Zakrawa na niezwykłą ironię, że w wykreowanym przez Martina świecie, gdzie leży Westeros, pory roku nie są tak stałe jak w naszej rzeczywistości, mogą trwać latami i trudno przewidzieć, kiedy skończy się jedna i zacznie kolejna. Oraz że powiedzenie rodowe rodziny Starków to „Winter is coming” (Zima nadchodzi). Niczym ludzie w Siedmiu Królestwach czytelniczki i czytelnicy serii „Pieśń Lodu i Ognia” od bardzo dawna wyglądają pierwszych oznak zimy.
„Gra o tron” dogania i wyprzedza Martina
„The Winds of Winter” to zapowiadany szósty (z planowanych siedmiu) tomów serii fantasy autorstwa George’a R.R. Martina. Poprzednia powieść cyklu, „Taniec ze smokami”, do księgarń w Stanach Zjednoczonych trafiła w lipcu 2011 r. Kilka miesięcy wcześniej na HBO zadebiutował dziś już kultowy serial „Gra o tron”, adaptujący te fabuły.
Jak Martin przyznał w niedawnym wywiadzie udzielonym stacji PBS, nawet nie przeszło mu przez myśl, że produkcja HBO dogoni go fabularnie. W 2011 r. miał przewagę czterech opasłych powieści, a piąta miała się ukazać za kilka miesięcy. Stało się inaczej i już w 2016 r., w szóstym sezonie „Gry o tron”, twórcy David Benioff i D.B. Weiss bazowali nie na książkach, ale na opisie przyszłych wydarzeń, jaki przygotował dla nich pisarz. Martin musiał podzielić się ze scenarzystami swoimi pomysłami na finał „Pieśni Lodu i Ognia” (czyli również finalnego tomu: „A Dream of Spring”), a następnie przyglądać się, jak HBO kończy tę opowieść na długo przed nim samym.