Na zmianę prawa trzeba będzie jeszcze poczekać. Na początek mamy przestrzeganie prawa – o klauzuli sumienia. W Sejmie leżą dwa projekty ustaw przywracających dostęp do aborcji, jednak już teraz Ministerstwo Zdrowia zajęło się odczarowywaniem tego zabiegu. Zapowiedziano powrót do przestrzegania prawa do klauzuli sumienia.
Przepisy mówią, że lekarz, który powołuje się na klauzulę, musi skierować kobietę do innego specjalisty. Że klauzula dotyczy jedynie dwóch przypadków – aborcji i przetaczania krwi, a w praktyce niemal wyłącznie tego pierwszego – i nie można jej stosować np. do antykoncepcji. Ministerstwo zapowiedziało, że będzie konsekwentnie egzekwować te przepisy. Każda placówka, która zawiera kontrakt z NFZ, jest zobowiązana do świadczenia pełnego koszyka usług, i jeśli wszyscy lekarze w danym miejscu byliby oklauzulowani, konieczne jest zatrudnienie innego specjalisty bądź podpisanie umowy o podwykonawstwo. A idąc dalej tym tropem: koniec z odmawianiem recepty na antykoncepcję w publicznych placówkach służby zdrowia. Albo rozwiązanie umowy.
Klauzula sumienia: punkt sporu
Zapowiedzi dotyczą zaledwie przestrzegania istniejących przepisów, a jednak to rewolucja. Przez ostatnie lata niektórzy dyrektorzy z dumą podkreślali, że „u nich się tego nie robi”. Stracą taką możliwość. Ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała też, że na klauzulę sumienia nie będzie mógł się powołać żaden lekarz w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia pacjentki. A to dziś większość przypadków przeprowadzanych legalnie aborcji.
Klauzula sumienia stała się w kampanii wyborczej punktem sporu pomiędzy partiami koalicyjnymi. Niektóre, jak lewica, postulowały zniesienie przepisu, który stał się pretekstem do odbierania podstawowych praw części społeczeństwa. KO i Trzecia Droga broniły jego zasadności, twierdząc, że do respektowania sprzeciwu sumienia zobowiązują nas względy cywilizacyjne; że wypaczona praktyka nie może skutkować odebraniem człowiekowi tak ważnego prawa.
Polkom i Polakom jeszcze grozi więzienie
Tymczasem dziś równie wielki problem mamy z klauzulą w sensie odwróconym i ów problem należałoby jeszcze pilniej załatwić. Przepisy mówiące o karach więzienia nie dotyczą kobiet, które wybrały aborcję. To legalne. Każda Polka ma prawo sięgnąć po tabletki.
Ale pod sankcją więzienia, mocą wciąż obowiązującej ustawy aborcyjnej, Polkom i Polakom zostało odebrane prawo do wsparcia najbliższej osoby, która się na aborcję zdecyduje. Kraj, który respektuje prawo jednych do niewykonania aborcji z przyczyn moralnych, odbiera innym prawo do trzymania za rękę kogoś, z kim są w związku i kogo kochają. Mąż, wspierający żonę przechodzącą przez aborcję, siostra, przyjaciółka, nawet matka, która stoi murem za córką podejmującą słuszną jej zdaniem decyzję, trafią do więzienia, jeśli w trudnym – albo ważnym – momencie będą przy kimś, kogo kochają. W tę stronę sprzeciw sumienia nie obowiązuje.