Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Giuseppe w Moskwie

Czy Włoch dogada się z Władimirem Putinem? Czy Włoch dogada się z Władimirem Putinem? DimitroSevastopol / Pixabay
Włoski premier Giuseppe Conte chce przekonywać Europę do zniesienia sankcji wobec Rosji. Wygląda na to, że blefuje.

Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton dopiero opuścił Moskwę. Przywiózł przesłanie, że jeśli Rosja nie zacznie się stosować do traktatu INF ograniczającego zbrojenia rakietowe, to Waszyngton go zerwie. Zresztą być może i tak go zerwie, bo problemem są Chiny, których ograniczenia wynikające z tego porozumienia zupełnie nie dotyczą.

Czytaj też: Rzym idzie na konfrontację z Brukselą

Włoskie obietnice

Tuż po nim z zupełnie innym przesłaniem na Kremlu pojawił się premier Włoch Giuseppe Conte. Obiecał, że Włochy zrobią wszystko, by w sporze o traktat INF „okno dialogowe” było stale otwarte. Włochy są nawet gotowe do mediacji między Moskwą a Waszyngtonem. To wyjątkowo trudne zadanie, zważywszy że Trump i Putin już wcześniej uzgodnili termin i miejsce spotkania w tej sprawie (11 listopada w Paryżu).

O ile ta polityczna oferta Contego wynikała z nakazu chwili (trudno było nie nawiązać do wizyty Boltona), o tyle druga była już wcześniej przez Rzym anonsowana. To dzięki niej premier Włoch został przyjęty na Kremlu z wyjątkową atencją. Chodzi o europejskie sankcje wobec Rosji za jej politykę przeciwko Ukrainie. Włochy zamierzają bowiem przekonać unijnych partnerów do ich zniesienia.

Może nie od razu, lecz stopniowo – zacząć można np. od rezygnacji z procedury automatycznego ich przedłużania co pół roku. „Sankcje to sprawa politycznie delikatna – mówił na Kremlu premier Giuseppe Conte – ale też wyjątkowo uciążliwa”. Konflikt ukraiński trwa zaś już bardzo długo, sankcje nie przynoszą efektów i negatywnie odbijają się na włoskiej gospodarce.

Czytaj też: Czy Rosja wywoła wojnę religijną?

Gdy nie wiadomo, o co chodzi...

Tę miłą dla ucha frazę – o nikomu niepotrzebnych w Europie sankcjach – Władimir Putin słyszał ostatnio od Viktora Orbána podczas negocjowania kolejnego etapu budowy elektrowni atomowej na Węgrzech za rosyjski kredyt. Orbán przyjechał specjalnie do Putina, by – jak pisała rosyjska prasa – wspierać jej węgierskich wykonawców konkurujących z rosyjskimi.

Nikt w Moskwie nie ma złudzeń co do prawdziwych intencji Orbána – chodziło o pieniądze. I pewnie dlatego rosyjscy dziennikarze pytali premiera Contego, pomijając całą dyplomatyczną frazeologię, czy liczy na zakup przez Rosję włoskich obligacji. Premier był szczerze zdumiony. Jakby nie wierzył, że podczas tak ważnej politycznie i historycznie wizyty może pojawić się kwestia tak banalna.

Conte odpowiedział zdecydowanie: „Nie w tej sprawie tu przyjechałem, ale mogę powiedzieć, że złożyliśmy rządowi Rosji taką propozycję, to dobry interes”. Od razu wsparł go Putin: „Rosja ma duże rezerwy finansowe i bardzo chętnie rozważy tę propozycję, tylko musimy ustalić korzystne dla obu stron warunki”. Pytanie „jakie?” już niestety nie padło.

Może Trump będzie skuteczniejszy?

Premier Włoch zapewne nie pamięta o drodze, którą przebył do Moskwy i z powrotem premier Grecji, gdy ten kraj był na granicy finansowego upadku. Putin blefuje, mówiąc o dobrej kondycji finansowej Rosji, i nie ma pieniędzy dla Włochów, tak jak nie miał ich dla Greków. Z kolei Conte nie jest w stanie doprowadzić do zniesienia europejskich sankcji wobec Rosji. Też blefuje.

Pora zatem wrócić do wizyty Johna Boltona – on nie blefuje. Nastroje w Moskwie są po niej zdecydowanie pesymistyczne. Rosja spada do drugiej ligi, może będzie tłem dla zmagań USA–Chiny.

Trump chce chyba powtórzyć sukces Ronalda Reagana, postawić Rosję do pionu, by w końcu zrezygnowała ze swojej awanturniczej, wojennej doktryny. Być może jego polityka będzie w tym dziele skuteczniejsza od europejskiej: pełnej wewnętrznych sprzeczności, niezdecydowanej, zawieszonej między gazociągami, ropociągami, deficytami pieniędzy i logiki.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama