Arcybiskup Marek Jędraszewski uznał skazanie australijskiego kardynała George′a Pella za czyny pedofilskie za przykład prześladowań chrześcijan we współczesnym świecie. Ale australijski sędzia, który skazał kard. Pella na sześć lat więzienia, gdy ława przysięgłych jednomyślnie uznała go winnym, wymierzył mu wyrok nie za to, że jest chrześcijaninem, tylko za to, że popełnił przestępstwo seksualne na dwóch niepełnoletnich chłopcach.
To odbiera sens słowom abp. Jędraszewskiego, wypowiedzianym w Krakowie podczas panelu na kongresie samorządowym. Można odnieść wrażenie, że hierarsze już wszystko kojarzy się z Kościołem w stanie jakiegoś wielkiego oblężenia. Ale tym razem całkowicie nietrafnie.
Czytaj także: „Katolicka kontrrewolucja” abp. Jędraszewskiego
Krucjata arcybiskupa Jędraszewskiego
Kardynała Pella nie sądziła jakaś stalinowska trojka, tylko sąd w Australii. Pell miał obrońców, ogłoszenie wyroku transmitowały media. Kardynał odrzuca zarzuty i oczekuje na rozpatrzenie apelacji od wyroku, co ma nastąpić w czerwcu. Nie dzieje mu się w tym sensie krzywda, ma szansę na korektę wyroku. I ma szczęście, że zetknął się z wymiarem sprawiedliwości w praworządnym państwie. Dostał surową karę, bo prawo w Australii na to pozwala. Można nie zgadzać się z wyrokiem, ale podawać go jako przykład prześladowania chrześcijan to grube nadużycie i zwykła demagogia.
Na co to Jędraszewskiemu? Wypowiedzią o Pellu po raz kolejny wpisuje się on w ultrakatolicką krucjatę straszącą wiernych współczesnym światem, atakami liberałów, masonerii, Żydów, ateistów, komunistów i muzułmanów. A jednocześnie zabrania ks. Kazimierzowi Sowie udziału w innym panelu. Ks. Sowa nie krył, że wystąpienie abp. Jędraszewskiego podczas prezentacji kościelnego raportu o księżach pedofilach w Polsce było dla niego szokiem. Nie posunął się jednak tak daleko jak ojciec Ludwik Wiśniewski, który po tej prezentacji wezwał arcybiskupów Jędraszewskiego i Gądeckiego do dymisji za porażający brak empatii wobec ofiar polskich księży.
Czytaj także: Abp Jędraszewski zamienia pałac biskupi w twierdzę
Abp Jędraszewski sieje zamęt w głowach wiernych
Zarzut prześladowań to sprawa śmiertelnie poważna. Prześladowani są dziś chrześcijanie na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Chinach komunistycznych. Prześladowano i zabijano chrześcijan, w tym księży, w systemach totalitarnych. Zestawianie tych cierpień i zbrodni z procesem Pella oskarżonego o przestępstwa seksualne popełnione na nieletnich obraża osoby rzeczywiście prześladowane. Praworządny proces nie jest prześladowaniem. Duchowny sięgający po taki chwyt w dyskusji sieje zamęt w umysłach wiernych. Co gorsza, dygnitarzowi Kościoła krakowskiego, następcy kardynałów Wojtyły i Macharskiego, zdarza się to regularnie. A to sprawia już wrażenie jakiejś doktrynerskiej premedytacji.
Cieszą się z tego i podziwiają to chyba tylko kościelni prawicowi twardogłowi, ale nie Kościół idący drogą papieża Franciszka. Ten papież zresztą nie nazwał procesu Pella prześladowaniem, choć kardynał był jego bliskim współpracownikiem.
Czytaj także: Co Kościół może i powinien zrobić w sprawie mowy nienawiści