Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym. To był koncert z całym pakietem zaskoczeń

Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym, 26 sierpnia 2023 r. Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym, 26 sierpnia 2023 r. Piotr Tarasewicz / Facebook
Dawid Podsiadło zagrał na Stadionie Narodowym w Warszawie swój – jak sam sugerował – koncert życia. Szybko okazało się, że to dopiero początek stadionowej trasy i nie tyle zamknięcie dziesięciolecia, ile raczej otwarcie nowego.

Żyjemy w ciekawych czasach. Koncerty największych gwiazd muzyki nie są już tylko koncertami – stają się raczej działającymi na różne zmysły wydarzeniami skrojonymi pod wyjątkowość, intensywność i różnorodność, które dobrze wypadają i niosą się później w mediach społecznościowych. O ile pierwszy stadionowy występ Dawida Podsiadły z Taco Hemingwayem z 2019 r. był jeszcze względnie zwyczajnym koncertem muzycznym, bo wyzwaniem było wtedy w ogóle wypełnienie obiektu przez polskich wykonawców, to nowa trasa ze sceną ustawioną na środku stadionu, zapowiedziana 26 sierpnia koncertem na PGE Narodowym w Warszawie, wydaje się raczej odpowiedzią na to, co robili na ostatnich trasach trafiający do nas wykonawcy zagraniczni.

Dawid Podsiadło na Stadionie NarodowymMateusz Kostrzewa/mat. pr.Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym

CD Projekt RED, Sanah i inne niespodzianki

Długi show Podsiadły, przetykany migawkami wideo wspominającymi ostatnie dziesięć lat – w tym sensie Narodowy stał się na chwilę znowu Stadionem X-Lecia! – trwał dwie godziny i 40 minut. Ale ponieważ bohater wieczoru przekonywał, że wprawdzie „jest nas miliard, ale on sam potrafi liczyć tylko do 80 tysięcy”, można założyć coś z okolic tej ostatniej liczby. Muzyce towarzyszyły zupełnie nowe, imponujące wizualizacje, najwyraźniej wymagające komputerów o dużej mocy obliczeniowej. Czyżby Podsiadło znalazł je w warszawskiej siedzibie CD Projekt RED, twórców „Wiedźmina” i „Cyberpunka”? W rzeczywistości za oprawę graficzną i animacje odpowiedzialne były: Piloci Studio, Biel Studio oraz Postmotiv, a Funky Fox za efekty kamerowe. Ale wyświetlone już w pierwszych sekundach koncertu hasło „CD Projekt RED x Dawid Podsiadło coming soon” jasno zapowiadało, że najpopularniejszy polski wokalista i największe studio produkujące gry wideo coś wspólnego w najbliższym czasie ze sobą zrobią.

To nie była jedyna niespodzianka tego wieczoru. Pojawili się goście. Na potężną scenę – z obrotowym pierścieniem dla akompaniującego zespołu i czterema wybiegami prowadzącymi w różnych kierunkach – jako pierwsza wjechała Sanah, by zaśpiewać z Dawidem Podsiadłą dwa wspólne utwory: „O czym śnisz?” z jego płyty „Lata dwudzieste” oraz „Ostatnią nadzieję” z jej albumu „Uczta”. Gigantyczny aplauz wzbudziła „Długość dźwięku samotności” – piosenka towarzysząca Podsiadle od dzieciństwa (był urywek jego hotelowego występu jako 12-latka z fragmentem tego utworu), tu wykonana z Arturem Rojkiem. A wreszcie – w końcowej części koncertu – duet z Taco Hemingwayem. Najpierw wspólnie wykonane „W piątki leżę w wannie” z płyty rapera, a później zapowiedź nowego duetowego utworu – melancholijna opowieść z czasów, kiedy wakacje stają się coraz krótsze, przynajmniej gdy wchodzi się w pewien wiek: „Lato trwało całe lata / Teraz koło trzech tygodni / Lato dotyka inflacja”. Zapewne wpisze się to dobrze w atmosferę nowej, zapowiadanej na koniec września (i zarazem koniec lata) płyty Taco Hemingwaya.

Dawid Podsiadło na Stadionie NarodowymPiotr Tarasewicz/mat. pr.Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym

Dawid Podsiadło na stadionach

Jak zwykle w wypadku koncertowych poczynań Podsiadły piosenki zyskały zupełnie nowe aranżacje z pojawiającymi się tu i ówdzie cytatami z innych piosenek – był więc króciutki gest w stronę Talking Heads, był też całkiem długi fragment „Sympathy for the Devil” The Rolling Stones w utworze „Diable”. Dwukrotnie na scenę – najpierw w „Mori”, a później podczas bisów – wyszła orkiestra dęta. W piosence „W dobrą stronę” biegający w kółko i jak zwykle naturalny, choć nieco momentami przytłoczony rozmiarami wydarzenia Podsiadło dośpiewał: „Idźcie na wybory! Idźcie na wybory!”. A później jeszcze się upewnił, czy publiczność słyszała.

Cały występ był – i do tego Podsiadło również przyzwyczaił swoją publiczność – starannie wyreżyserowany. I wyraźnie, może nawet kosztem muzycznej płynności, podzielony na akty. Z paroma kulminacjami i całym pakietem zaskoczeń. Z tym największym na końcu: to nie będzie jednorazowy show. Rozentuzjazmowana publiczność Narodowego będzie mogła zobaczyć Podsiadłę w 360 stopniach na stadionach w Gdańsku (1 czerwca 2024), Poznaniu (15 czerwca) i Chorzowie (22 czerwca). Po frekwencji i reakcjach fanów w Warszawie wydaje się, że bilety nie będą się sprzedawać długo.

Czytaj też: Bilety na koncerty drożeją, fani się frustrują

Dawid Podsiadło jeszcze zagra na stadionach.Bartek Chaciński/PolitykaDawid Podsiadło jeszcze zagra na stadionach.

Echo na Stadionie Narodowym

Niemal wszystko w tej realizacji było zapięte na ostatni guzik. Warto byłoby może tylko częściej pokazywać na ekranach muzyków towarzyszących artyście – poza solówkami gitarowymi Olka Świerkota i jednorazowym wyjściem zza klawiatur Kuby Galińskiego. Pojawiał się też chwilami – zapewne spowodowany skomplikowanymi animacjami – wyraźny asynchron: obraz na ekranach nie nadążał za dźwiękiem na stadionie.

Dawid Podsiadło na Stadionie NarodowymMichał Murawski/mat. pr.Dawid Podsiadło na Stadionie Narodowym

Choć z tym dźwiękiem to jak zwykle na nieco dłuższą opowieść. Sam obiekt ciągle jest mało przyjazny dla muzyki. Echo na Stadionie Narodowym to jak klątwa, z którą realizatorzy dźwięku próbują sobie poradzić na różne sposoby. W tym wypadku akurat lepiej niż zwykle – scena ustawiona na środku okazała się zaskakująco dobrym rozwiązaniem, ale muzycznie rzecz kosztowała reżyserów dźwięku sporo wyrzeczeń: trzymanie w ryzach natężenia dźwięku i – jak się wydaje – także wycinanie niektórych mocniej rezonujących częstotliwości z partii gitar czy innych instrumentów.

To skądinąd dobra wskazówka dla największych gwiazd. Zróbmy coś wspólnie z tym Narodowym, bo stadionem piłkarskim bywa jedynie od święta, areną dużych wydarzeń muzycznych jest na co dzień. I wstyd, że nie został do nich zaadaptowany. Tym bardziej że tylko muzycy mają tu nieprzerwane pasmo sukcesów. A widniejące na trybunach obiektu hasło o pozytywnej energii zawsze sprawdza się od początku do końca tylko na koncertach.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Cała Polska patrzy na zorzę. Co się wydarzyło na naszym niebie w miniony weekend?

„Ta noc przechodzi do historii astronomii!”, twierdzą znani obserwatorzy nieba. W plener ruszyły tysiące Polaków, uzbrojonych w aparaty na statywach i smartfony. Przegapiliście tę zorzę? Nie martwcie się, znów nadarzą się okazje.

Anna S. Kowalska
12.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną