Recenzja wystawy: „Nagi Nerw. Studio Mistrzyni: Rajkowska”
Świat wokół nikogo nie rozpieszcza; coraz więcej w nim konfliktów, problemów z klimatem i ze śmieciami.
Świat wokół nikogo nie rozpieszcza; coraz więcej w nim konfliktów, problemów z klimatem i ze śmieciami.
Bajkowo-niebajkowa kwintesencja otaczającej nas rzeczywistości.
Sześć lat temu w muzeach narodowych Warszawy i Krakowa prezentowany był dorobek Olgi Boznańskiej. Teraz przyszedł czas na inną niezwykłą, choć mniej znaną artystkę XIX w., Annę Bilińską-Bohdanowicz.
Na tej wystawie iluzja goni iluzję.
Fantastyczny zestaw zebranych prac, dowodzących najwyższej jakości artystycznego dorobku artysty i jego niebanalnego spojrzenia na historię, Polskę, nas samych.
Abstrakcja ma już ponad sto lat, ale ciągle musi się bronić przed uwagami w rodzaju „sam bym tak namalował” albo „malarstwo o niczym”. Że to opinie niesprawiedliwe, przekonują dwie stołeczne wystawy.
Dwa wystawione cykle pochodzą z roku 2000 i dotychczas nigdy nie były publicznie pokazywane.
Jest efektownie, ale raczej ku namysłowi niż rozrywce.
Całość – ku rozrywce, ku przestrodze, i ku nauce.
Ta wystawa jest jedną z pierwszych otwartych w kraju po okresie covidowego ekspozycyjnego postu.
W czasach głębokiego PRL, które niestety dobrze pamiętam, Kotsis to był malarz ważny i ceniony, bo ukazywał niedolę klasy robotniczej pod jarzmem kapitalizmu i wielkopaństwa.
Tytuł wystawy w zasadzie wszystko tłumaczy: to tyle lat upłynęło od założenia kolekcji, której twórcą był ówczesny dyrektor Teatru Studio Józef Szajna.
Pod koniec stycznia romska artystka odebrała Paszport POLITYKI. A już teraz można obejrzeć jej dużą, wcześniej zaplanowaną wystawę.
Ku przestrodze.
Ku zachęcie do działania.
Ku refleksji.
W mnogości nowych wystaw, które otworzyły się po drugim lockdownie, wypada na początek zarekomendować przedsięwzięcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Autorskie podsumowanie 2020 roku na rynku sztuki.
Estetyczny oddech od wszechobecnych przesłodzonych bombek, świętych mikołajów, choinek i śniegu z waty.
Złość, bunt, poczucie solidarności, niezgoda na zniewolenie i manipulacje, wołanie o tytułowe prawo do wyboru, zwizualizowane w formie symbolu wystawy przez Stanisława Kobę. Brawo!