Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„The Guardian”: Polska wykopała prawicowych populistów, to nadzieja dla Brytanii!

Donald Tusk w wieczór wyborczy 15 października 2023 r. Donald Tusk w wieczór wyborczy 15 października 2023 r. Leszek Zych / Polityka
Cenna lekcja płynąca z Polski: patriotyzm niekoniecznie musi być nudny, narodowe flagi zużyte, a lider powinien być charyzmatycznym młodzieńcem. Tusk to facet w średnim wieku, na wiecach występował wśród biało-czerwonych flag, a jednak przyciągnął tłumy młodzieży.

Pośród ponurych wiadomości napływających ze świata te z Polski akurat napawają optymizmem. Okazuje się, że jest możliwe powstrzymanie fali autorytarnego populizmu. Skrajni prawicowcy, narzucający totalny zakaz aborcji, kneblujący wolne media, atakujący niezależność sądów i wprowadzający „strefy wolne od LGBT”, mogą zostać pokonani. Możliwa jest niesamowita mobilizacja liberalnych wyborców, w tym młodych ludzi, na co dzień niezainteresowanych polityką.

Wyborcy w Wielkiej Brytanii, gdzie od dawna wybory wygrywa partia prawicy, system wyborczy wypaczony jest tak, że preferuje konserwatystów, a media w większości opanowane są przez zwolenników starego porządku, powinni popatrzeć na polski przykład. Udało się pokonać i odsunąć od władzy PiS, a nowy rząd w Warszawie utworzy koalicja Platformy Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. To bardzo ważna lekcja dla brytyjskiej Partii Pracy.

OK, torysi to nie PiS i laburzyści nie mogą twierdzić, że rządy Rishiego Sunaka to egzystencjalne zagrożenie dla brytyjskiej demokracji. Ale Polska cierpi z powodu wielu takich samych głębokich rozłamów kulturowych, społecznych i klasowych jak Wielka Brytania. Mieszkańcy miast mają zupełnie inne poglądy niż wyborcy z miasteczek i wsi; podobne głębokie sprzeczności interesów zachodzą między klasą robotniczą a średnią, starymi i młodymi, absolwentami uczelni a mniej wykształconymi, między tymi, którzy silnie identyfikują się z lokalnością i narodem, a tymi, którzy wybierają kosmopolityzm i europejską tożsamość. Te polskie różnice są podobne do tych, które brutalnie podzieliły Brytyjczyków w wyniku naszego wielkiego rozłamu po brexicie.

Na Wyspach PiS by wygrał

Prof. politologii Robert Ford oraz jego polska żona prof. Maria Sobolewska z uwagą przyglądają się polskim wyborom. Najnowszy raport Forda pokazuje, że edukacja staje się kluczowym wyznacznikiem głosowania w Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Polsce i innych krajach.

Zacznijmy jednak od porównania systemu wyborczego. Jak zauważa Ford, w brytyjskim systemie okręgów jednomandatowych PiS ze swoimi ok. 36 proc. zapewne utrzymałby władzę. Tymczasem obowiązujący w Polsce system proporcjonalny pozwolił trzem partiom opozycyjnym zdobyć mandaty zgodnie z siłą ich głosów. PO Tuska uzyskała ok. 31 proc., centroprawicowa Trzecia Droga 14,4 proc., przyciągając część byłych wyborców PiS, którzy nie zagłosowaliby na Tuska; Lewica z 8,6 proc. przyciągnęła lewicowych i młodszych wyborców. Tymczasem w systemie jednomandatowym mniejsze partie by przepadły, a PiS wygrałby, podobnie jak David Cameron w 2015 r., kiedy torysi otrzymali 37 proc. głosów.

Można spekulować, że lista zjednoczonej opozycji osiągnęłaby jeszcze lepszy rezultat. Otóż niekoniecznie. Stworzone w Turcji czy na Węgrzech opozycyjne, prodemokratyczne bloki wyborcze przegrały ze stronnictwami Orbána i Erdoğana. Wielu wyborców niechętnych władzy nie chciało głosować na blok, w którym uczestniczyły nielubiane przez nich stronnictwa, reprezentujące odległe poglądy polityczne. W Wielkiej Brytanii powinniśmy jeszcze raz rozważyć zalety systemu proporcjonalnego. W parlamencie pojawiliby się wariaci od Nigela Farage’a i jego UKiP, podobnie jak w całej kontynentalnej Europie w parlamentach pojawiają się nawiedzeni reprezentanci skrajnej prawicy, ale ogólny wynik dla demokracji zapewne byłby lepszy.

Dobre wieści dla lewicy

Jak pisze Ford w swoim opracowaniu, kolejna cenna lekcja płynąca z Polski mówi nam, że patriotyzm niekoniecznie musi być nudny, narodowe flagi zużyte, a lider powinien być charyzmatycznym młodzieńcem. Tusk to facet w średnim wieku, już po sześćdziesiątce, na wiecach występował wśród biało-czerwonych, narodowych flag, a jednak przyciągnął tłumy młodzieży. Inna ważna lekcja: jeśli chcesz uratować swój kraj przed skrajną prawicą, nie pozwól jej zawłaszczyć patriotycznej narracji. Lewica nie musi się wstydzić narodowych symboli – i to też ważna lekcja dla Partii Pracy.

Kolejna ważna rzecz to edukacja. Z badań wynika – mówi Ford – i łączy to Polskę i Wielką Brytanię, że im bardziej jesteś wykształcony, tym bardziej lewicowe masz poglądy. Co więcej, w obu krajach odsetek dobrze wykształconych osób wciąż rośnie. To znakomita wiadomość dla lewicy w Polsce i Partii Pracy na Wyspach, bo wykształconych będzie dalej przybywać, a zatem rosnąć będzie grupa naturalnych wyborców lewicy.

Następne podobieństwo między naszymi krajami polega na tym, że zarówno w Polsce, jak i Zjednoczonym Królestwie najsłabiej wykształceni, a co za tym idzie, najbardziej prawicowi są najstarsi wyborcy. To oni są za radykalnym zaostrzaniem prawa karnego i imigracyjnego, najbardziej też przywiązani są do wartości nacjonalistycznych i narodowych symboli. PO dobrze odrobiła lekcję wynikającą z porażki Hillary Clinton w starciu z Donaldem Trumpem w wyborach prezydenckich. Trump w kampanii skutecznie przedstawiał swoją rywalkę jako przedstawicielkę „wykształciuchów” za nic mających prawdziwie amerykańskie wartości – i głównie na tym wygrał. Tusk nie obawiał się odwołań do symboli narodowych.

Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja

System jednomandatowych okręgów wyborczych nie sprzyja lewicy w UK także dlatego, że ludzie wykształceni są skupieni głównie w ośrodkach akademickich, podczas gdy ci gorzej wykształceni rozrzuceni są po całym kraju. Dlatego Partia Pracy, która już dawno oderwała się od elektoratu robotniczego, regularnie przegrywa wybory parlamentarne. Co więcej, nawet w okręgach, w których potencjalnie ma szansę na sukces, często przez nieatrakcyjną ofertę przegrywa z Zielonymi lub progresywnie nastawionymi kandydatami Liberalnych Demokratów.

Nadzieja dla brytyjskiej lewicy to edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. System państwowego szkolnictwa jest w opłakanym stanie, a torysi nie chcą weń inwestować. To luka, w którą można i warto wejść.

Jednocześnie widać, że prawica boi się zmian i tego, co mogą przynieść. Jak zadeklarował ostatnio premier: każda próba zmiany systemu głosowania lub obniżenia wieku wyborczego musi zostać zatwierdzona przez Brytyjczyków w ogólnonarodowym referendum.

Torysi zawsze bezwstydnie naginali prawo i manipulowali opinią publiczną, Partia Pracy nie ma więc czego się wstydzić. Mówmy głośno o konieczności obniżenia wieku wyborczego, zwłaszcza że Szkocja i Walia już to zrobiły, nie oglądając się na referenda. Przyciągajmy młodych ludzi do urn, a oni zmienią naszą rzeczywistość, tak jak zrobili to, stojąc w długich kolejkach do lokali wyborczych w Polsce.

Tłum. Paweł Moskalewicz
© Guardian News&Media

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną