Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kijów zerwał traktat o przyjaźni i współpracy z Moskwą

Ukraińcy mieli czas ochłonąć i przekonać się, że Moskwa nie żywi ani trochę przyjacielskich uczuć wobec Kijowa. Ukraińcy mieli czas ochłonąć i przekonać się, że Moskwa nie żywi ani trochę przyjacielskich uczuć wobec Kijowa. U.S. Air Force Staff Sgt. Jette Carr / Flickr CC by 2.0
Prezydent Petro Poroszenko podpisał właśnie dekret w tej sprawie: traktat przestaje obowiązywać i nie będzie przedłużony. Z ukraińskiej polityki zniknęła jeszcze jedna fikcja.
Dlaczego prezydent Poroszenko i ukraiński parlament czekali tak długo, akceptując fikcję?NATO North Atlantic Treaty Organization/Flickr CC by 2.0 Dlaczego prezydent Poroszenko i ukraiński parlament czekali tak długo, akceptując fikcję?

Nie ma co udawać – o przyjaźni między obu państwami nie można mówić od dawna, a z pewnością od 2014 r. Traktat, zawarty w 1997 r. za prezydentury Leonida Kuczmy, wszedł w życie rok później. Był odnawiany co 10 lat, a raczej odnawiał się automatycznie. Przewidywał poszanowanie i respektowanie granic przez oba kraje i współpracę we wszystkich dziedzinach życia, od ekonomii po żeglugę. Tak było za prezydentury Wiktora Juszczenki i Wiktora Janukowycza. Ukraińcy zresztą przyjmowali istnienie tego dokumentu ze zrozumieniem, jako coś normalnego, a nawet potrzebnego.

Co dawał traktat o współpracy między Ukrainą i Rosją

Rosja to wielki sąsiad, setki tysięcy Ukraińców tu pracowało i zarabiało lepsze pieniądze niż u siebie. Granica między obu krajami była praktycznie otwarta, Ukraińcy mogli ją przekraczać bez wiz czy stempli. W sytuacji gdy kraje Unii wprowadziły lub utrzymywały wizy dla Ukraińców, to była korzyść i ewidentne ułatwienie. Mieszkańcom Donbasu bliżej było do Moskwy niż do Kijowa, zwłaszcza mentalnie. Rosję uważano za kraj bliski, przyjazny. Znajomość rosyjskiego i wspólnota Kościołów robiły swoje.

Wszystko zmieniło się po Majdanie w 2014 r. Inwazja i zajęcie Krymu, sposób, w jaki dokonał tego Władimir Putin, bezczelnie i arogancko gwałcąc prawo międzynarodowe – zaskoczyły Ukraińców. Patrzyli na to, co się dzieje, z niedowierzaniem. Podobnie było z inwazją w Donbasie. Nikt się nie spodziewał, że Moskwa wesprze separatystów, że Rosjanie naruszą granice Ukrainy, że od ich pocisków będą ginąć żołnierze, ochotnicy i cywile, kobiety, dzieci. Płonęły domy, ludzie musieli uciekać z wiosek i miast.

Rosja łamie wszelkie porozumienia

Ukraińcy nie mogli uwierzyć: czy tak zachowuje się przyjaciel? To był chyba największy szok. Nastąpiło przewartościowanie. Nie od razu zresztą, nie w pełni, bo trudno pozbyć się złudzeń z dnia na dzień. Trudno przyznać się do krótkowzroczności. Ale przecież Rosjanie złamali wszystkie traktaty i porozumienia z Kijowem, nie tylko ten o przyjaźni. Nie drgnęła im powieka. Zmienili granice, wcielili Krym do Rosji. Fałszowali referenda i wybory. I nagle Ukraińcy odkryli, że to nie jest przyjaźń. To w Rosji znalazł schronienie Wiktor Janukowycz, unikając sprawiedliwości.

Dlaczego prezydent Poroszenko i ukraiński parlament czekali tak długo, akceptując fikcję? Traktat o przyjaźni trwał, a Rosja na każdym kroku demonstrowała wrogość wobec Kijowa. Pewnie uznano, że wypowiedzenie umowy to tylko formalność. Koń, jaki jest, każdy widział. Traktat stał się martwy, śmieszny właściwie, a jego zapisy mogły być odczytywane w kabaretach. Także Ukraińcy, również ci, którzy wierzyli Moskwie, mieli czas ochłonąć i przekonać się, że nie żywi ona ani trochę przyjacielskich uczuć wobec Kijowa.

Czytaj także: Krym. Kropla geopolityki

Decyzja wzmocni Poroszenkę

Chyba nikt na Ukrainie nie żałuje dziś gestu Poroszenki. W kontekście niedawnych wydarzeń w Cieśninie Kerczeńskiej, kiedy Rosjanie ostrzelali ukraińskie okręty i zajęli je bezzwrotnie, mimo apeli płynących ze świata uwięzili i sądzą ukraińskich marynarzy – kontynuowanie tej „przyjaźni”, nawet tylko na piśmie, nie miało sensu.

Decyzja o zerwaniu traktatu powinna wzmocnić notowania Poroszenki, podobnie jak uwieńczone powodzeniem starania o przyznanie autokefalii ukraińskiej cerkwi, co zresztą rozwściecza Moskwę. Z ukraińskiej polityki zniknęła jeszcze jedna fikcja, bo istnienie tego traktatu w politycznej przestrzeni miało charakter komedii. Czarnej komedii.

Czytaj także: Niepodległa Ukraina ma 27 lat. Ale czy są powody do świętowania?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama