Czego pragną Polki? Kariery? Władzy? Odwetu za niepowodzenia? Dominacji mężczyzn? Seksmisji? A może życia w kraju, gdzie nikt nikomu nie zagląda do łóżka? Bezpieczeństwa dla swoich bliskich? Dobrobytu? Opieki medycznej na europejskim poziomie? Wolności w podejmowaniu decyzji o samej sobie? Świętego spokoju? A może naprawdę dobrej zmiany?
Czytaj także: Polki się liberalizują
Osiągnięcia Polek – dziś „nic takiego”, kiedyś wielka zmiana
W ostatnich latach ubiegłego stulecia złapałyśmy wiatr w skrzydła i rozpoczęłyśmy proces niezwykle ważnych przemian. Wiele Polek wyjechało z rodzinnego domu i poszło na studia, wiele postanowiło realizować swoje pasje zawodowe i piąć się po szczeblach kariery – także w wielkich, międzynarodowych korporacjach, niektóre założyły własną firmę, część zdobyła się na odwagę, by wbrew stereotypom zamieszkać z partnerem bez ślubu (tak, tak, jakieś 30 lat temu to była nie lada odwaga!).
Nic takiego? Dziś to faktycznie NIC TAKIEGO, ale w polskim patriarchalnym społeczeństwie dojście do aktualnego stanu wymagało m.in. czasu i zjawiska skali. Dziś na polskich uczelniach znacznie więcej kobiet niż mężczyzn studiuje i kończy studia. Wiele zarządza w biznesie, prowadzi badania naukowe, realizuje się w pracy, podróżuje. Jesteśmy coraz bardziej świadome i coraz lepiej wiemy, czego chcemy, a co stanowczo odrzucamy.
Przywiązane do wartości rodzinnych, ale liberalne i decydujące o sobie
Wyniki badania „Polki i Polacy”, jakie zrealizowałam w 2018 r. z SW Research Agencją Badań Rynku i Opinii, pokazują, że jest aż siedem segmentów psychograficznych dorosłych Polek, czyli grup kobiet, które mają podobne motywacje, światopogląd, styl życia itp. (o dwa więcej niż ma to miejsce w przypadku mężczyzn). Różnimy się między sobą – czasami wręcz totalnie. Miewamy inne upodobania, opieramy się na innych wartościach, co innego nas inspiruje, o czym innym marzymy, ale jednocześnie bardzo wiele nas łączy, nie tylko w kontekście wspólnoty kulturowej.
Jesteśmy świadome tego, że jesteśmy różne, ale równe, także w stosunku do mężczyzn, oraz bardziej od nich liberalne światopoglądowo.
Polki deklarują silne przywiązanie do wartości rodzinnych, ale to wcale nie wyklucza naszej głębokiej potrzeby emancypacji i decydowania o sobie. Czasami jeszcze bardziej ją wzmacnia (choćby w przypadku znacznego przyzwolenia na korzystanie z in vitro czy łączenie się w związki partnerskie).
Czytaj także: Jak o nas, współczesnych Polkach, będą pamiętać za sto lat?
Plany życiowe Polek – też zawodowe
Aż 85 proc. Polek uważa, że kobieta powinna być równorzędną partnerką mężczyzny, a prawie 80 proc. deklaruje, że pożądaną cechą kobiety jest niezależność. Dla 84 proc. Polek posiadanie własnej rodziny jest życiowym priorytetem, ale jednocześnie aż 92 proc. z nas uważa, że kobieta ma prawo do realizacji swoich planów zawodowych, a naprawdę udany związek jest wtedy, kiedy mężczyzna jej w tym pomaga.
Przez pokolenia nasze babki i matki, same żyjąc w klimacie podrzędności kobiety podkreślanej przez Kościół i w fizycznym deficycie facetów (walka o niepodległość, walka z komuną, wyjazdy zarobkowe, emigracja itd.), uczyły nas samodzielności w ogarnianiu każdej przeciwności losu i codziennego życia, jednocześnie podsycając patriarchalne postawy hołubionych mężczyzn. Bo jak już byli, to „cudownie, że byli…”. Wdrukowano nam w głowy i dusze, że dom i rodzina są dla kobiety wartością nadrzędną, a w zasadzie jedyną. Wychowano nas w poczuciu – „najpierw najbliżsi, a potem ty”. Najpierw dbanie o dzieci i męża, o dom, o czyste podłogi, o obiad na stole, o sprawnie zaplanowany każdy szczegół kolejnego dnia...
Czytaj także: Polityka to nie jest odpowiednie pole kariery dla kobiety?
Kobiety powiedziały dość – swoim córkom
Jeszcze sześć lat temu, kiedy z Dominiką Maison badałyśmy Polki, aż 24 proc. było Niespełnionymi Siłaczkami, kobietami rozdartymi pomiędzy światem domowych obowiązków a potrzebą realizacji na polu zawodowym. Między tym, „co powinnam” (jakże znane słowo każdej kobiecie!), a tym, „czego pragnę”. Frustracja była tak wielka, że kilka milionów Polek codziennie tkwiło w poczuciu niespełnienia i nierealizowania swojego wymarzonego życia. Stawianie potrzeb rodziny na pierwszym miejscu (co jest częste u kobiet na całym świecie) blokowało je jednocześnie przed „odpuszczeniem” sobie choć trochę, przed pozwoleniem sobie na brudne naczynia w zlewie. I nagle bach! Ten proces został przerwany.
Niezależne wewnętrznie i odczuwające potrzebę realizacji i w domu, i na polu zawodowym (czy własnych zainteresowań) Matki Polki, sfrustrowane nadmiarem obowiązków i świadomością, że często same je sobie narzucają, powiedziały: dość! Nie w stosunku do samych siebie, ale własnych córek. Nauczyły je nie popełniać własnych błędów. I właśnie teraz, pierwszy raz w historii, młode dziewczyny wchodzą w świat wychowane przez matki na kobiety niezależne – nie znaczy to, że nierodzinne, ale takie, które potrafią się dzielić obowiązkami, znają swoją wartość, chcą mieć swoje pasje.
Czytaj także: Kobiety wciąż zarabiają mniej. Jak zasypać „gender pay gap”?
Ogromna transformacja polskich kobiet
Dotychczasowa, ustalona przez wieki równowaga – w czysto społecznym aspekcie – została zaburzona, a kiedy układ traci równowagę, szala przechyla się na jedną stronę. Dotąd zawsze była po męskiej, a teraz? Patrząc na dane statystyczne i wyniki badań, jestem więcej niż pewna, że już dziś ta szala przeważyła się na stronę kobiecą, ale mało kto na razie zauważa powagę sytuacji. A to dopiero początek!
Tak wiele mówimy o wpływie na nasze społeczeństwo nowych technologii, genetyki i zmian w medycynie, kryzysów ekonomicznych. A kiedy zauważymy, jak bardzo zmienia się społeczeństwo w związku z ogromną wręcz transformacją pozycji kobiet?
Często jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jest więcej niż prawdopodobne, że to kobiety będą miały kluczowy wpływ na zmianę obrazu polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej. A zmiany właśnie zachodzą. Teraz. Tutaj.
Polski zradykalizowały się w lewo
Badanie „Polki i Polacy” pokazuje obraz współczesnych Polek, które przechodzą głęboką przemianę. Są Polki konserwatywne, są także tradycjonalistki (ale bardzo pragmatyczne i w związku z tym także liberalne, np. w kwestii eutanazji, in vitro, aborcji czy rozdzielenia Kościoła od państwa), są konsumpcjonistki, które zgodnie z „ideą zastaw się, a postaw się” próbują żyć na kredyt, kopiując obraz swoich rówieśniczek z Europy Zachodniej, ale jest też duża grupa Polek z energią i pewnością przyciskających włącznik z napisem: „TERAZ MY”.
Po pierwsze, Polki nie chcą już wciskania im obiecanek cacanek. Nie czują się obywatelkami drugiego sortu i straciły cierpliwość – chcą konkretów, z których obiecujący będą rozliczeni. Chcą żyć w spokoju w kraju, w którym państwo gwarantuje dobrą opiekę medyczną, przyzwoite świadczenia emerytalne i dba o rozwój gospodarczy i nowoczesną edukację dzieci. Nie interesują ich spory o to, kto z kim sypia (choć dla wielu z nas to jest nieustająco ciekawe, ale nie wartościujące), ani dyktatura sutann mówiąca, jak mają myśleć, z kim i w jaki sposób się wiązać.
Po drugie, bezlitosny nacisk konserwatystów wywołał w Polkach bunt. „Czarny protest” uruchomił zjawisko kuli śniegowej. Nagle, zupełnie bez uprzedzenia, postawiono kobiety pod ścianą, zderzono z najtrudniejszymi pytaniami, na które każda musiała znaleźć własną odpowiedź. W efekcie Polki zradykalizowały się w lewo.
Po trzecie, w końcu Polki zaczęły coś robić z tkwiącymi w nich energią i oczekiwaniami. Sprzeciw i potrzeba zmiany obudziły w kobietach poczucie misji, które ewoluuje w sprawczość. Już wybory samorządowe pokazały, że nie dotyczy to wcale tylko wykształconych osób z wielkich miast, ale także (i to bardzo!) zaradnych i świadomych kobiet z całej Polski, także małych miasteczek i wsi. Pierwszy raz w historii kobiety tak licznie uczestniczą w organizacjach pozarządowych, tworzą lokalne projekty obywatelskie, wspierają się i aktywizują.
Czytaj także: Ten rząd obalą kobiety
Kobiety mogą wiele. I jeszcze więcej
Partie polityczne budzą się powoli, ciągle nie rozumiejąc, że czas bezmyślnego gadania (z angielskiego zwanego tokenizmem) o roli kobiet i składania pustych deklaracji już bezpowrotnie się skończył. Na tym tle nagle wyrosła Wiosna Biedronia i zagarnia tę kobiecą energię, masowo przerabiając ją na aktywny i kreatywny potencjał zmiany. Oj, będzie się działo!
Mamy prawa wyborcze i obywatelskie. Mamy wykształcenie i świadomość. Mamy wolę.
Powiedzmy sobie szczerze: jeszcze nigdy nie mogłyśmy tak wiele. Ale wiele to stanowczo za mało.
***
Katarzyna Pawlikowska – ekspertka ds. społecznych i konsumenckich zachowań kobiet, autorka badań i książek: „Polki” oraz „YEStem kobietą!”. Współzałożycielka agencji Garden of Words. Prowadzi zajęcia z dziedziny komunikacji i społecznej odpowiedzialności biznesu – CSR (m.in. na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Socjologii i Filozofii Polskiej Akademii Nauk).