Prezydent Polski włączył się w dyskusję o szczepieniach przeciwko koronawirusowi. Spotkał się w tej sprawie z ministrem zdrowia i szefem kancelarii premiera, z kardiochirurgami i ministrem oświaty. To dobrze, że Andrzej Duda nie powtarza już, że się nie szczepi, jak czynił to podczas kampanii, aby pozyskać głosy antyszczepionkowców. Mówił wprawdzie o grypie, ale grypa należy do tej samej rodziny wirusów, więc wysłał w ten sposób dwuznaczny komunikat do społeczeństwa: róbta, co chceta.
Przeprowadził jednak, jak się zdaje, rachunek sumienia i teraz ze znacznym i szkodliwym społecznie opóźnieniem przeszedł na stronę nauki. Nieważne, czy namówili go do tego jego piarowcy, ważne, że przerwał milczenie, jego ulubiony sposób omijania trudnych tematów.
Czytaj też: Dlaczego umiera tylu Polaków
Duda się spotyka
Niestety, szczepienie na covid stało się takim tematem. Nieufność podsycają różne środowiska prawicowe w ramach swoich kampanii politycznych. Straszą teoriami spiskowymi, zniechęcają, utrudniają szczepionkowe plany rządowe, które zresztą zaufania społecznego też nie potęgują, bo sprawiają wrażenie chaotycznych, nieprzemyślanych długofalowo. A przecież jest „oczywistą oczywistością”, że jak na razie nie mamy żadnego innego środka w walce z pandemią, jak tylko możliwie jak najbardziej masowe wykorzystanie szczepionek zaakceptowanych przez Unię Europejską oraz przestrzeganie odpowiednich procedur sanitarnych.