W XVI w. przybyli do nas Olendrzy z Fryzji, osiedlali się wzdłuż Wisły i jej dopływów. Umieli meliorować ziemię, byli mennonitami – uważali, że do zbawienia potrzeba łaski boskiej, która nie wynika z tego, że sobie ktoś na nią zasłuży. Wyobraźmy sobie, że dzieje się to dzisiaj i nie są oni mennonitami, ale radosnymi pastafarianami. Od 2016 r. w Holandii Kościół Latającego Potwora Spaghetti jest oficjalnie uznawany za religię.
Menonici, sataniści i pastafarianie
Według polskiej konstytucji religia Kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole. Pytanie zatem: czy nowi osadnicy, którzy żyją u nas tak samo jak Polacy, mogą w swojej szkole żądać nauki religii pastafariańskiej? Opłacanej z ich podatków tak jak lekcje religii katolickiej?
Że nie Polacy? To niech to będzie Polonia z Kalifornii, której kilkanaście tysięcy powraca do macierzy na Podhale, gdzie kupują spory teren, by żyć w zgodzie ze swą religią – a wszyscy są członkami zarejestrowanego w Kalifornii kościoła satanistycznego. Czy bazując na art. 53 konstytucji, mogą wybudować porządną świątynię, by zapewnić dzieciom wychowanie, nauczanie moralne i religijne zgodne ze swoimi przekonaniami?
Jaki jest pierwszy odruch Czytelnika i Czytelniczki? Czy dotyczy tylko wyżej wymienionych ruchów, czy w ogóle innych religii/denominacji niż katolicka, np. prawosławia? Chcieliśmy zbadać, czy młodzi Polacy biorą prawa równości na poważnie, czy też odrabiają ideologiczną pańszczyznę