Tłum, który zebrał się w piątek spontanicznie, żeby wesprzeć aktywistkę LGBT, towarzyszył jej aż do chwili zatrzymania. Policja ponoć kazała się wszystkim rozejść. Ale i ponoć otaczała protestujących zbyt ścisłym kordonem. Wiele osób spędziło noc na warszawskich komendach, inni protestowali w ich pobliżu. Prawnicy i bliscy często nie mają z zatrzymanymi kontaktu, przez długi czas nie byli do nich dopuszczani. 48 osób usłyszało zarzut „udziału w zbiorowisku, którego celem jest atak na ludzi lub mienie” (art. 254 kk), grożą za to nawet trzy lata więzienia. Przesłuchania mają się odbywać w trybie przyspieszonym.
Uczestnicy piątkowych protestów mówią o „łapance” przypadkowych osób i „policji, która walczy z młodzieżą”, jakby nie miała ważniejszych spraw. Dziś o godz. 18:30 na stołecznym pl. Defilad odbędzie się protest solidarnościowy pod hasłem „Nigdy nie będziesz szła sama!”. „Wbrew temu, co próbuje nam się wmówić, jesteśmy tu u siebie. Solidarne i solidarni dbamy o to, żeby żadna queerowa osoba nigdy nie szła sama. Dołączcie do nas! Dość przemocy i queerfobii!” – piszą organizatorzy, wśród nich Miłość nie wyklucza, Koalicja Antyfaszystowska, kolektywy Queer Tour i Stop Bzdurom, który walczy z homofobią.
Margot w areszcie. „Wszystkich nas nie zamkniecie!”
Margot, czyli Małgorzata Szutowicz, jest trzonem tego ostatniego kolektywu. Przyjechały po nią w piątek aż trzy radiowozy. Czekała w siedzibie Kampanii Przeciw Homofobii (KPH) na warszawskim Solcu, dała znać na Facebooku. Protestujący, aktywiści i reporterzy byli na miejscu tuż przed policją.
Okazało się, że Margot grożą teraz dwa miesiące tymczasowego aresztu na wypadek matactwa.