Rynek

Stopy na szóstkę. RPP bezradna, rząd korzysta. A ludzie? Na razie płacą

Prezes NBP Adam Glapiński, marzec 2022 r. Prezes NBP Adam Glapiński, marzec 2022 r. mat. pr.
Rada Polityki Pieniężnej pozostaje bezradna w walce z inflacją, bo nie ma w rządzie ani w Orlenie sojusznika. Jednak bezustanne podnoszenie stóp może doprowadzić do gospodarczego załamania.

I znów zaskoczenia nie było. Rada po raz kolejny mocno podniosła stopy. Ta podstawowa, zwana referencyjną, doszła do poziomu 6 proc. Przypomnijmy, że do października ubiegłego roku była bliska zeru. Dla spłacających kredyty hipoteczne oznacza to w praktyce niemal podwojenie raty w porównaniu z ostatnim latem. Z drugiej strony rząd przygotował prezent w postaci wakacji kredytowych, czyli możliwość pominięcia, a w zasadzie odłożenia, spłaty jednej miesięcznej raty kwartalnie.

Ekspansywna polityka fiskalna rządu

W zasadzie wykładnię polityki Rady dał niedawno jeden z jej członków Henryk Wnorowski. To nominat prezydenta, więc trudno go oskarżać o niechęć wobec partii rządzącej. Tymczasem Wnorowski jasno stwierdził, i to w rozmowie z TVP: rząd prowadzi ekspansywną politykę fiskalną (czyli dosypuje w różnych miejscach pieniędzy do gospodarki lub robi prezenty jak ten z zawieszeniem spłat części rat kredytów hipotecznych), więc bank centralny nie ma innego wyjścia, niż podnosić stopy. W kwietniu Wnorowski prognozował, że stopa referencyjna może dojść do 7,5 proc. Tymczasem inflacja osiągnęła już prawie 14 proc. i szczyt drożyzny zapewne wciąż przed nami. Zwłaszcza że ostatnie dni przyniosły znów skok cen na stacjach paliw, a droższa benzyna – z pewnym opóźnieniem – przekłada się na podwyżki w bardzo wielu branżach. Jednak Radzie i nam wszystkim kontrolowany przez rząd Orlen, dyktujący ceny paliw na polskim rynku, pomóc nie chce. Nieustannie przekonuje, że jesteśmy podobno szczęściarzami, bo za benzynę w innych krajach trzeba zapłacić jeszcze więcej. Tankującym nie pomaga dziwnym trafem nawet ostatnie umocnienie złotego wobec dolara.

Inflacja i stopy w absurdalnym cyklu

Ten absurdalny cykl – rząd zwiększa wydatki, dbając o niektóre grupy wyborców, a RPP podnosi stopy, próbując okiełznać inflację – przybiera na sile. Jednak w końcu trzeba będzie go przerwać, aby nie doprowadzić kredytobiorców (nie tylko tych hipotecznych, ale też firm) do bankructwa. Powoli zbliżamy się do maksymalnego, względnie bezpiecznego dla gospodarki poziomu stóp. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o inflacji, bo jej prognozy są przez ekonomistów nieustannie korygowane. Oczywiście w górę. Jeszcze niedawno wydawało się, że okolice 15 proc. to absolutne maksimum, teraz niektórzy przepowiadają nawet 20 proc. Pamiętajmy, że to wszystko dzieje się przy wciąż działającej, chociaż przez większość konsumentów już dawno zapomnianej (przypominają o niej gdzieniegdzie jeszcze nalepki obok kas), tarczy antyinflacyjnej.

Czytaj także: Rząd i RPP bawią się z nami w dobrego i złego policjanta

Inflacja nową normą

Walce z inflacją nie sprzyja oczywiście stan permanentnej kampanii wyborczej, chociaż daty wyborów wciąż nie znamy. Do tego dochodzi taktyka stosowana przez wiele firm z sieciami handlowymi na czele. Udało się niejako przyzwyczaić konsumentów do nieustannych podwyżek, które robią na nich coraz mniejsze wrażenie. To świetna metoda zwiększania marż, bo przecież każdą zmianę cen tłumaczy się drogą ropą, wojną Putina, polityką klimatyczną Unii, zerwanymi łańcuchami dostaw, chińskimi lockdownami itp. (niepotrzebne skreślić). Ceny zatem podnoszą ci, którzy naprawdę muszą, i ci, którzy wyczuli okazję do poprawy zysków. Zwykły konsument nie jest w stanie odróżnić jednych od drugich. Inflacja stała się po prostu nową normą i jej zbicie będzie niezmiernie trudne. Do wyborów wręcz niemożliwe, a po nich przyjdzie bardzo bolesne zaciśnięcie pasa.

Czytaj także: Jadwiga poczeka, czyli jaka będzie druga kadencja Glapińskiego

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną