Nie od dziś wiadomo, jak nieskuteczną barierą przeciwko tzw. nielegalnym imigrantom są płoty. Można pod nimi robić przekopy, forsować je górą albo generować taką presję, że i tak konieczne stanie się wpuszczenie tłoczących się osób. Mur na granicy polsko-białoruskiej jest błędem, niemniej stoi. Dziś trzeba w nim zrobić wyłom, aby wpuścić ludzi, których zdrowie i życie są zagrożone.
Bez jedzenia, wody i nadziei
Są takie sytuacje, w których należy zawiesić spory, aby tylko ratować ludzkie życie. Właśnie teraz mamy do czynienia z tego rodzaju przypadkiem. Opozycja powinna udzielić władzy moralnego wsparcia w podjęciu jedynie słusznej decyzji.
Oto na granicy polsko-białoruskiej od dwóch dni pod samym płotem granicznym wegetują zapędzeni tam przez białoruskie służby uchodźcy. Bez jedzenia i wody przebywa tam ponad 20 osób, głównie dzieci. Stale pomagający uchodźcom działacz społeczny Mariusz Kurnyta, zwany „Człowiekiem Lasu”, poinformował dziennikarzy TVN, że białoruscy żołnierze próbują siłą przepchnąć uchodźców na stronę polską. Polska Straż Graniczna twierdzi, że nic nie może w tej sprawie zrobić, gdyż teren po drugiej stronie znajduje się pod jurysdykcją białoruską. Zgodnie z prawem, aby złożyć wnioski o ochronę międzynarodową, uchodźcy muszą zjawić się na przejściu granicznym. Rzeczniczka prasowa podlaskiego oddziału SG mjr Katarzyna Zadanowicz, przekazując aktualne stanowisko Straży, dodała, że „poinformowano stronę białoruską, by udzieliła ewentualnej pomocy lub wsparcia”.
To znamienne – wszyscy wiedzą, że to Białorusini zagnali te dzieci pod płot, lecz procedury nakazują wysłać apel o udzielenie im wsparcia. Zaczyna się kontredans dyplomatycznej hipokryzji oraz gra na czas. Na szczęście sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich, którego wysłannicy są już na miejscu. Miejmy nadzieję, że będą mieli realny udział w negocjacjach. Jeśli dojdzie do zawarcia jakiegoś kompromisu, np. polegającego na przewiezieniu uchodźców do przejścia granicznego, to z pewnością zostanie on zawarty na bardzo wysokim, jeśli nie na najwyższym szczeblu. Po naszej stronie ostatnie słowo należeć będzie do Mariusza Błaszczaka, a nawet samego Jarosława Kaczyńskiego.
Tu chodzi o ludzkie życie
Białoruś zaprasza emigrantów do siebie, aby usiłując dostać się na Zachód, wywoływali niepokój w krajach sąsiedzkich, na czele z Polską, a w konsekwencji nerwowe reakcje, w wyniku których może dojść do łamania praw człowieka i tragicznej śmierci cudzoziemców na terenach przygranicznych. Ksenofobiczne i nawinie wierzące w przemoc jako środek uprawiania polityki polskie władze doskonale realizują scenariusz Mińska (a może i Moskwy). I to do tego stopnia, że stosują haniebne pushbacki, w wyniku których śmierć poniosło już prawdopodobnie kilkadziesiąt osób. Jak się wydaje, na obecnym etapie tej perfidnej gry Białorusini nie pozwalają uchodźcom iść do przejścia granicznego, lecz zapędzają ich pod płot, tak aby wymusić na polskich władzach zrobienie w nim wyłomu i wpuszczenie zamkniętych w potrzasku osób. Jeśli z powodów humanitarnych taki wyłom raz zostanie uczyniony, Białorusini za chwilę wyślą tam kolejną grupę uchodźców. A potem kolejną. I w ten sposób, pod naporem moralnego szantażu, płot „upadnie”, czyli straci wszelki sens i rację bytu. O tym było wiadomo od początku, lecz teraz trzeba po prostu ten fakt uznać i zmierzyć się z jego konsekwencjami. Nigdy nie jest za późno, aby zmienić sposób postępowania z błędnego na słuszny.
Jednakże dla PiS usunięcie fragmentu płotu, czyli zrobienie w nim dziury celem uratowania grupy uchodźców, mogłoby się stać wizerunkową katastrofą. Dlatego wydaje się bardzo ważne, aby opozycja i opozycyjne media dały jasny sygnał, że udzielenie przez władze pomocy znajdującym się w niebezpieczeństwie dzieciom nie będzie wykorzystywane w walce politycznej, lecz przyjęte z aprobatą i ulgą.
Potrzebujemy poważnej dyskusji na temat sposobu opanowania trwającego już od kilkunastu miesięcy kryzysu na granicy. PiS nie może zostać z tym sam. Być może przyszedł już czas, aby instytucje Unii Europejskiej trochę bardziej się postarały – pomimo lodowatych stosunków, jakie panują dziś między Warszawą a Brukselą. W końcu tu chodzi o ludzkie życie.