Kandydaci walczą o głosy wyborców. Liczba zakażeń w Polsce przekroczyła 30 tys.
- Liczba potwierdzonych zakażeń na świecie: ponad 8 mln (ponad 437 tys. zgonów)
- Liczba potwierdzonych zakażeń w Polsce: 30 195 (w tym 1 272 zgonów)
- Pamiętaj! Jeśli masz wątpliwości w związku ze stanem swojego zdrowia, dzwoń na całodobową infolinię NFZ: 800 190 590
- Osoby przebywające za granicą mogą się zgłaszać pod całodobowy numer NFZ: (+48) 22 125 66 00
Nowe dane o zakażeniach w Polsce
We wtorek resort zdrowia poinformował, że w ciągu ostatniej doby w Polsce stwierdzono 407 nowych przypadków zakażenia koronawirusem z województw: śląskiego (216), łódzkiego (62), mazowieckiego (36), podkarpackiego (13), małopolskiego (12), dolnośląskiego (11), świętokrzyskiego (11), lubelskiego (dziewięć), opolskiego (osiem), wielkopolskiego (osiem), podlaskiego (siedem), warmińsko-mazurskiego (sześć), zachodniopomorskiego (pięć), kujawsko-pomorskiego (jeden).
Zmarło 16 osób w wieku od 57 do 84 lat. Liczba zakażonych sięgnęła 30 195, z czego 1272 zmarło.
Dzienny raport o #koronawirus. pic.twitter.com/W8QxWHLF7N
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) June 16, 2020
Według Johns Hopkins University, który zbiera dane z całego świata, liczba zakażonych koronawirusem na świecie przekroczyła 8 mln. Najwięcej chorych jest w USA (ponad 2,1 mln), Brazylii (ponad 888 tys.) i Rosji (ponad 544 tys.). Do tej pory z powodu Covid-19 zmarło ponad 438 tys. osób.
Przed Sejmem podpalił się mężczyzna
We wtorek ok. godz. 13:45 w okolicy Sejmu przed pomnikiem AK przy ul. Matejki podpalił się 48-letni mężczyzna. „Gazeta Wyborcza” relacjonuje, że przyjechał czerwonym rowerem, następnie podszedł do stojących w pobliżu dziennikarzy i zapytał, czy zajmują się dziennikarstwem śledczym. Miał ze sobą teczkę z łatwopalną substancją. Mężczyzna odszedł w stronę pomnika i podpalił się. Patrolujący okolicę policjanci, którzy zauważyli tę sytuację, z pomocą świadków ugasili ubranie mężczyzny, udzielili mu pierwszej pomocy i przekazali karetce pogotowia. Jeden ze świadków słyszał, że mężczyzna krzyczał do policjantów, że „nie ma sprawiedliwości”.
Według nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy stan mężczyzny nie zagraża jego życiu, ma poparzone ok. 30 proc. powierzchni ciała. Na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnego listu, nie są znane motywy mężczyzny.
Co z respiratorami? Ministerstwo Zdrowia odpowiada
Od kilku dni media rozpisują się o sprawie 1,2 tys. respiratorów, które w połowie kwietnia resort zdrowia zakupił od lubelskiej firmy E&K związanej z handlem bronią i samolotami. Umowa opiewa na kwotę prawie 200 mln zł, a sprzęt miał pochodzić od firm z USA, Korei Południowej i Chin, jednak producenci z tych państw o firmie E&K nie słyszeli. Firma z Chin potwierdziła zaś, że E&K zerwała z nią umowę na zakup 200 respiratorów za 9 mln euro. Ministerstwo informowało, że lubelski przedsiębiorca dostarczył już 50 respiratorów niemieckiej firmy Draeger, ale dziennikarze ustalili, że firma nie sprzedała sprzętu firmie E&K i nie współpracuje z polskim rządem w zakresie zakupu respiratorów.
Na wtorkowej konferencji prasowej wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, który odpowiada za zakupy sprzętu w resorcie, mówił, że ministerstwo otrzymało pozytywną rekomendację kontrahenta od CBA i w oparciu o nią dokonano zakupów. Wiceminister mówił też, że w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych jest 50 respiratorów, a kolejne zakupy będą analizowane zgodnie z postanowieniami umowy, zaś stosowne dokumenty zostały przedstawione posłom z Koalicji Obywatelskiej. Posłowie Michał Szczerba oraz Dariusz Joński wyjaśniają sprawę zarówno zakupu maseczek z Chin, które jak się okazało nie spełniają wymaganych standardów, jak i respiratorów.
Wiceminister Cieszyński tłumaczył, że resort zamówił respiratory w połowie kwietnia, gdy celem było zabezpieczenie Polski przed pesymistycznym scenariuszem. Odnosząc się do umowy, stwierdził, że została ona zaliczkowana na podstawie oceny kontrahenta i oferty, która wtedy nie miała alternatyw. Poinformował też, że 10 mln euro z przekazanej E&K zaliczki zwrócono do ministerstwa w ramach dostawy, która nie została zrealizowana: – Wywiązywanie się z zobowiązań w mojej ocenie jest dowodem na wiarygodność naszego kontrahenta, a nie na to, że coś z tą umową jest nie w porządku – mówił wiceszef resortu zdrowia.
Minister poinformował, że resort odstąpił od części umowy w zakresie dostaw zrealizowanych w kwietniu i maju (chodzi o ok. 250 respiratorów), teraz czeka na dostawę czerwcową: – Czekamy na to, ile respiratorów zostanie nam dostarczonych i zgodnie z umową odbierzemy cały sprzęt, który będzie spełniał wszystkie wymagania. Nie ma planów renegocjacji tej umowy. Wiemy, że są głosy ekspertów mówiących, że może nas jesienią czekać kolejna fala zachorowań. Wiemy, że globalne łańcuchy dostaw w sytuacji, gdy są problemy, gdy zwiększa się liczba zachorowań, mogą się załamać. Dlatego zamierzamy się wywiązać z umowy w pełnym zakresie, w jakim zrealizowana zostanie przez naszego kontrahenta – mówił.
Wiceminister odniósł się też do sugestii, że w swojej korespondencji elektronicznej z departamentem prawnym ministerstwa prosił, by departament nie opiniował umów. Cieszyński stwierdził, że to kłamstwo, gdyż w jego korespondencji jest wprost napisane, że prosił o to, by departament prawny nie wydawał opinii tam, gdzie nie ma zawieranych umów, bo nie ma czego opiniować.
Czytaj także: Respiratorów nie widać, pieniądze poszły, dokumenty wyszły
Rafał Trzaskowski: Trybunał Stanu dla Macierewicza, audyt bezpieczeństwa
Do wyborów prezydenckich zostało 12 dni. Kandydaci w terenie walczą o głosy wyborców. Rafał Trzaskowski zapowiedział we wtorek w Warszawie, że jako prezydent zamiast upolityczniać kwestie bezpieczeństwa, będzie dbał o to, by państwo było silne, gdyż to jest zadanie silnego prezydenta. Kandydat Koalicji Obywatelskiej zadeklarował także, że będzie dbał o etos i honor polskiego żołnierza: – Jeśli ktokolwiek będzie chciał zwolnić polskiego żołnierza, żołnierzowi będzie przysługiwało odwołanie – mówił Trzaskowski. Według niego w ciągu ostatnich pięciu lat w siłach zbrojnych panował nie tylko chaos, ale również dewaluacja etosu polskiego żołnierza.
Trzaskowski zapowiedział także audyt bezpieczeństwa narodowego, ponieważ – jak wskazywał – została obniżona siła Polski, także w NATO. Absolutnym fundamentem określił wzmocnienie sił polskich w NATO oraz zapewnienie finansowania siłom zbrojnym. – Silny prezydent powinien być też patronem innowacji polskiego przemysłu obronnego – mówił, przypominając obiecywane przez obecnie rządzącą ekipę śmigłowce, zakup okrętów podwodnych czy systemów rakietowych. – To sprawa absolutnie fundamentalna, żeby rozwijać nasze zdolności militarne.
Zdaniem Trzaskowskiego osobą, która przyczyniła się do osłabienia zdolności obronnych Polski, jest Antoni Macierewicz. – Chaos, uznaniowość przy podejmowaniu decyzji, czystki polityczne, prześladowania, niestety również chore ambicje. To wszystko doprowadziło do sytuacji bez precedensu: osłabienia naszych zdolności obronnych – uważa Trzaskowski i zapowiada, że on jako prezydent wystąpi do Sejmu o postawienie Macierewicza przed Trybunału Stanu.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, kandydat KO zapowiedział, że nie będzie prezydentem opozycji totalnej i tam, gdzie rząd będzie proponował wzmocnienie państwa polskiego czy wychodzenia z kryzysu gospodarczego, on będzie gotów do współpracy. – Wszędzie tam, gdzie partia rządząca będzie chciała uwłaszczać się na państwie, gdzie będzie chciała łamać konstytucję, gdzie będzie chciała upolityczniać niezależne instytucje, gdy będzie chciała niszczyć samorząd czy osłabiać zdolności obronne państwa polskiego, tam będę silnym prezydentem i na to nie będzie zgody.
Później Trzaskowski spotkał się z samorządowcami w Radomiu, gdzie przekonywał, że „samorząd stał się dzisiaj dla rządzących wrogiem numer jeden, choć to samorządowcy wiedzą najlepiej, jak odpowiadać na potrzeby Polaków”. – Jesteśmy wrogiem numer jeden. Tylko że problem polega na tym, że to nie my, samorządowcy, jesteśmy tym wrogiem, ale obywatele, którzy tworzą ten samorząd, bo żeby Polska się mogła dzisiaj rozwijać w sposób dynamiczny, potrzebna jest władza, która niczego się nie boi, która jest blisko obywatela, która w dialogu wypracowuje pewne rozwiązania – mówił Trzaskowski.
Jak przekonywał, decyzja o pójściu do samorządu była „najlepszą w jego życiu”, bo to właśnie w samorządzie „bije puls”, to tutaj trzeba rozwiązywać realne problemy.
Andrzej Duda: Polska ma być krajem równych szans
Prezydent Andrzej Duda, który ubiega się o reelekcję, podczas spotkania wyborczego w Płońsku odnosił się do pytań o to, czy wierzy, że zostanie wybrany na kolejną kadencję. Jak mówił, Polacy są logicznie myślący i mądrzy, więc „wystarczy, że porównają sobie ostatnie pięć i poprzednie osiem lat” i wtedy, zdaniem prezydenta, „będą wiedzieli, jaka była wtedy Polska, co z Polską robiono, a co się z Polską dzieje ostatnimi czasy”. – Co im dała Polska Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego, ministrów Kosiniaka-Kamysza i innych, wtedy, gdy podwyższali wiek emerytalny, podwyższali VAT – mówił. Prezydent podkreślał, że rząd Zjednoczonej Prawicy zatrzymał kradzież podatku VAT: – Śmiać mi się chce, kiedy dzisiaj rząd Zjednoczonej Prawicy jest oskarżany przez niektórych z opozycji o to, że kradną. To złodzieje krzyczą, że kradną! – podkreślił.
Zdaniem prezydenta ostatnie pięć lat „to był czas zmian”, a on obiecuje politykę, która dostrzega wszystkie grupy społeczeństwa, od dzieci po seniorów. Jak zapowiadał, Polska ma być krajem równych szans, od wioski, od małego sioła, aż po wielkie miasta. Prezydent zapowiedział, że od wtorku ruszają wypłaty suszowe dla tych rolników, którzy ich jeszcze nie dostali. Duda odnosił się też do Trzaskowskiego, który podwyższenie wieku emerytalnego określił wysiłkiem modernizacyjnym. – Co za bezczelność! Dla kogo ta modernizacja? Dla Polaków? Czy na żądanie jakichś sfer zagranicznych, finansowych, które chcą na tym zarobić, że ludziom będzie zabierane więcej pieniędzy, że ludzie będą musieli dłużej tyrać, wbrew swojej woli? – zastanawiał się Duda. Jak podkreślał, to on to zmienił, przywracając wiek emerytalny – 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn.
Władysław Kosiniak-Kamysz chce embarga na rosyjski węgiel
Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat Koalicji Polskiej, zapowiedział w Gliwicach, że jako prezydent podpisze ustawę o języku śląskim. – Jako prezydent RP będę pamiętał o historii tej ziemi i wszystkich mieszkańcach, którzy żyją tu od pokoleń, mają różne korzenie, różną historię, ale tworzymy jedną wielką wspólną rodzinę – mówił Kosiniak-Kamysz i zapewnił, że „z całego serca” będzie o nią dbał.
Kosiniak-Kamysz opowiada się także za wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel przywożony do Polski, bo – jak mówił – „nie może być tak, że w ciągu ostatnich dwóch lat przywieziono do Polski 20 mln ton węgla z Rosji, przyjeżdża węgiel z Kolumbii, a polski węgiel leży na zwałach. Podkreślał, że w jego programie jest miks energetyczny (połowa energii powinna pochodzić ze źródeł odnawialnych, połowa z tradycyjnych).
Szymon Hołownia o rozdziale państwa od Kościoła
Kandydat na prezydenta Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej w Toruniu we wtorek opowiedział się za rozdziałem Kościoła od państwa przeprowadzonym bez wojny. Jak mówił, „nie może już patrzeć na Polskę, w której Kościół katolicki staje się w oczach wielu ideologiczną czy duchową przybudówką PiS”. – Nie mogę już patrzeć na msze państwowo-kościelne, na których trudno odróżnić, kto jest ministrantem, a kto ministrem. Nie mogę patrzeć na bezczeszczenie naszego narodowego sanktuarium na Jasnej Górze, w którym biskup w towarzystwie kamer opowiada bzdury wołające o pomstę do nieba o ewangeliście Mateuszu Morawieckim i drugim ewangeliście Łukaszu Szumowskim – mówił Hołownia. – To jest pomieszanie porządków i szkodzenie państwu oraz Kościołowi.
Hołownia zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, nadal będzie praktykować jako katolik, ale nie będzie tego robić w blasku fleszy ani organizować „ustawek” w kościele. Jak mówił, jeśli objąłby urząd prezydenta, nie zgodziłby się na uroczystą mszę w obrządku jego wyznania z udziałem episkopatu, chce też zaapelować, by prezydenckie klęczniki trafiły do muzeum (jeśli to będzie od niego zależało, bo mogą być one własnością Kościoła). Msze w intencji Rzeczpospolitej powinny jego zdaniem odbywać się z udziałem przedstawicieli różnych wyznań.
Hołownia jako prezydent etat prezydenckiego kapelana zamieni na etat pracownika socjalnego. Kandydat uważa, że konieczny jest audyt dotyczący środków przekazanych przez państwo na inicjatywy ojca Tadeusza Rydzyka. Zdaniem Hołowni „gorącym żelazem” trzeba wypalać wszelkie przypadki pedofilii – zarówno w Kościele, jak i innych środowiskach. W sprawie lekcji religii w szkole chce rozmawiać z Kościołem, by wypracować kompromis w sprawie ich finansowania, opowiedział się także za likwidacją funduszu kościelnego, który mógłby być zastąpiony przez odpis podatkowy.
Robert Biedroń chce powołać radę samorządową
Rober Biedroń, kandydat Lewicy, we wtorek w Skarżysku-Kamiennej zapowiedział, że jeżeli zostanie prezydentem, powoła radę samorządową przy prezydencie. Ciało to ma spotykać się regularnie i współdecydować o kierunkach rozwoju całego kraju, a nie tylko wielkich metropolii. Zdaniem Biedronia obowiązkiem prezydenta jest współpraca z samorządowcami, co za rządów PiS „zostało zaprzepaszczone”. Jego zdaniem w Polsce udała się tylko jedna reforma, samorządowa, i pod tym względem jesteśmy przykładem w Europie Środkowo-Wschodniej i innych częściach kontynentu, jak dobrze zorganizować samorząd. Biedroń skrytykował także prezydenta Dudę: – Mówi słowa nieakceptowane, nie tylko na świecie, ale i w Polsce, dzieli Polaków. Uważa niektóre grupy społeczne w naszym kraju za nieludzi. To nie jest prezydent godny miana prezydenta RP – uważa Biedroń.
Wypowiedź kandydata Lewicy odnosi się do burzy, jaką wywołały słowa prezydenta ws. LGBT. Rzecznik Andrzeja Dudy poinformował, że prezydent zaprosił na spotkanie do Pałacu Prezydenckiego Roberta Biedronia i jego matkę, a także poznanego na wiecu w Lublinie aktywistę LGBT. Spotkanie ma odbyć się w środę o godz. 11.30. Robert Biedroń odmówił wzięcia udziału w spotkaniu, bo jak stwierdził, czuje, że Duda chce ich zaangażować do ratowania swojego wizerunku.
PKW nie wykorzysta pakietów wyborczych z 10 maja
Nie milkną echa decyzji, by wydrukować pakiety wyborcze do wyborów zaplanowanych na 10 maja, chociaż jak się okazały się one bezużyteczne, gdyż wybory nie odbyły się w zaplanowanym terminie. Druk materiałów zlecił premier Mateusz Morawiecki, a realizację tego zadania koordynował wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Wicepremier przekonywał wielokrotnie, że część tych pakietów będzie można wykorzystać. We wtorek Sasin przyznał, że pakiety nie zostaną wykorzystane. Wicepremier w rozmowie w RMF we wtorek powiedział, że zostało przyjęte stanowisko rządu z oczekiwaniem, że wydrukowane materiały wyborcze zostaną wykorzystane w maksymalnej części: – Niestety PKW podjęła inną decyzję - stwierdził - PKW jest niezależną instytucją. Nie jest tak, że wszystko w Polsce jest sterowane przez PiS, jak chcą mówić nasi konkurenci – mówił.
Winą za niewykorzystanie wydrukowanych pakietów wyborczych Sasin obarczył opozycję, bo to ona jego zdaniem „nie dopuściła do wyborów w konstytucyjnym terminie”.
Czytaj też: PKW wykonuje robotę głupiego
Przypomnijmy, PiS na początku kwietnia uchwalił ustawę, która zakładała głosowanie wyłącznie korespondencyjne. Wobec projektu eksperci, konstytucjonaliści, politycy opozycji zgłosili szereg zastrzeżeń, ponieważ ich zdaniem nie gwarantował on przeprowadzenia uczciwych wyborów. Wybory nie odbyły się 10 maja, jak to było zaplanowane, a PKW stwierdziła w uchwale, że brak było możliwości głosowania na kandydatów i uznała, że to równoważne z sytuacją, gdy nie ma możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. W takim przypadku Kodeks wyborczy przewiduje, że marszałek Sejmu ponownie zarządza wybory nie później niż w 14. dniu od ogłoszenia uchwały PKW w Dzienniku Ustaw (stało sie to dopiero 1 czerwca). Marszałek Elżbieta Witek zarządziła pierwszą turę wyborów na 28 czerwca.
10 czerwca PKW przyjęła uchwałę, w której określiła wzory i rozmiary dokumentów składających się na pakiet do głosowania korespondencyjnego i różnią się one od tych, które wydrukowano wcześniej.
Według informacji tvn24.pl druk materiałów kosztował Pocztę Polską 68,8 mln złotych. Koalicja Obywatelska złożyła na początku maja wniosek o wotum nieufności dla Jacka Sasina w związku z drukiem 30 mln pakietów wyborczych bez podstawy prawnej, ale Sejm ten wniosek odrzucił.
Czytaj także: Jacek Sasin i wyborcza farsa
Początek egzaminu ósmoklasisty
W nowym reżimie sanitarnym we wtorek rozpoczyna się przesunięty ze względu na pandemię egzamin ósmoklasisty. Egzamin jest trzydniowy. We wtorek odbędzie się egzamin pisemny z języka polskiego, w środę z matematyki, a w czwartek z języka obcego.
Do egzaminu przystępuje 347,7 tys. uczniów klas ósmych szkół podstawowych. Dyrektorzy szkół musieli zapewnić im specjalne warunki odbywania egzaminu. Do szkół wpuszczane będą tylko osoby zdrowe, bez objawów sugerujących chorobę zakaźną. Nie mogą pisać dziś egzaminu uczniowie objęci kwarantanną lub izolacją ani tacy, w których domach są osoby objęte kwarantanną czy izolacją. Jeśli uczeń z powodów zdrowotnych nie będzie mógł teraz wziąć udziału w egzaminie, napisze go w drugim terminie od 7 do 9 lipca.
Na terenie szkoły obowiązują maseczki, ale będzie można je zdjąć po zajęciu miejsca w ławce. Między zdającymi musi być zachowany odstęp co najmniej 1,5 m.
Wyniki egzaminu mają być znane do 31 lipca.
Czytaj także: Same instrukcje budzą przerażenie, a co dopiero egzaminy
Polonia zmobilizowana do wyborów
W nocy z poniedziałku na wtorek upłynął termin rejestracji Polaków mieszkających za granicą, którzy chcą oddać głos w wyborach prezydenckich. Z danych MSZ wynika, że zgłosiło się aż 330 tys. osób. Do wyborów prezydenckich przed pięcioma laty chęć głosowania zgłosiło 196 tys. osób, a w drugiej turze 257 tys. osób.
Najwięcej wyborców (130 tys.) zarejestrowało się do głosowania w Wielkiej Brytanii (w wyborach parlamentarnych w zeszłym roku było to 97 tys. osób). W Niemczech chce głosować 60 tys. ludzi, w USA 30 tys., w Irlandii 21 tys., w Holandii 17,5 tys., w Norwegii 15 tys., we Francji 12 tys. Polaków.
Czytaj także: Polonia idzie na frekwencyjny rekord
„Gazeta Wyborcza” pisze dziś, że chętnych byłoby jeszcze więcej, gdyby nie problemy z rejestracją w systemie elektronicznym obsługiwanym przez MSZ. Mieszkający za granicą Polacy sygnalizowali jeszcze wczoraj po południu, że nie dostawali linka potwierdzającego rejestrację w systemie. „Gazeta” zaznacza też, że mimo apeli MSZ nie uruchomił centralnej infolinii, by pomagać wyborcom, tylko odsyłał ich do konsulatów, a do niektórych z nich nie można się było w ogóle dodzwonić. Konsulaty nie otrzymały jeszcze wzorów kart do głosowania, a na ich druk potrzebny jest przecież czas. Tego jest mało – żeby głos był wzięty pod uwagę, musi dotrzeć do konsulatu do 26 czerwca. Nawet jeśli wyborca wyśle go niezwłocznie, nie jest pewne, czy nie zawiodą lokalne poczty.
W tym roku w 21 krajach głosowanie wyłącznie korespondencyjnie odbędzie się w 21 krajach (Filipinach, w Argentynie, Australii, Belgii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Kanadzie, Kolumbii, Luksemburgu, Maroku, Meksyku, Niderlandach, Niemczech, Norwegii, Portugalii, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Tajlandii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech), a w sześciu krajach w ogóle nie będzie można głosować (Peru, Chile, Kuwejt, Wenezuela, Afganistan i Korea Północna).
W sumie za granicą utworzonych zostanie 169 obwodów do głosowani, a w 74 z nich będzie można będzie głosować tylko korespondencyjnie. Głosowanie odbędzie się w niedzielę 28 czerwca w godz. 7–21, ale w obwodach w obu Amerykach odbędzie się ono w sobotę 27 czerwca w godz. 7–21 czasu lokalnego.
Czytaj także: Ponad 8 milionów zakażonych koronawirusem na świecie
Głosowanie korespondencyjne w Polsce
Tylko dziś do północy można zgłaszać chęć głosowania korespondencyjnego w Polsce. Później będzie to możliwe jedynie dla osób objętych kwarantanną. Można zrobić to tradycyjnie w urzędzie lub elektronicznie przez profil zaufany. Istotne jest, że pakiet wyborczy przyjdzie na adres w gminie, w której jest się wpisanym do spisu wyborców. Jeśli wyborca chce głosować poza miejscem zamieszkania, musi najpierw dopisać się do spisu wyborców tam, gdzie chce otrzymać wyborczy pakiet. Nie będzie można zmieniać miejsca głosowania w drugiej turze, bo pakiet przyjdzie na ten sam adres, pod który przysłano go w pierwszej turze. Można jednak zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego tylko w drugiej turze.
Pakiet musi zostać doręczony najpóźniej 23 czerwca (w drugiej turze do 7 lipca) oraz najpóźniej 26 czerwca (w drugiej turze do 10 lipca) wyborcom, którzy objęci są kwarantanną lub izolacją.
Kopertę zwrotną należy najpóźniej 26 czerwca wrzucić do znajdującej się na terenie gminy, gdzie jest komisja obwodowa właściwa dla danego wyborcy, nadawczej skrzynki pocztowej Poczty Polskiej lub osobiście albo za pośrednictwem innej osoby dostarczyć kopertę zwrotną do właściwego urzędu gminy w godzinach jego pracy. Można też w dniu wyborów do czasu zakończenia głosowania, osobiście lub za pośrednictwem innej osoby dostarczyć kopertę zwrotną do obwodowej komisji wyborczej, gdzie w spisie umieszczony jest dany wyborca.
Rzecznik prezydenta tłumaczy słowa o LGBT
Nie milknie burza po wypowiedziach prezydenta o osobach LGBT oraz polityków PiS w tej sprawie. Słowa Andrzeja Dudy we wtorek w Polskim Radiu24 tłumaczył także rzecznik prezydenta Błażej Spychalski: – Każdy z nas ma w sobie fundamentalne wartości, które może wyznawać. Polska jest krajem osób równych wobec prawa. I to jest tak, że bez względu na to, czy ktoś jest heteroseksualny, czy homoseksualny – to nie ma znaczenia. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa – mówił.
Spychalski podkreślał, że każdej osobie należy się szacunek bez względu na jej wyznanie czy preferencje seksualne. – Ale z drugiej strony mamy coś, co jest ideologią i pan prezydent bardzo silnie mówił o tym, że był taki czas w historii naszego kraju, kiedy także w szkołach próbowano wtłaczać uczniom ideologię i tą ideologią była ideologia komunistyczna. I Polska powinna jako kraj, który przez komunizm bardzo silnie był doświadczony, czynić wszystko, żeby ideologii w szkole żadnej nie było. A ideologia LGBT, no choćby patrząc na Warszawską Kartę LGBT Plus, chciałaby bardzo silnie wchodzić do szkół, uczyć seksualizacji dzieci, mówić o tym, że jest więcej niż dwie płcie – mówił rzecznik.
Zdaniem rzecznika prezydenta to rodzice mają fundamentalne prawo i obowiązek decydowania, w jakim duchu będą kształcić swoje dzieci, i to oni są odpowiedzialni za edukację seksualną swoich dzieci.
Renata Lis: Moja miłość jest taka sama jak wasza
Poseł Czarnek powinien przeprosić za swoje słowa
Z kolei minister aktywów państwowych Jacek Sasin pytany we wtorek w RMF o to, czy poseł Przemysław Czarnek powinien przeprosić za swoje słowa, odparł, że on by przeprosił, bo „ trzeba się tutaj absolutnie precyzyjnie wypowiadać i nie można pozostawiać pola do tego, żeby tak dosłownie to rozumieć”. – Chociaż mam świadomość, co miał na myśli, odnosił się nie do wszystkich osób, ale do tych, którzy – że tak powiem – zachowują się obscenicznie.
Inny polityk PiS, wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. CPK Marcin Horała na antenie TVN24 mówił, że „pan poseł, pan profesor Czarnek wyjaśniał już kontekst tej swojej wypowiedzi. Oczywiście, to jest wypowiedź niefortunna i takie słowa lepiej, żeby nie padały”.
Czytaj też: PiS szkaluje osoby LGBT. Są paragrafy na mowę nienawiści
Jak PiS i prezydent zaatakowali osoby LGBT
Prezydent i kandydat PiS Andrzej Duda podczas weekendowej wizyty w Brzegu mówił: – Naszym dzieciom wmawia się dziś ideologię, coś, co jest sprzeczne z najgłębszą logiką dojrzewania człowieka. Pokazuje to sytuacja, gdy z jednej z polskich telewizji wyrzucono posła, który powiedział, że to jest ideologia. Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to po prostu ideologia.
Stwierdził, że w czasach komunizmu w Polsce starano się „ideologizować dzieci”. – To był bolszewizm. Dzisiaj też nam i naszym dzieciom próbuje się wciskać ideologię, ale inną. Zupełnie nową, ale to też jest neobolszewizm. Jeżeli w szkole przemyca się ideologię, żeby zmienić punkt widzenia dzieci i ustawić ich patrzenie na świat poprzez ich seksualizację w dziecięcym wieku, coś, co jest sprzeczne z najgłębszą logiką dojrzewania człowieka w sposób spokojny i zrównoważony, to to jest ideologia i nic innego. Niech nikt nie próbuje sprowadzać naszych dzieci na złą drogę, bo na to nie pozwolimy − mówił Duda.
Wieczorem w sobotę w programie Polsat News prezydent tłumaczył, że „nie straszy żadną ideologią, mówi o faktach takich, jakimi one są, nie życzy sobie, żeby edukatorzy wysyłani przez organizacje LGBT w szkołach edukowali seksualnie dzieci, bo to jest według niego indoktrynacja ideologiczna, a on jest zwolennikiem ochrony rodziny.
Z kolei poseł PiS Przemysław Czarnek w TVP Info powiedział: „Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem, brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy o jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją”.
W poniedziałek Andrzej Duda był w Lublinie, gdzie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim złożył kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II, ale nie było z nim Czarnka, który jest pracownikiem naukowym KUL. Na spotkaniu z mieszkańcami przemowie prezydenta towarzyszyły protesty, słychać było krzyki: „Andrzej Duda to obłuda” i transparenty: „Homofobia zabija”, „Lubelszczyzna przeprasza za Czarnka” czy „Nie krzywdź bliźniego”.
Czytaj też: Strefy bez LGBT czy bez nienawiści?