Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Fryderyki 2023. Gorące komentarze, pominięcia i miłe niespodzianki

Fryderyki 2023 Fryderyki 2023 Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Wręczono po raz kolejny Fryderyki, najważniejsze nagrody polskiej branży muzycznej. Bohaterem wieczoru okazał się Mrozu, ale było gorąco.

Jak na nagrodę, o której nawet branża zdaje się czasem słabo pamiętać – a duża część polskiej sceny muzycznej spędzała sobotę na prezentującym młodych wykonawców poznańskim festiwalu Next Fest – Fryderyki doczekały się wielu gorących komentarzy. Wręczane tym razem w Gliwicach, zapracowały na te reakcje głównie werdyktami Akademii Fonograficznej. Szczególnie kontrowersyjny okazał się ten, by z dużego pakietu nagród tylko dwie oddać tym razem Dawidowi Podsiadle (wspólny z Kubą Galińskim laur za kompozycję oraz Fryderyk za nagranie koncertowe).

Fani uznali, że autor „Lat dwudziestych” został wręcz „okradziony” z nagrody. „Podsiadło, człowiek ze Śląska, okradziony na własnej ziemi” – komentowano na Twitterze. A fanów Podsiadły było słychać także w gliwickiej Arenie, podobnie jak miłośników twórczości Sanah, także nagradzanej dwukrotnie (kategorie: Album roku – piosenka poetycka i literacka oraz Artystka roku).

Gorące Fryderyki

Komentarze wywołał spóźniony o 36 lat – bo oryginalnie ten materiał się wtedy nie ukazał – Fryderyk dla punkowej grupy Dezerter za album „Co będzie jutro?”. Pod nieobecność zespołu statuetkę odbierał Maciej Chmiel, menedżer grupy w latach 80. Zespół zachował przez lata antysystemową postawę – i jest wciąż ceniony przez młodych – a sam Chmiel po latach został dyrektorem telewizyjnej Dwójki za rządów PiS, co lider Dezertera Krzysztof Grabowski komentował z dystansem na naszych łamach: „kiedy jest czas PiS, Maciek jest przy PiS. To jest taka, jak nazywają niektórzy, mądrość etapu”. Dziś dawny menedżer (z powołania ministra Glińskiego) został dyrektorem Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. I może sobie od razu dopisać w tej roli sukces: Fryderyka w kategorii Album roku – muzyka dziecięca za płytę „The Best of Studio Filmów Rysunkowych” będącą częścią udanej serii prezentacji kompozycji, bezdyskusyjnie istotnych, które towarzyszyły legendarnym polskim animacjom.

Równie gorąco odebrano Fryderyki dla zespołu Śląsk, który triumfował w kategoriach Zespół / projekt artystyczny roku oraz Album roku – muzyka korzeni. „Jednym z największych dziedzictw polityki kulturalnej PiS będzie ostateczne i do końca świata zakonserwowanie modelu zespołu pieśni i tańca jako domyślnej i jedynej formy kultywowania folkloru w Polsce” – komentował Mateusz Dobrowolski, działacz sceny muzyki tradycyjnej, grywający w zespołach Hajda Banda i R.U.T.A. Rzeczywiście, trudno nie zauważyć, że dzisiejsza władza, podobnie jak ta peerelowska, ceni to bardziej instytucjonalne spojrzenie na twórczość ludową. A działalność bliższa duchowi tradycji ludowej pozostaje marginalizowana. Choć werdykt wielkiej, wciąż rosnącej (dołączają do niej co roku m.in. laureaci nagrody) i skoncentrowanej raczej na muzycznym środku Akademii Fonograficznej spowodowało raczej to, że jej członkowie, w dużej części wychowani w czasach PRL, akurat Śląsk kojarzą. Na tej samej zasadzie z metalu znają Behemotha, stąd być może wybór tej formacji w kategorii metalowej. I słowa Nergala: „Nie dziękujemy Bogu, nie dziękujemy polskiemu Kościołowi katolickiemu. Wiecie co PiS i Konfederację!”.

Czytaj też: Muzyka tradycyjna. Sukcesy i spory

Mrozu, Szczyl, 1988

Nie podważano za to zwycięstwa Mrozu – ten zdolny autor, producent i wokalista cieszy się od lat uznaniem w branży, ale nie miał szczęścia do nagród. Tym razem wychodził z pięcioma statuetkami, które przyniósł mu album „Złote bloki”. Przy okazji – wspólnie z Vito Bambino (utworem roku zostało ich wspólne „Za daleko”) – promując „święto 420”, czyli niedawny, obchodzony 20 kwietnia Światowy Dzień Konopi.

Mrozu był nominowany w kategorii Muzyka popularna w ostatniej edycji Paszportów POLITYKI. I na scenie Fryderyków spotkali się zresztą – choć w nieco innych rolach – wszyscy tegoroczni nominowani do Paszportów. Odbierający nagrodę w kategorii Album roku hip-hop Szczyl zadzwonił ze sceny do mamy. 1988 towarzyszył Brodce zarówno przy odbiorze jednej ze statuetek (dostała Fryderyki za alternatywny album roku i teledysk), jak i później na scenie. Był też Ralph Kaminski, na niedawnych Paszportach występujący na scenie. Tu – przebrany za pannę młodą – wręczał nagrodę w jednej z kategorii. Jego płyta „Bal u Rafała” pozostała bez nagród.

Były miłe niespodzianki (jak Fryderyk dla grupy Mitch & Mitch con il loro Gruppo Etereofonico za album-hołd dla Ennia Morricone) i wybory bardziej przewidywalne (Sara James została debiutantką roku, Hania Rani wygrała w kategorii Muzyka filmowa, teatralna, ilustracyjna, formacja Skalpel w kategorii Elektronika). Złote Fryderyki za całokształt twórczości otrzymali w tym roku Ewa Bem i (pośmiertnie) Andrzej Korzyński, w imieniu którego statuetkę odbierały wnuki. Związków z historią polskiej muzyki było zatem więcej niż te związane z Dezerterem i zespołem Śląsk. I z pewnością nie wszystkie były dyskusyjne.

Czytaj też: Najpierw są ciarki. Co mówi o nas muzyka, której słuchamy

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Cała Polska patrzy na zorzę. Co się wydarzyło na naszym niebie w miniony weekend?

„Ta noc przechodzi do historii astronomii!”, twierdzą znani obserwatorzy nieba. W plener ruszyły tysiące Polaków, uzbrojonych w aparaty na statywach i smartfony. Przegapiliście tę zorzę? Nie martwcie się, znów nadarzą się okazje.

Anna S. Kowalska
12.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną