Australijski sąd skazał dziś kardynała George’a Pella na sześć lat więzienia za wykorzystanie seksualne dwóch 13-latków w latach 90. Ława przysięgłych uznała go winnym już w grudniu zeszłego roku, co z racji wymogów prawa australijskiego oficjalnie ogłoszono dopiero pod koniec lutego.
Zarówno Watykan, jak i Pell mieli jednak dość czasu na przygotowanie swych publicznych reakcji na werdykt wobec „księcia Kościoła”, czyli członka kolegium kardynalskiego. I to poniżej 80. roku życia, czyli z prawem głosu na konklawe, na które – gdyby zwołano je teraz – Pell nie mógłby dojechać, bo siedzi za kratkami.
Czytaj także: Pedofilia w Kościele. Ofiary i państwo, które nie pomaga
Reakcje Watykanu na sprawę Pella
Stolica Apostolska już w lutym zapowiedziała, że czeka na wyniki postępowania apelacyjnego Pella, o które ubiega się kardynał (wniosek zostanie rozpatrzony w czerwcu). Ale zarazem Watykan – choć zdaniem mediów wielu hierarchów nie dowierza w winę Pella – oficjalnie wyraził zaufanie dla australijskiego wymiaru sprawiedliwości. To tylko na pozór brzmi jak coś zwyczajnego. Jednak wypowiedzi m.in. kardynała Gerharda Ludwiga Müllera (emerytowanego szefa kongregacji wiary) o „niewiarygodnym werdykcie” i wykraczającej „poza rozsądek” decyzji przysięgłych pokazują, że mogło być zupełnie odwrotnie. Tradycjonalistyczni komentatorzy eksploatowali temat zepsucia Theodore’a McCarricka, czyli popierającego reformy Franciszka amerykańskiego hierarchy, który został pozbawiony kapelusza kardynalskiego, a potem wydalony ze stanu kapłańskiego za nadużycia seksualne z przeszłości. Ale teraz niektórzy z nich bronią konserwatywnego Pella jako ofiarę australijskich sądów, które ulegają naciskom antykościelnych mediów i opinii publicznej.
Pell był do jesieni 2018 r. członkiem kilkuosobowej Rady Kardynałów, elitarnego grona najwyższych dostojników doradzających Franciszkowi, a ponadto kierował reformami finansowymi Watykanu. Kiedy w Australii pojawiły się pierwsze publiczne oskarżenia, uczestniczył w przesłuchaniach za pomocą wideokonferencji z Rzymu (tłumaczył to stanem zdrowia utrudniającym długą podróż). A kiedy zaczęło się postępowanie sądowe, w Watykanie zapadła decyzja, że Pell musi wracać do Australii. Formalnie mógł pozostać w Rzymie, zasłaniając się przysługującym mu dyplomatycznym immunitetem watykańskim (respektowanym także na terytorium Włoch), ale Franciszek poprosił czy też – jak informowano oficjalnie – „zgodził się” na nieskorzystanie przez Pella z tego przywileju.
Adam Szostkiewicz: Skazanie kardynała Pella to wydarzenie wielkiej wagi, punkt krytyczny
Trudne sprawy przy obiedzie
A przecież amerykański kardynał Bernard Law, oskarżany w Bostonie o tuszowanie przestępstw seksualnych księży, przed zaledwie kilkunastu laty skrył się właśnie za immunitetem w Watykanie (gdzie zmarł w 2017 r.). Po wyjeździe z USA nie był wstydliwie skrywającym się wygnańcem, bo Jan Paweł II powierzył mu – to wielki prestiż – papieską bazylikę Santa Maria Maggiore. Z kolei Andrea Tornielli, od początku tego roku koordynator watykańskich mediów, opisuje w swej nowej książce „Il Giorno del Giudizio” (Sądny dzień), jak w latach 90. usiłowano najpierw zamieść pod dywan, a potem wyciszać sprawę austriackiego kardynała Hansa Hermanna Groëra.
Pytanie, czy Watykan powinien wydać komunikat odnoszący się do oskarżeń, czy też przynajmniej dystansujący się od Groëra, miano roztrząsać m.in. podczas obiadu w Watykanie w maju 1998 r. (w urodziny papieża). Przy stole Jana Pawła II miało wówczas zasiąść kilku kardynałów i nuncjusz w Austrii. Doszło do starcia między Christophem Schönbornem (popartym przez Josepha Ratzingera) i szefem sekretariatu stanu Angelem Sodano. Wygrał ten ostatni i podczas rychłej wizyty Jana Pawła II w Austrii przedstawiciele Watykanu wybrali milczenie na temat Groëra. „To kardynał Angelo Sodano blokował śledztwo w sprawie oskarżeń w Austrii” – przyznał po latach kardynał Schönborn.
Czytaj także: Pensylwania. Przez 70 lat księża pedofile skrzywdzili ponad tysiąc dzieci
Co zrobi papież Franciszek
Watykan wszczął już śledztwo kanoniczne wobec Pella, które – jeśli potwierdzi winę (werdykt przeciwny wobec decyzji świeckiego sądu wywołałby burzę), a Franciszek byłby konsekwentny – powinno doprowadzić do powtórki z historii McCarricka, czyli do odebrania tytułu kardynalskiego i najpewniej wydalenia ze stanu kapłańskiego.
Pozostaje pytanie, co Franciszek zrobi z kardynałami, którzy sami nie dopuścili się przestępstw seksualnych wobec nieletnich, lecz je lekceważyli bądź tuszowali. Francuski sąd skazał przed tygodniem kardynała Philippe’a Barbarina (także w wieku kwalifikującym do udziału w konklawe) na pół roku w zawieszeniu za niepoinformowanie organów ścigania o dawnych doniesieniach na temat księdza wykorzystującego skautów. Oskarżenia o tuszowanie są teraz podnoszone wobec kardynałów w Chile, USA, Indiach.
Czy papież zdecyduje się na usunięcie Barbarina (i innych hierarchów po ewentualnych świeckich wyrokach za tuszowanie) z kolegium kardynalskiego? Watykan z racji historii stosunków między państwem a Kościołem zupełnie nie jest nawykły do roli podsądnego przed świeckimi trybunałami. Ale wydaje się, że odzyskanie wiarygodności w walce z przestępstwami księży wymaga teraz zgody Franciszka, by państwowi sędziowie – pośrednio za pomocą swych wyroków – wpływali nawet na skład kolegium kardynałów i przyszłe konklawe.
Czytaj także: Społeczeństwo i politycy zaczynają być zadowoleni, że to Kościół ma problem