Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Irańskie władze znów same się wybrały. Obywatele woleli zostać w domach

Wybory parlamentarne w Iranie, 1 marca 2024 r. Wybory parlamentarne w Iranie, 1 marca 2024 r. Majid Asgaripour / Reuters / Forum
„VoteNoVote” – pod tym hasłem przeciwnicy irańskiego reżimu próbowali zniechęcić współobywateli do udziału w wyborach parlamentarnych. I udało się.

W głosowaniu 1 marca co prawda wygrali ci, co mieli wygrać – czyli niemal wyłącznie konserwatywni lojaliści, bo innych kandydatów Rada Strażników (Rewolucji) nie dopuściła nawet do startu. Ale frekwencja okazała się najniższa w historii islamskiej republiki – zaledwie 41 proc.

W samym Teheranie, który jest największym okręgiem wyborczym, oficjalne źródła mówią o 24 proc., ale przedstawiciele nielegalnej opozycji, którzy starali się liczyć ludzi wchodzących do punktów wyborczych, mówią o frekwencji na poziomie 11 proc. W efekcie z 30 mandatów przysługujących stolicy w pierwszej turze przyznano zaledwie 16 – w pozostałych przypadkach zwycięscy kandydaci nie zgromadzili głosów przynajmniej 30 proc. zarejestrowanych wyborców.

Czytaj też: Kim są i co mogą ajatollahowie

Irańczycy zostali w domach

Sam skład nowego 290-osobowego parlamentu jest z grubsza bez znaczenia. Jego nazwa – Islamskie Zgromadzenie Konsultatywne – dobrze oddaje przypisaną mu rolę. Raz na jakiś czas rząd prezydenta Ebrahima Raisiego podsyła mu jakąś ustawę do konsultacji, ale i tak robi swoje. Parlament nie ma wpływu ani na politykę zagraniczną, ani na kwestie bezpieczeństwa, w tym na program nuklearny. Odgrywa więc rolę potulnego notariusza i fałszywego dowodu na to, że w Iranie działa demokracja. Siła tego dowodu jest jednak związana z frekwencją wyborczą.

Dlatego całe kierownictwo rewolucji zachęcało Irańczyków do głosowania. Pojawiały się tradycyjne argumenty, że ci, co zostają w domu, w praktyce pomagają wrogom rewolucji, ale też mniej oczywiste – jak na Iran – metody. Władze np. pierwszy raz zezwoliły kandydatom na organizowanie wieców na modłę zachodnią – z głośną muzyką, a nawet publicznymi tańcami. Ale to wszystko na nic, nie tylko frekwencja okazała się rekordowo niska, ale nawet przedstawiciele reżimu przyznają, że ok. 30 proc. oddanych głosów było nieważnych (bez skreśleń, zamazanych lub z dopisanymi kandydatami).

Trudno się dziwić takiej reakcji społeczeństwa. Od masowych protestów, które wybuchły w 2022 r. po zabójstwie przez policję młodej Iranki Mahsy Amini, reżim nie toleruje żadnych przejawów publicznego sprzeciwu. Zaostrzył egzekwowanie zakrywania włosów przez kobiety w miejscach publicznych.

Do tego dochodzi fatalny stan gospodarki, pogarszający się nieustannie, od kiedy Donald Trump w 2018 r. zerwał umowę nuklearną z Iranem i obłożył kraj nowymi sankcjami. Dziś co piąty Irańczyk jest bez pracy, a inflacja nie schodzi poniżej 40 proc. W ciągu ostatnich kilku lat ponad 20 proc. klasy średniej spadło poniżej progu ubóstwa, a 80 proc. obywateli otrzymuje od państwa jakieś świadczenia socjalne. Większość pytanych przez nieliczne zagraniczne media odpowiada więc, że nie widzi sensu w głosowaniu.

Czytaj też: Co dziś napędza islamską rewolucję

Raisi, następca Chameneiego

1 marca (również nieliczni) Irańczycy wybierali też 88-osobowe Zgromadzenie Ekspertów. Ten organ, choć formalnie potężny, bo np. nadzorujący decyzje Najwyższego Przywódcy, od 35 lat – czyli odkąd tę funkcję sprawuje Ali Chamenei – jest w zasadzie martwy, stał się przechowalnią dla zasłużonych rewolucjonistów. Ale akurat w najnowszym składzie może odegrać kluczową rolę. Chamenei ma już 84 lata i od dawna ciężko choruje. Jest więc prawdopodobne, że nie dożyje do końca zaczynającej się właśnie ośmioletniej kadencji Zgromadzenia. A to ono właśnie wybiera Najwyższych Przywódców.

Nie bez powodu więc obecne władze bardzo skrupulatnie dobrały nowy skład Zgromadzenia. Oczywiście to Irańczycy formalnie wybrali, ale na podstawie przygotowanej z wielką precyzją listy. I tak, mimo chęci startu, nie znaleźli się na niej dwaj byli prezydenci: Mohammad Chatami i Hasan Rohani. Z kolei w nowym Zgromadzeniu zasiądzie obecny prezydent Raisi, bliski współpracownik Chameneiego. I być może jego następca.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną