalczyły równych dopłat, liderzy PiS milczą o tym, że wywalczyły dopłaty dla tych rolników, a raczej tylko posiadaczy gruntów rolnych, którzy niczego na rynek nie produkują, więc na ceny żywności wpływu nie mają.
Czytaj więcej: Dlaczego rolnikom bardziej opłaca się ziemię zaniedbać, niż ją sprzedać
Gospodarstwa wielkohektarowe nie mają na co liczyć, bo małym należy się więcej
Jeśli przemówień prezesa i premiera słuchali sadownicy, którzy do tej pory nie są w stanie sprzedać jabłek, albo rolnicy tacy jak Michał Kołodziejczak, szef