W poniedziałek sąd zdecydował, że Novak Djoković odzyska paszport i rzeczy osobiste, powinien też być uwolniony w ciągu 30 min. Nie oznacza to jednak, że tenisista będzie mógł wziąć udział w turnieju, ponieważ australijski rząd bierze pod uwagę ponowne cofnięcie mu wizy – może to zrobić minister ds. imigracji. Gdyby tak się stało, Djoković zostałby umieszczony w zamkniętym ośrodku dla uchodźców. Decyzja miała zapaść w ciągu najbliższych godzin, ale prawdopodobnie zostanie ona wydana nie wcześniej niż we wtorek.
Jeszcze w poniedziałek miała odbyć się konferencja prasowa z udziałem tenisisty, ale nie wziął w niej udziału. Djoković przerwał jednak milczenie i na Twitterze wyraził zadowolenie z decyzji sądu ws. anulowania jego wizy. „Mimo wszystkiego, co się stało, chcę zostać i spróbować walczyć w Australian Open. Skupiam się na tym. Przyleciałem tu, by zagrać w jednym z najważniejszych wydarzeń przed fantastycznymi fanami” – napisał Djoković.
I’m pleased and grateful that the Judge overturned my visa cancellation. Despite all that has happened,I want to stay and try to compete @AustralianOpen
— Novak Djokovic (@DjokerNole) January 10, 2022
I remain focused on that. I flew here to play at one of the most important events we have in front of the amazing fans. pic.twitter.com/iJVbMfQ037
Wcześniej media powołując się na informacje od ojca i brata tenisisty twierdziły, że został on aresztowany, ale żadna instytucja nie potwierdziła, że tak rzeczywiście się stało. Przed biurem prawników, gdzie przebywał tenisista zebrał się tłum jego fanów domagających się „uwolnienia Nole'a”, doszło do przepychanek z policją, która użyła gazu pieprzowego.
Kontrowersje wokół Djokovicia
Australijski rząd uważa, że przepisy federalne są ważniejsze niż stanowe, a zwolnienie ze szczepienia może być wydane tylko z powodów medycznych lub bardzo ważnych powodów osobistych. Jedną z możliwości wydania zezwolenia jest przebycie choroby w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Niewykluczone, że tak było w przypadku Serba, ponieważ w sobotę prawnicy Djokovicia ujawnili, że 16 grudnia wynik testu PCR potwierdził u niego zakażenie, zaś przed wylądowaniem w Melbourne tenisista deklarował, że nie miał żadnych objawów choroby przez ostatnie 72 godz., czyli – według prawników – spełnił wymogi rady medycznej.
Prawnicy ujawnili również mail z ministerstwa spraw wewnętrznych Australii (Department of Home Affairs) z 1 stycznia, w którym napisano Djokoviciowi, że jego wniosek o zwolnienie z kwarantanny został przeanalizowany, a jego odpowiedzi „wskazują, że wypełnił wymagania co do zwolnienia z kwarantanny po przybyciu do Australii, o ile jego wjazd będzie legalny”. Media zauważyły jednak, że 17 grudnia, czyli dzień po pozytywnym teście na koronawirusa, Djoković opublikował na Twitterze wpis ze zdjęciami, że otrzymał od serbskiej poczty prezent – znaczek ze swoją podobizną. Na fotografiach gwiazda tenisa jest bez maseczki.
Szacki: Dlaczego Djokovic nie będzie tenisistą wszech czasów
Specjalne zezwolenie i kwarantanna w hotelu
Tenisistę zatrzymano na lotnisku Tullamarine w Melbourne w środę wieczorem czasu lokalnego po 14-godzinnym locie z Dubaju. Djoković przyleciał tam, by zagrać w wielkoszlemowym turnieju Australian Open na podstawie zwolnienia ze szczepienia przeciwko covid-19 ze względów medycznych wydanego przez rząd stanu Victoria. Po wylądowaniu australijskie służby uznały jednak, że złożony przez jego sztab wniosek wizowy jest wadliwy i tenisistę skierowano do hotelu na przedmieściach Melbourne, gdzie kwaterowane są osoby ubiegające się o azyl w Australii.
Djoković od dawna unikał odpowiedzi na pytanie, czy jest zaszczepiony, i nie ukrywał niechęci do szczepień, co wywołało wiele kontrowersji na całym świecie, w tym również w Australii. Z ujawnionych przez australijski sąd informacji wynika, że tenisista przyznał, że nie jest zaszczepiony.
„Novak Djoković jest fantastycznym tenisistą. Dla rzeszy fanów był także wielkim człowiekiem. Od pewnego czasu dla wielu ludzi na świecie przestał już być autorytetem poza kortem. Nie oznacza to jednak, że brakuje mu wyznawców” – pisał w swoim niedawnym komentarzu Krzysztof Matlak.