Społeczeństwo

Łapówka za dzieci. Chybione recepty PiS na demografię

PiS ma chybione pomysły na polską demografię. PiS ma chybione pomysły na polską demografię. Fran Jorgensen / Flickr CC by 2.0
Polityków PiS nie obchodzą ambicje młodych ani to, jaki model rodziny chcą tworzyć. Chcą narzucić swój jedynie słuszny, XIX-wieczny. To rodzina, której pobłogosławi Kościół, najlepiej wielodzietna.

PiS uparcie nie chce wiedzieć, dlaczego Polki w kraju rodzą coraz mniej dzieci. Wiedzą to eksperci, którzy alarmują, że lista przyczyn zniechęcających do rodzicielstwa niepokojąco się wydłuża, więc problem będzie narastał. Rządzącym ich diagnozy się nie podobają, więc nadal wymyślają własne recepty, które demografii nie uzdrowią, a młodych co najwyżej mocno wkurzą.

Czytaj też: Polska się wyludnia i starzeje

Wystarczy sypnąć więcej kasy?

Do rodzenia większej liczby dzieci nie zachęcił nawet – wbrew zapewnieniom rządu – hojny program 500 plus, teraz ma zachęcić Nowy Ład. Jeśli przecieki okażą się prawdziwe, można z góry założyć, że znów skończy się klapą. Do tego autorzy zapewniają, że zapaść demograficzna zniknie już, teraz, jeszcze przed kolejnymi wyborami w 2023 r. Zakładają bowiem, że przyczyny, szeroko opisane przez demografów i socjologów, są kompletnie nieistotne, nie trzeba ich usuwać, wystarczy dosypać Polkom jeszcze trochę kasy i zaczną rodzić na potęgę. Koniecznie jeszcze przed trzydziestką, żeby zdążyły urodzić jak najwięcej.

Przywileje, jakie ma obiecywać Nowy Ład, dotyczą więc tylko kobiet młodych, przed 30. urodzinami. Jeśli zdecydują się na dziecko do tego momentu, pracujące matki nie będą płacić podatku PIT. Z przecieków nie wynika, czy ten przywilej będzie trwał do końca ich kariery zawodowej, czy tylko do ich 30. roku życia (wygląda na to, że tylko do trzydziestki). A co potem, gdy dzieci podrosną i pieniędzy potrzeba będzie coraz więcej? A co z emeryturą? Od niej też przecież płaci się podatek od dochodów osobistych.

I kolejne pytanie: czy zwolnienie z podatku obejmie tylko panie, które urodzą w związku małżeńskim, czy także te, które obrączki nie założą? Pytanie jest zasadne, ponieważ w Polsce już co trzecie dziecko rodzi się w związku pozamałżeńskim, a w krajach zachodnich odsetek ten jest jeszcze większy i rośnie. Młodym na sformalizowaniu związku coraz mniej zależy, ale Kościołowi tak. Polityków zdanie potencjalnych rodziców niewiele obchodzi, ale opinia proboszczów – jak najbardziej. Ich rola w kampanii wyborczej jest dla partii nieoceniona.

Czytaj też: Emerytury za dzieci? Z czego?

Czego chce Bóg i Kościół?

Skoro mowa o rezygnacji z PIT, warto przypomnieć, że PiS już raz dał młodym prezent, który dla większości był wydmuszką – właśnie zwolnienie z tego podatku do 26. roku życia. Okazało się, że z przywileju mogą skorzystać tylko osoby pracujące na etacie, co w tym wieku w polskich realiach jest jednak rzadkością. Samozatrudnionym i pracującym na umowach zleceniach czy o dzieło przywilej się nie należał. Z młodymi matkami może być podobnie.

Prawdę mówiąc, nie bardzo wiadomo, po co w ogóle kobiety mają pracować, skoro już wcześniej PiS obdarzył matki, które urodzą co najmniej czworo dzieci, jeszcze większym przywilejem – matczyną emeryturą minimalną. Model wielodzietnej niepracującej kobiety wydaje się obecnie rządzącym najbardziej pożądany. Kobiecie powinna wystarczyć rola matki reproduktorki, do tego ją Bóg przecież stworzył.

Polska polityka prorodzinna ma wzorować się na tej, którą na Węgrzech prowadzi Viktor Orbán, więc w grę wchodzą kolejne przywileje. Na przykład tańsze kredyty na budowę czy zakup mieszkania dla rodzin wielodzietnych (formalnych czy wszystkich?), ewentualnie dopłaty do kupna aut. Nawiasem mówiąc, Węgierki te finansowe prezenty do większej liczby dzieci także nie zachęciły. Dlaczego więc po demograficznej klapie 500 plus liderzy PiS sądzą, że tym razem będzie inaczej? Może nie chodzi o efekt demograficzny, ale wyborczy? Ten wariant wydaje się o wiele prawdziwszy.

Można sobie z takiej polityki prorodzinnej dziadersów żartować, ale problem jest poważny. Polki nie boją się rodzić dzieci w Wielkiej Brytanii, gdzie jako imigrantki zaczynają od zera i pozbawione są pomocy rodziny. Za to w ojczyźnie, jeśli w ogóle decydują się na dziecko, to najwyżej jedno. Rodzicielstwo okazuje się tak trudne, że skutecznie zniechęca do powtórki. Państwo nie pomaga, czasem – jak obecnie – rzuca finansowe ochłapy.

Czytaj też: Pięć lat z pięćset plus

Co jest obowiązkiem polityków

PiS uparcie nie słucha diagnoz ekspertów, ponieważ demografowie i socjologowie odpowiadają na pytanie, w jakich okolicznościach młodzi zapragną mieć rodziny z większą liczbą dzieci, jaki model rodziny im odpowiada. Obowiązkiem polityków jest takie warunki stworzyć.

Społeczeństwa zachodnie, których wartości PiS nie podziela, nie traktują kobiet jak reproduktorów. Szanują fakt, że są coraz lepiej wykształcone i mają zawodowe ambicje. Żeby zechciały być także matkami, trzeba im w tym pomóc, a to zadnia państwa, ale też ich partnerów. Trzeba więc stworzyć sieć publicznych, finansowo dostępnych żłobków i przedszkoli. Zorganizować publiczne lecznictwo, szkolnictwo i wszystkie inne usługi publiczne, które rządy Prawa i Sprawiedliwości sprywatyzowały. Na czele z publiczną ochroną zdrowia, która już nie jest w stanie leczyć, o opiece nad kobietami w ciąży nie wspominając.

Politycy PiS zrzucili z państwa obowiązek, który jest niezbywalny. Chcą się wykpić 500 zł, a teraz ewentualnie jeszcze coś przed wyborami dorzucą. Pragnienia młodych kobiet – oraz ich partnerów – ich nie obchodzą, dlatego nie czytają analiz ekspertów. Nie obchodzą ich ambicje młodych ani to, jaki model rodziny chcą tworzyć. Chcą narzucić swój jedynie słuszny, XIX-wieczny. To rodzina, której pobłogosławi polski Kościół, najlepiej wielodzietna.

Czytaj też: Nie ma z kim rodzić. Polki odkładają macierzyństwo

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną