Niemal dokładnie rok po ostatniej podwyżce stóp Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl ich obniżek. To akurat nie zaskoczenie, ale skali cięcia nikt z ekonomistów się nie spodziewał. Stopa referencyjna spadła dziś z poziomu do 6,75 proc. do 6 proc. (75 pkt bazowych), podczas gdy większość prognoz mówiła o obniżce wynoszącej 25 pkt. Gwałtownie słabnie złoty. Sprawdziły się zatem przewidywania tych, którzy wieszczyli wciągnięcie RPP w tryby kampanii wyborczej. Wzorem niemalże Turcji, gdzie już od dawna to w praktyce władze decydują o stopach, a nie bank centralny. Efekt? Gigantyczna inflacja, przekraczająca 100 proc. rocznie i waluta, w której nikt rozsądny nie oszczędza.
Nowe dane o inflacji: Wciąż dwie cyfry. PiS czeka na prezent od RPP
Polityka czy ekonomia?
Ile zatem w dzisiejszej decyzji Rady (podjętej zapewne niejednogłośnie, bo członkowie wybrani przez Senat z pewnością nie chcieli takiej obniżki stóp) ekonomii, a ile polityki? Zwolennicy obniżek stóp wskazują, że wskaźnik rocznej inflacji obniżył się z 18 proc. w lutym do 10,1 proc. w sierpniu. Spada również inflacja bazowa, czyli z wyłączeniem cen żywności i paliw, która ma lepiej pokazywać sytuację w gospodarce. Do tego dotknęło nas poważne spowolnienie – w drugim kwartale tego roku polski Produkt Krajowy Brutto był według najnowszych danych o 0,6 proc. niższy w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. Skoro zatem drożyzna odpuszcza, a nastroje zarówno wśród konsumentów, jak i firm są złe, nie ma na co czekać. Trzeba zacząć ciąć stopy bez względu na kalendarz wyborczy. I to odważnie.
Jednak nie brakuje też odmiennych głosów.