Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Koronowa jesień we Francji. Na granicy lockdownu

Koronawirus we Francji Koronawirus we Francji Alexis Sciard / Zuma Press / Forum / Forum
Przekroczenie we Francji psychologicznej bariery 10 tys. nowych zakażeń dziennie postawiło wszystkich na baczność.

Covid Francji nie odpuszcza. W porównaniu do Polski liczba zakażeń wydaje się ciągle bardzo duża – wczoraj wykryto 11 662 przypadki (w Polsce „tylko” 2236), a w sumie od początku pandemii wykonano już prawie 620 tys. pozytywnych testów (w Polsce 104 316). Polaków jednak zaniepokoić powinno co innego – przy tak wysokiej liczbie pozytywnych wyników badań na koronawirusa Francuzi mają zbliżoną liczbę przypadków śmiertelnych: w ciągu ostatniej doby 70 wobec polskich rekordowych 58.

Francuzi postawili na masowe testowanie

Warto odnotować, że jeszcze w maju Francja uznała, iż masowe testy to jedyna alternatywa dla pełnego lockdownu. Wykonuje się więc ok. 200 tys. dziennie. Przebadać może się każdy i za darmo, nawet jeśli nie ma ubezpieczenia, przy czym priorytetowo traktuje się osoby z symptomami wirusa (kaszel, wysoka gorączka, osłabienie i zmęczenie, kłopoty z oddychaniem, utrata węchu i smaku itd.), osoby, które miały z nimi kontakt, a także wybrane grupy społeczne, np. osoby starsze. Reszta musi się zapisywać na nierzadko dość odległe terminy. W Paryżu i okolicach na możliwość wykonania testu czeka się koło dziesięciu dni. Sytuacja powinna się jednak poprawić w związku z wprowadzeniem nowego typu testów genetycznych (wymazowych) i nowych odczynników pozwalających na szybsze uzyskanie wyniku.

Generalnie jednak nie jest wesoło. Przekroczenie psychologicznej bariery 10 tys. przypadków dziennie postawiło wszystkich na baczność. Kolejna czerwona flaga to zajętość respiratorów. Specjaliści uznają, że bezpieczny poziom zajęcia łóżek na intensywnej terapii przez pacjentów z koronawirusem to 30 proc. Do tego poziomu można się nie martwić o wydolność ochrony zdrowia. Dziś jest to jednak 36 proc., a 50 proc. uważa się za wartość krytyczną. Tymczasem pandemia wciąż przyspiesza.

Nowe restrykcje w Paryżu

W związku z tym od wtorku wprowadzono nowe obostrzenia (na razie na 14 dni). Dotyczą przede wszystkim Paryża i bliskich okolic (dalsze rejony wciąż cieszą się relatywną swobodą). Wcześniej wysoka liczba przypadków wymusiła specjalne procedury w gęsto zaludnionych i atrakcyjnych turystycznie miastach na południu, zwłaszcza w Marsylii.

Od wtorku zamknięte są paryskie i podparyskie bary i kawiarnie, a restauracje muszą wprowadzić ściślejszy protokół sanitarny – obejmuje on m.in. konieczność noszenia masek również przy stolikach poza ścisłą konsumpcją i dalszego rozrzedzenia stolików; nie będzie też można siadać przy jednym stole grupą większą niż sześć osób. W sklepach i centrach handlowych wprowadza się limit jednego klienta na 4 m kw. powierzchni (tak by osoby mogły zachowywać od siebie spory dystans). Zgromadzenia powyżej dziesięciu osób na świeżym powietrzu – na ulicy czy w parku – będą zakazane (nie dotyczy to m.in. demonstracji).

W ciągu najbliższych dwóch tygodni baseny będą zamknięte dla dorosłych, ale nie dla dzieci, podobnie jak kluby sportowe, siłownie i taneczne. Ośrodki sportowe na świeżym powietrzu pozostaną otwarte, ale z zastrzeżeniem, że nie mogą przyjąć więcej niż tysiąc osób lub 50 proc. wydajności, jeśli zaplanowano je dla mniej niż 2 tys. osób. Oczywiście zabronione jest też urządzanie wesel i innych imprez w wynajętych pomieszczeniach.

Znikają miejsca pracy, ruszają zwolnienia

Związki i organizacje branżowe panikują. Ponieważ zbliża się chłodna pogoda i ogródki staną się mniej atrakcyjne, konieczność ograniczenia liczby gości może okazać się sporym obciążeniem dla sektora. Już i tak większość hoteli, zwłaszcza tych najbardziej luksusowych, od marca nie otworzyła podwoi – nie dotyczy to południa Francji, obleganego podczas wakacji. Paryż przestał być zalewany przez bogatych turystów z USA czy Azji i zwyczajnie się to nie opłaca.

Jak obliczyli dziennikarze Mediapartu, od marca we Francji zniknęło 56 tys. miejsc pracy. Zwalnianie przyspieszyło – w ostatnim tygodniu września ubyło aż 4 tys. stanowisk. Państwo przeciwdziała likwidacjom, jak może, dopłaca do miejsc pracy i wspiera plany odpraw. Jednak wygląda na to, że gospodarka będzie musiała się po prostu zmienić – a rząd nie do końca nadąża, wciąż nastawiony jest na podtrzymywanie istniejącego zatrudnienia, podczas gdy wiele zwolnień wynika z konieczności zamykania całego przedsiębiorstwa.

Przed nami jeszcze wiele miesięcy ograniczeń, które przeobrażą postawy konsumenckie, światową gospodarkę i rozkład nierówności. Piszę tak szczegółowo o Francji, bo wiem, że jeśli chodzi o racjonalne działania odpowiadające na dzisiejsze wyzwania i przygotowujące nas na nowe czasy, na polski rząd w ogóle nie ma co liczyć. Francuzi też nie są doskonali, ale w kraju wielkiej rewolucji rządzący odczuwają przynajmniej pewien respekt wobec obywateli, publikują rzetelne dane, starają się rozwiązywać problemy razem z naukowcami i w konsultacji z ludźmi. To takie minimum, którego życzyłabym sobie również w Polsce.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Nie tylko Collegium Humanum. Afera trwa. Producentów dyplomów MBA było więcej

Od kilkunastu tygodni śląski wydział Prokuratury Krajowej prowadzi wielowątkowe śledztwo, a o skali handlu dyplomami mówi jeden z najnowszych zarzutów, jakie usłyszał zatrzymany ponad miesiąc temu rektor Collegium Humanum Paweł Cz.

Anna Dąbrowska
11.05.2024
Reklama