Izrael w ogniu. Rosja gra na dwa fronty, Iran „całuje ręce” bojownikom Hamasu
W sumie po sobotnim ataku rosyjska ambasada poszukuje dziewięciu swoich obywateli: stałych rezydentów i osób przebywających w Izraelu tymczasowo. Potwierdzono, że dwóch Rosjan zginęło.
Jedną z ofiar jest Denis Bielienkij, policjant służący w Sderot, gdzie bojownicy uderzyli w pierwszej kolejności. Należał do imigrantów, którzy przybyli do Izraela na fali rozpadu ZSRR w poszukiwaniu lepszego życia. Wśród zaginionych jest mieszkaniec Petersburga i ochroniarz festiwalu muzycznego, na który 7 października napadło komando Hamasu. 27-letni Andriej zdążył nawiązać kontakt z ojcem w Rosji, ale potem ślad się urwał. Jak podaje petersburski portal Fontanka, Andrieja nie ma na liście zmarłych w masakrze uczestników festiwalu ani rannych przewiezionych do okolicznych szpitali.
Czytaj też: W kibucu pod ostrzałem. „Mam siedem sekund na ucieczkę”
Agresja Hamasu rezonuje w Rosji
Wielu Rosjan próbuje opuścić Izrael, w placówkach dyplomatyczno-konsularnych złożono już kilkaset wniosków o ewakuację. Do biura misji w Ramallah wpłynęło 400 – podała agencji RIA rzeczniczka palestyńskiego biura Alija Zaripowa. 280 dotyczy Rosjan, pozostałe obywateli Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu i Palestyny.