Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Ceny „prawie” nie rosną. Prezes Glapiński uporał się z inflacją, Polacy niekoniecznie

Adam Glapiński podczas konferencji prasowej w Warszawie Adam Glapiński podczas konferencji prasowej w Warszawie Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Ostatnia przed wyborami konferencja prasowa Adama Glapińskiego miała na celu wzbudzenie w nas entuzjazmu, że inflacja została opanowana. Prezes NBP kolejny raz dziwi się, że naród się nie cieszy, choć ceny prawie nie rosną. Naród, pod wpływem niedouczonych ekonomistów oraz mediów, z uporem narzeka na drożyznę.

Co do tego, że wybory za pasem, więc prezes tym bardziej pochwali się sukcesem w walce z inflacją, nie było wątpliwości. Wątpliwości budzi jednak to, czy aby na pewno jest się czym chwalić. 8,3-procentowy wzrost cen we wrześniu, jak podał GUS, to nadal tempo, za którym nie nadążają zarobki większości Polaków, nie mówiąc już o pracownikach sfery budżetowej.

Ceny „prawie” nie rosną

Przekonywanie, że ceny prawie nie rosną, wydaje się dość irytujące. Nawet, gdy wspomni się, że jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia ze wzrostem cen ponad 18 proc. rocznie. Drożyzna ciągle dla większości z nas jest problemem numer 1, ceny rosną, tyle że wolniej. Radość z tego, że pomidory w pełni sezonu kosztują tyle, co wiosną ze szklarni, wydaje się niestosowna. Bo co będzie zimą?

O sukcesie w walce z inflacją mogą natomiast mówić kraje nadbałtyckie, Łotwa, Litwa czy Estonia, w których tempo wzrostu cen przekraczało 20 proc., a obecnie inflacja wynosi ok. 4 proc. Polski sukces na ich tle nie wydaje się imponujący, zwłaszcza że na razie inflację hamuje m.in. zerowy VAT na żywność. I chociaż Adam Glapiński temu zaprzecza, sztucznie zaniżane ceny paliw.

Ktoś chwilowo wzmocnił złotego

Analitycy przewidywali, że właśnie z powodu wyborów Rada Polityki Pieniężnej zechce poprawić nastroje wyborców i ponownie obniży stopy procentowe. I tak się stało, stopy skurczyły się o 0,25 pkt bazowych. Przed miesiącem, gdy spadły o 0,75 pkt, spowodowało to poważne osłabienie złotego. Teraz… lekkie wzmocnienie, być może chwilowe.

Wśród ekonomistów panuje opinia, że do akcji wkroczył BGK albo PFR, wyprzedając na rynku waluty, aby wzmocnić naszą. NBP zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego, ale umocnienie złotego zawsze prezesa cieszy. A narodowi poprawia nastrój przed wyborami.

Czytaj także: Złoty dołuje. Mamy politykę pieniężną na wzór turecki

Gonimy czy zostajemy w tyle?

Tuż przed wyborami podaje się tylko dobre wiadomości. Więc prezes Glapiński przygotował prezentację ilustrującą wzrost naszego PKB od czasu przed pandemią do końca 2022 r. Wtedy bowiem słupek z napisem Polska prezentował się na tle krajów sąsiednich najlepiej. Nie sposób jednak zaznaczyć, że obecny rok jest dla naszej gospodarki na razie fatalny, gospodarka w pierwszym półroczu się skurczyła, szoruje po dnie. Trudno w tej sytuacji mówić o sukcesach rządzących. Jakie są tego przyczyny? Kiedy nasz PKB znów zacznie rosnąć? Na ten temat prezes Glapiński podczas swojej dwugodzinnej konferencji się nie zająknął.

Czytaj także: Odstajemy od peletonu. PKB się kurczy, rząd PiS nic nie robi, by żyło nam się lepiej

Za to swoim zwyczajem stwierdził, że w roku 2032 wyprzedzimy Wielką Brytanię. Ale nie tę Wielką Brytanię z roku 2032, ale tę obecną, z 2023. To zasadnicza różnica. W tej pozornie bardzo optymistycznej prognozie kryje się poważna wątpliwość prezesa. Może się bowiem okazać, że za dziesięć lat dystans dzielący naszą gospodarkę i dobrobyt przeciętnego Polaka od dobrobytu statystycznego Brytyjczyka wcale się nie zmniejszy, ale nawet powiększy.

Nobel dla prezesa?

Za to Adam Glapiński powiedział coś, co czyni go niemalże kandydatem do ekonomicznego Nobla. Otóż jego zdaniem nie ma czegoś takiego, co ekonomiści uporczywie nazywają cichym podatkiem inflacyjnym, który zjada Polakom oszczędności, a rządowi napędza więcej pieniędzy z VAT. Inflacja rządowi nie służy, a nas nie okrada. Podatek inflacyjny nie istnieje.

Czytaj także: Inflacja im niestraszna. RPP zdecydowała ws. stóp procentowych

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną