Na stronie Nasza Demokracja można od poniedziałku składać podpisy pod apelem do Komisji ds. Nazewnictwa Miejskiego rady m. st. Warszawy o zmianę nazwy ronda Romana Dmowskiego na rondo Praw Kobiet.
Akcję zainicjowały: Warszawski Strajk Kobiet, Forum Przyszłości Kultury i Fundacja na Rzecz Równości i Emancypacji Ster, a wspiera ją Akcja Demokracja. To nie prowokacja – zebrane podpisy zostaną złożone do odpowiednich organów, a aktywistki i aktywiści zamierzają monitorować sprawę, tak by komisja zajęła się apelem jak najszybciej. Od jakiegoś czasu mówi się co prawda o przebudowie ronda na zwykłe skrzyżowanie, ale jak na razie nie ma ani decyzji, ani konkretnych planów, więc nawet jeśli do przebudowy kiedyś dojdzie, Rondo Praw Kobiet może istnieć jeszcze wiele lat. Co ważne, nikt nie jest zameldowany pod tym adresem, więc zmiana nie wiąże się ani z uciążliwościami dla mieszkańców, ani z dużymi kosztami.
Kobiety są upamiętniane rzadziej niż mężczyźni
Po co zmieniać nazwę głównego ronda Warszawy? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo symbole mają znaczenie. Ma znaczenie to, czy w przestrzeni publicznej pojawiają się nazwiska znanych kobiet, czy też upamiętnia się wyłącznie mężczyzn. Ma znaczenie to, czy za wartą upamiętnienia uznamy np. Paulinę Kuczalską-Reinschmit, działaczkę społeczną i publicystkę, która całe życie działała na rzecz grup marginalizowanych i dyskryminowanych, budując organizacje edukacyjne, charytatywne i polityczne, czy Romana Dmowskiego, który owszem, był mężem stanu, ale też zdecydowanym przeciwnikiem praw mniejszości etnicznych i religijnych, antysemitą i zwolennikiem zbliżenia z Rosją.