Prokurator chciał dla niego 25 lat więzienia za zabójstwo. Sąd Okręgowy w Słupsku skazał go na 10 lat. Piotr Ogrodniczuk w areszcie śledczym siedział cztery lata. I dopiero po wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, przeprowadzono w tej sprawie eksperyment procesowy. Sześć lat po rzekomym zabójstwie. Z eksperymentu wynika, że mężczyzna, którego Ogrodniczuk miał wyrzucić przez okno z przywiązanym do szyi telewizorem kineskopowym, wyskoczył sam, popełniając samobójstwo.
Eksperyment sześć lat po tragedii
Jacek B. został znaleziony 23 listopada 2018 r. pod ścianą jednego ze słupskich hoteli. Leżał z ciężkim telewizorem przywiązanym do szyi, z wielonarządowymi obrażeniami charakterystycznymi dla upadku z wysokości. Mężczyzna zmarł po dobie w szpitalu, nie odzyskawszy świadomości. Policjanci i prokuratura przyjęli, że Jacek B. został pobity, a następnie wypchnięty z hotelowego pokoju przez Piotra Ogrodniczuka w trakcie nocnej imprezy. Miała im towarzyszyć Anna T., która została głównym świadkiem oskarżenia.
Piotr Ogrodniczuk w sumie w areszcie tymczasowym przebywał cztery lata. W tym czasie najpierw jeden, a później drugi ławnik złożyli zdania odrębne, uznając, że z uwagi na liczne wątpliwości powinien on odpowiadać z wolnej stopy. W czerwcu 2021 r. Ogrodniczuk został skazany na 10 lat więzienia – prokuratura chciała 25 lat, obrona uniewinnienia. Dwóch ławników wniosło zdania odrębne od wyroku.