Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Jaworzno: największa tragedia w górnictwie w tym roku. Ten fach to wieczne ryzyko

Zakład górniczy w Jaworznie, 29 listopada 2023 r. Zakład górniczy w Jaworznie, 29 listopada 2023 r. Arkadiusz Lawrywianiec / Forum
Tragedia w kopalni „Sobieski” pochłonęła cztery ofiary. Przypuszczam, że ciśnienie wody musiało być pod ziemią potworne.

Kiedy w przededniu Barbórki pod ziemią ginie górnik, to odwieczna legenda tłumaczy, że to św. Barbara zaprosiła go do swojego biesiadnego stołu. Może nawet, jak matka, wzięła serdecznie w objęcia. Ponoć lubi otaczać się kamratami, chociaż właśnie w tych grudniowych dniach powinna się nimi szczególnie opiekować. Piękna legenda, ale dla nas tutaj, na powierzchni, to śmierć. Dla najbliższych – rozpacz bez granic.

28 listopada w kopalni „Sobieski” pękł rurociąg podsadzkowy. Przypuszczam, że ciśnienie wody musiało być potworne. Tak wielkie, że rzuciło pracujących górników na całe to żelastwo, które było w pobliżu. Zginęło czterech, młodych, niedobiegających jeszcze czterdziestki. Razem licząc, byli ojcami dziesięciorga dzieci. Wierzę, że święta opiekunka podziemnej braci nie miała z tą sprawą nic wspólnego. Wierzę rozpaczliwie, bo moje relacje ze świętymi są wciąż bliżej niesprecyzowane.

Czytaj też: Awarie, zaręczyny i ofiary. Jak Bogdanka wpadła w sidła PiS

„Niezły” rok dla górnictwa

Wiadomo, że górniczy fach to wieczne ryzyko. Kto zjeżdża na dół, może po fedrunku nie wrócić na górę. Nigdy nie ma pewności. Ten rok zapowiadał się dobrze. „Dobrze” ubieram w cudzysłów, bo naprawdę dobry byłby wtedy, gdyby tam, na dole, nie zdarzył się żaden śmiertelny wypadek. Ci, co znają się na rzeczy, twierdzą, że pomimo nowoczesnych osiągnięć w podziemnych realiach to niemożliwe. Jeśli tak, to może ten rok, w porównaniu z poprzednim, który zabrał 36 górników – w większości w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej* – zapowiadał się jako „niezły”. Niezły w sensie statystycznym, rzecz jasna.

Do czasu wtorkowego wypadku w „Sobieskim” Wyższy Urząd Górniczy odnotował 11 ofiar w ogóle, w tym sześć w kopalniach węgla kamiennego. Statystyki lat 2019–21 to odpowiednio 23, 16 i 13 ofiar. Więc ten, który właśnie mija, to na razie „niezły”...

Wypadki zbiorowe w kopalniach najczęściej związane są z tąpnięciami, pożarami, wybuchami metanu i pyłu węglowego. Niezmiernie rzadko z awariami urządzeń technicznych – w takich sytuacjach notowane są zdarzenia indywidualne. Można więc przyjąć, że rozerwanie podziemnego rurociągu podsadzkowego w „Sobieskim” to zdarzenie niecodzienne. Takim rurociągiem woda pod olbrzymim ciśnieniem wtłacza w wyrobiska popioły, piasek, rozdrobnioną skałę.

Chodzi o to, żeby wypełnić pustą przestrzeń po eksploatacji, a tym samym ograniczyć szkody górnicze zarówno na powierzchni – pod miastami, autostradami, zakładami przemysłowymi – jak i na dole. Zwiększyć bezpieczeństwo pracy w podziemnych wyrobiskach i umożliwić eksploatację sąsiednich pokładów. Nawiasem mówiąc, technologia podsadzki zrodziła się na dzisiejszych ziemiach polskich z początkiem XX w. i stąd poszła dalej w świat. Po raz pierwszy zastosowana została w sosnowieckiej kopalni „Niwka” w zaborze rosyjskim i w pruskich „Mysłowicach” sąsiadujących przez niewielką rzekę Przemszę.

Rozerwanie rurociągu może świadczyć o zbyt wysokim ciśnieniu, zużyciu rur, nieszczelności. W tej chwili tylko Bóg jeden wie. Trzeba czekać na rezultaty pracy urzędu górniczego i prokuratury.

Czytaj też: Tragedia w Bogdance. Śmierć pod ziemią jest inna

Jak się Sasin za coś weźmie...

Do tej pory kopalnia „Sobieski” wchodziła, wraz z kopalniami „Janina” i „Brzeszcze”, do spółki Tauron Wydobycie. W połowie roku zostały od koncernu energetycznego odkupione przez skarb państwa za symboliczną złotówkę. Mają wejść do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego – tworu nazywanego złośliwie dzieckiem Jacka Sasina, byłego szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych. Złośliwie, bo utarło się przekonanie, że jak Sasin za coś się zabierze, to... wiadomo. Zobaczymy więc, czy nowy rząd będzie chciał to dziecię adoptować.

Statystycznie „niezły” rok bieży do końca. Wierzymy, że poprzestanie na czterech kamratach z „Sobieskiego”, którym zabrakło szczęścia. Szykowali się na barbórkowe wypłaty, cieszyli się na górnicze biesiady w karczmach, na niedalekie rodzinne święta... Lepiej milczeć.

Wypadki chodzą po ludziach, a tam, na dole, szczególnie w głębinowych kopalniach, chodzą bardziej. W „Sobieskim” prace naprawcze przy rurociągu działy się pół kilometra pod ziemią i dotychczas do tragicznych zdarzeń tam nie dochodziło. I stało się. Według ekspertów urzędów górniczych za niemal 80 proc. wypadków w kopalniach odpowiada tzw. czynnik ludzki. Reszta to siły natury i niedoskonałości techniki. Czy coś jeszcze?

W podziemnym górniczym królestwie

Zaprzyjaźnieni górnicy nieraz wspominali mi między wierszami, że w tych zimowych dniach – począwszy od spotkań barbórkowych już w połowie listopada, po święta Bożego Narodzenia – w kamratach zaczynają buzować szczególne emocje, którym wszyscy ulegamy, ale oni ulegają im jeszcze mocniej. W tyle głowy coraz bliższa wizja wielkich profitów, które spływają na konta w tych dniach. Perspektywa zakupów, serdecznych prezentów dla bliskich, na które będą mogli sobie pozwolić. Wyczekiwane odwiedziny, czasem dalekie wyjazdy, czasem spóźnione urlopy z daleka od naszego zimna i szybko zapadającego zmroku.

Święta, czas z bliskimi, z radością dzieciaków, które wiedzą, że ojciec będzie w domu, dla nich. Te dni stępiają czujność, prowokują do chodzenia na skróty... Tam, pod ziemią, niebezpieczeństwo zaciera ręce. Tak mówili mi doświadczeni górnicy, którym po dziesiątkach lat pracy nawet drzazga nie weszła za paznokcie. Lecz tuż obok przechodziła śmierć, niepotrzebna. Wykorzystała moment nieuwagi, wyśmiała świąteczne marzenia – i skoczyła do gardła. Tak było i będzie w tym podziemnym górniczym królestwie, dopóki fedrować będą ludzie, ostrożni, choć czasem nieuważni. Rozmyślni, choć popełniający błędy. Opanowani, choć czasem nieobliczalni. Gubią ich niedoskonałości, wpisane w silną, a zarazem słabą człowieczą konstrukcję.

Czy sztuczna inteligencja mogłaby się okazać idealnym konkurentem, który zapewni bezpieczeństwo? Czas pokaże. Rodziny czterech kamratów przytulamy do serca, w ciszy, bez słów, bo nic tu po nich.

Słowo do tej tragedii dodaję za Aleksandrem Turem, jaworznickim trubadurem, fotografikiem, działaczem społecznym: „Żegnajcie nam, nasze jaworznickie chłopy, coście nie wrócili z podziemnej roboty / Żegnajcie gwarkowie, dziś na wieczną szychtę wybrał was Pan Bóg i po was wozy przysłał / Wiozą was w niebiosa cztery czarne konie / znak krzyża czynią nasze blade dłonie / Żegnajcie kamraci, niech wam lekką będzie ziemia / co was w swoje okowy posiądzie / Nagle was tutaj... nagle was zabrakło / Koledzy górnicy, patrzcie tam jako...

Górniczej Braci, z całego serca, tradycyjne szczęść Boże!

*„Pniówek” – 16 ofiar, „Zofiówka” – 10. Seria kwietniowych wybuchów w tych kopalniach minionego roku zabrała kamratów na ostatnią szychtę. Ciało ostatniego „zaginionego” górnika wywieziono na powierzchnię miesiąc temu. Tam, pod ziemią, w kopalni, żaden górnik nie może zostać na zawsze.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną