Nauka

Rzeźnik na zjeździe wegetarian. Polska na COP26 deklaruje odejście od węgla

Bogatynia, Elektrownia Turów Bogatynia, Elektrownia Turów Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta
Choć premier Morawiecki raczej ośmieszył się na szczycie w Glasgow, Polska podpisała deklarację odejścia od węgla i zaprzestania finansowania nowych inwestycji w energię z tego surowca. Jednak – łatwo podpisać, trudniej zrobić.

Premier Mateusz Morawiecki osobą własną udał się na Szczyt Klimatyczny ONZ COP26 do Glasgow. Miała jechać nowa minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, ale zamiast tego trafiła do Pragi, by rozmawiać o konflikcie wokół kopalni Turów i o tym, że będziemy tam kopać węgiel przynajmniej do 2044 r., a Czesi powinni się z tym pogodzić.

Czytaj także: COP26. Szczyt ostatniej szansy czy szansy zmarnowanej?

Morawiecki na COP26 bez przygotowania i strategii

W tym samym czasie w Glasgow premier Morawiecki debatował, jak najszybciej odejść od węgla. Chwalił się, że Unia Europejska jako „pierwsza gospodarka na świecie przyjęła cel neutralności klimatycznej do 2050 r.”, choć Polska jako jedyna do dziś nie podpisała się pod unijnym celem neutralności klimatycznej.

Wygląda na to, że „brukselski okupant” w ramach „III wojny światowej” będzie próbował nas do tego zmusić. Ale za darmo zmusić się nie damy. Premier przyznał, że bogate kraje już swój węgiel spaliły i teraz żądają, żeby takie biedaki jak my od węgla odeszły. I wyciągnął rękę po wsparcie. Unia od wsparcia się nie uchyla, gotowa przyłączyć się do finansowania polskiej transformacji energetycznej. Ale wiadomo, jakie stawia warunki. Po pierwsze, żąda, byśmy pokazali, jaki mamy plan i na co nam są pieniądze potrzebne. Bo na dotowanie kopalń i elektrowni węglowych pieniędzy dać nie zamierza. Zresztą sprawy finansowe z UE mamy dziś mocno napięte, dlatego Morawiecki skarżył się przed światem, że „wstrzymywanie funduszy unijnych poprzez »szantaż« może zagrozić polskiej transformacji energetycznej”.

Czytaj także: Wybuchowy pakiet Fit for 55. Komisja Europejska chce radykalnej redukcji CO2

„W trwający właśnie COP26 wkroczyliśmy z wyjątkowo złej pozycji. Statystyki produkcji polskiej energetyki są dość porażające – udział paliw kopalnych (węgiel, gaz) wcale nie spada i osiąga dalej niebotyczne poziomy 85 proc. OZE wcale nie rośnie – nie tylko nie osiągnęliśmy własnych planów 19 proc. udziału w 2020 r., ale właściwie zanotowaliśmy regres” – komentuje ekspert energetyczny prof. Konrad Świrski, zwracając uwagę, że w przededniu tak ważnego wydarzenia jak COP26 zdymisjonowany został minister środowiska Michał Kurtyka, który jako jedyny w rządzie wiedział sporo na temat polityki klimatycznej. Przewodniczył nie tak dawno katowickiemu szczytowi COP 24 i to dość udanie. Zamieszanie na szczytach władzy sprawiło jednak, że do Glasgow pojechał wprawdzie Morawiecki, ale bez żadnego przygotowania i strategii. Prof. Świrski dobrze to nazwał „wejściem rzeźnika na zjazd wegetarian”.

Czytaj także: W energetyce będzie rządzić Moskwa. Zatęsknimy za Kurtyką?

Polska w końcu deklaruje odejście od węgla

Jedyną dobrą wiadomością jest to, że Polska podpisała się pod globalną deklaracją o odejściu od węgla na rzecz czystych źródeł energii. Obok nas wśród sygnatariuszy znalazły się inne mocno od węgla uzależnione kraje jak Kanada, Korea Południowa, Ukraina, Indonezja i Wietnam. Niestety, wciąż nie podpisały jej kraje o kluczowym znaczeniu, takie jak Australia, Indie, Chiny i USA.

Sygnatariusze deklaracji obiecują odejść od węgla. W przypadku krajów rozwiniętych gospodarczo to odejście ma nastąpić w latach 30. a rozwijających się w latach 40. Sygnatariusze obiecują, że zrezygnują z nowych inwestycji w węgiel na rzecz znaczących inwestycji w rozwój czystych technologii i efektywności energetycznej.

Czytaj także: Indie będą neutralne klimatycznie dopiero w 2070?

Łatwo podpisać, trudniej zrobić. Pytanie, jak te zobowiązania będą się miały do planów rządu dotyczących utrzymywania nawet za cenę wojny z UE elektrowni i kopalni Turów czy stworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma przejąć wszystkie elektrownie węglowe, by subsydiować ich działalność. Nie jest tajemnicą, że Michał Kurtyka stracił stanowisko m.in. dlatego, że przeciwstawiał się pomysłowi NABE. Co innego mówi się w Glasgow, co innego padnie niebawem na barbórkowych obchodach. Mam obawy, że zostanie dokonana twórcza reinterpretacja naszych zobowiązań z COP26 i okaże się, że wszystko zostaje po staremu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną