Recenzja serialu: „Geneza nienawiści”, prod. Steven Spielberg i Alex Gibney
Padają pytania o odpowiedzialność i sumienia zwykłych ludzi włączających się w machinę okrucieństwa.
Padają pytania o odpowiedzialność i sumienia zwykłych ludzi włączających się w machinę okrucieństwa.
Brzmi niestrawnie i czasem takie jest, a jednak, jak wiele z produkcji Murphy’ego, nie pozwala się oderwać od ekranu.
Całość sprawia wrażenie sztuczności, potęgowane jeszcze przez język angielski zamiast rosyjskiego.
Scenariusz jest oparty na reportażu T. Christiana Millera i Kena Armstronga, nagrodzonym Pulitzerem i rozwiniętym w książce „Niewiarygodne.
Najnowsza produkcja Gideona Raffa, twórcy izraelskiego pierwowzoru amerykańskiego hitu „Homeland”, to oparty na faktach miniserial szpiegowski z elementami dramatu rodzinnego.
Przed rokiem każdy z 6 odcinków pierwszego sezonu „Pułapki” oglądały średnio dwa miliony osób, choć recenzenci kręcili nosami.
Miks gatunkowy nie wszystkich przekona.
Kolejne 10 odcinków twórcy z sukcesem wykorzystują na pogłębienie – a czasem też poszerzenie – serialowego świata i bohaterów.
Sprawę zamordowanej „kobiety z przeszłości” prowadzi policyjny duet: pochodząca z ery wikingów wojowniczka Alfhildr Enginnsdottir oraz empatyczny, cierpiący na bezsenność, współczesny gliniarz Lars Haaland.
Historyczne fakty jako punkt wyjścia, zamknięta społeczność, rosnąca paranoja oraz żądny krwi demon.
W Izraelu jeszcze przed premierą pojawiły się zarzuty, że serial skupia się na przemocy izraelskiej, ignorując arabską.
Ta amerykańsko-brytyjska produkcja w międzynarodowej obsadzie sprawdza się nieźle.
„Dom z papieru” to jeden z tych seriali, których nie trzeba oglądać, żeby wiedzieć, że istnieją.
Jak być dobrym człowiekiem w XXI w., nie stając się przy tym ofiarą? Czy Jezus miałby dziś z nami jakieś szanse?
Całość nie grzeszy subtelnością, wzorem swojego bohatera, ale świetnie pokazuje mechanizmy medialnej propagandy stosowane dziś nie tylko w USA.
Kolejna wspaniała seria dokumentalna produkcji BBC.
Madeline nie straciła nic z ostrości sądów i elokwencji, dzieci są urocze, sezon zapowiada się ciekawie.
Trzy morderstwa, trzy miasta, trójka śledczych zmuszona do transgranicznej współpracy.
Efekt świeżości „Czarne lustro” ma zdecydowanie za sobą, ale wciąż sporo mówi o ludziach.
Emocjonalny odbiór całości wzmacnia fakt, że widz od początku wie, co się stało, a bohaterowie nie.