Świat

Francuzi nie obejrzą już porno? Szykuje się wojna. A może rewolucja?

Czy Francuzi zrobią kolejną rewolucję, tym razem pod sztandarem pornografii? Czy Francuzi zrobią kolejną rewolucję, tym razem pod sztandarem pornografii? PantherMedia
Nie wiadomo, czy postępowe przepisy francuskie się utrzymają, ale weszliśmy w epokę, w której relacje społeczne w internecie będzie trzeba ułożyć na nowo, redefiniując takie fundamentalne pojęcia jak prywatność, wolność informacji, cenzura czy władza rodzicielska.

Czy Francuzi zrobią kolejną rewolucję, tym razem pod sztandarem pornografii? Choć brzmi to abstrakcyjnie, wydaje się, że na to właśnie liczy internetowy gigant – grupa Aylo, operator najpopularniejszych serwisów z treściami dla dorosłych – YouPorn, RedTube i Pornhuba. Od środowego popołudnia urządzenia z francuskim IP będą zamiast stron startowych serwisów wyświetlać stronę zawierającą oskarżenie pod adresem francuskiego rządu, iż chce on wkraczać w prywatność konsumentów oraz narażać ich dane przez wprowadzanie nadmiernych i nieprzetestowanych mechanizmów weryfikacyjnych. Chodzi o protest przeciwko obowiązującej od lipca 2020 r. ustawie wymagającej od wydawców treści o charakterze pornograficznym, by rzetelnie sprawdzali wiek użytkowników i w ten sposób uniemożliwiali dostęp do tych treści małoletnim.

Czytaj także: Pamela Anderson walczy z przemysłem porno

Porno na dowód

Przez pięć lat trwały ostre negocjacje przedstawicieli serwisów z decydentami – jednak prawdziwy kryzys nastąpił, kiedy Arcom, francuska agencja będąca m.in. odpowiednikiem polskiego Urzędu Komunikacji Elektronicznej, wydał przewodnik technologiczny dla operatorów stron internetowych, jak mogą wprowadzać wymagane ustawą zabezpieczenia. W ten sposób serwisom odebrano argument, że jest to technicznie niewykonalne – a to otworzyło drogę do kolejnych regulacji i obostrzeń. 6 czerwca we Francji wchodzi w życie tzw. ustawa SREN, która rozszerza prerogatywy Arcomu m.in. o możliwość blokowania stron łamiących francuskie przepisy bez decyzji sądu.

Podobne rozwiązania – z blokowaniem dostępu do serwisu – Aylo wprowadzało już wcześniej w niektórych stanach USA, które wprowadzały obostrzenia podobne do francuskich. Gigant treści dla dorosłych stoi na stanowisku, że nie może być obarczany obowiązkiem weryfikacji wieku, która powinna raczej odbywać na poziomie systemu operacyjnego – a zatem odpowiednie narzędzia powinny opracować i wprowadzić takie firmy jak Microsoft, Apple czy Alphabet.

W pewnym sensie trudno się z tym nie zgodzić. Zwłaszcza jeśli weryfikacja wieku miałaby się odbywać z użyciem dokumentu tożsamości, oznaczałoby to dostęp tych serwisów do danych wrażliwych użytkowników. Na ten moment serwisy polegają przede wszystkim na składanych przez internautów deklaracjach, które niestety w żaden sposób nie powstrzymują małoletnich przed oglądaniem stron dla dorosłych. Według polskich badań PornHub – którego model biznesowy opiera się na masowym dostępie, w co uderzyłyby bardziej wyrafinowane procedury weryfikacyjne – to siódma najpopularniejsza strona wśród dzieci i nastolatków i niestety nie ma powodu sądzić, że we Francji jest dużo lepiej (do 4 czerwca serwis notował w tym kraju 7 mln unikalnych użytkowników dziennie). Szacuje się, że wprowadzenie weryfikacji wieku, a więc w jakimś stopniu tożsamości użytkowników, mogłoby zdecydowanie te liczby obniżyć, zniechęcając część osób do takiej formy rekreacji, jeśli miałaby ona oznaczać podawanie danych osobowych.

Czytaj także: Odwieczna walka z pornografią

W internecie możesz znaleźć wszystko

Tymczasem problem okazuje się palący. Według Amii Srinivasan, brytyjskiej wtyczki, autorki wnikliwego i tłumaczonego na wiele języków eseju „Prawo do seksu”, pornografia dziś kształtuje wyobrażenia młodych o relacjach intymnych, tak jak kiedyś seriale dla młodzieży w rodzaju „Beverly Hills 90210”: „Moi studenci nie podkradali pisemek czy kaset wideo ani nie wymieniali się nimi, nie musieli też niczego podglądać ani zapamiętywać. Seks był dla nich zawsze obecny w całym spektrum, z pełnymi wyjaśnieniami, w licznych kategoriach – teen, gangbang, MILF, stepdaughter – czekał na ekranie. Kiedy udało im się wreszcie doświadczyć go w realu – później, na co należy zwrócić uwagę, niż nastolatkom z poprzednich pokoleń – przynajmniej heteroseksualni chłopcy i dziewczyny znali już skrypt dyktujący nie tylko fizyczne ruchy, gesty, dźwięki, jakie należy wydawać i jakich oczekiwać, ale także i to, co powinny wywołać, stosowne pragnienia, stosowny podział władzy. Psychika moich studentów jest produktem pornografii. Po pierwszym wykładzie, jaki poprowadziłam na temat porno, przyszła do mnie na dyżur pewna studentka. »Te zajęcia pomogły mi zrozumieć mój własny seks«, powiedziała. Jej były chłopak ciągle jej powtarzał, że robi to źle. »Teraz widzę, że chciał, żebym była jak te kobiety – kobiety z pornosów«. A ona taka nie była i nie wiedziała, jak być kimś takim, więc ją rzucił”.

Co więcej, mówimy o pornografii, która wyjątkowo szybko ewoluuje, szukając nowych sposobów na podniecenie przebodźcowanych użytkowników. Voca Ilnicka, twórczyni i redaktorka portalu SeksualnoscKobiet.pl, polska pionierka na polu popularyzacji wiedzy o seksie, ostrzega: „Dziś ból i inne ekstrema są tym, co się najlepiej sprzedaje. Etyczne czy artystyczne porno to promil całego rynku, najczęściej płatny i elitarny. Dzieciaki zaś trafiają na treści szybko dostępne, czyli tzw. »bezpłatny« mainstream, który rzadko kiedy zweryfikowany jest pod jakimkolwiek kątem. Równie dobrze może tam trafić kawałek starego filmu erotycznego, jak i prawdziwe nagranie gwałtu na nieletnim albo gwałtu wojennego. Jak to mówią, w internecie możesz znaleźć wszystko”.

W rezultacie, jak pisałam przy okazji raportu „Dzieci w internecie”, rosną nam pokolenia, których nie rozumiemy, które w najlepszym wypadku będą musiały włożyć dużo pracy w to, by przełamać stereotypowe i pełne przemocy wzorce relacji intymnych, na które wyeksponował je łatwy dostęp do pornografii. Polska szkoła dziś oferuje alternatywny przekaz w postaci kilku godzin w ramach fakultatywnej edukacji zdrowotnej – to bardzo mało (choć lepsze niż nic), w dodatku nie dla wszystkich uczniów.

Czytaj też: Porozmawiajmy o porno. Dziwna sprawa: kobietom wręcz pomaga. Ale ogólnie wywołuje panikę

Między cenzurą a wolnością

Technologiczni giganci są dziś w konflikcie z rządami na licznych frontach – od kwestii podatkowych poczynając, a kończąc na pytaniach o radykalizujące użytkowników algorytmy. Zdobywają zwolenników w imię sensownych argumentów – walki z cenzurą oraz ochrony prywatności – jest to jeden z najważniejszych wątków dla tzw. wolnościowej prawicy na Zachodzie.

Nie wiadomo, czy postępowe przepisy francuskie się utrzymają, ale z całą pewnością weszliśmy w epokę, w której relacje społeczne w internecie będzie trzeba ułożyć na nowo, redefiniując takie fundamentalne pojęcia jak prywatność, wolność informacji i wypowiedzi, cenzura czy władza rodzicielska. Z punktu widzenia procesów politycznych czeka nas fascynująca droga – niestety dla samych użytkowników internetu będzie zapewne dość wyboista.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną