Recenzja płyty: Louis Cole, „Quality Over Opinion”
Jest więcej świntuszenia w tekstach, a całość trafi raczej do koneserów niż do telewizyjnej widowni.
Jest więcej świntuszenia w tekstach, a całość trafi raczej do koneserów niż do telewizyjnej widowni.
Nudy nie ma. Jak zresztą zawsze, gdy Wąsik zabiera się do pracy nad znanym materiałem.
Cichy i Pudło nie są retro, trzymają rękę na pulsie, a ich wynotowane od Arthura C. Clarke’a motto – że „odpowiednio rozwinięta technologia jest nieodróżnialna od magii” – znajduje uzasadnienie w muzyce.
Po dwóch pierwszych częściach trylogii wspólnych dzieł Aleksandra Nowaka i Szczepana Twardocha wyszła na płycie trzecia, ostatnia.
Wpływ tego zestawu na młodzież będzie większy niż rola werdyktu Nike.
Całość płyty jest w ogóle, zgodnie z koncepcją, bardzo emocjonalna, a nawet wzruszająca.
Z jednej strony autor płyty jest już poza zasięgiem krytyki – w zabawnym geście zaaranżował nawet sytuację, w której prosił o przedpremierowe opinie warszawskich przechodniów.
Wybitnej dyrygentce litewskiej kompozytor Mieczysław Wajnberg przyniósł szczęście.
Wszystko, tak jak dawniej, otacza niepokojący muzyczny „brud” podkreślający wagę tekstu. Czyli Siksa to wciąż Siksa.
Ta płyta powstawała od 1994 r.
Pierwszy od pięciu lat album Björk
Od płytowego debiutu Antka Sojki minęły już cztery lata i oto mamy jego nowy album.
Na stulecie firmy Disney chiński pianista celebryta zrobił sympatyczny prezent firmie i słuchaczom.
Przedsięwzięcie rozpoczęło zamówienie z radiowej Dwójki. Ale odkurzenie dorobku słynnego Ennia Morricone wydaje się czynnością naturalną dla polskiej grupy Mitch&Mitch, szerokiej publiczności znanej z przypomnienia debiutu Zbigniewa Wodeckiego.
Można powiedzieć, że od debiutanckiego albumu duetu Kuba Karaś i Piotr Rogucki nic się nie zmieniło w charakterze wykonywanej przez nich muzyki.
Ta płyta jest zapisem ostatniego dokonania Jacka „Budynia” Szymkiewicza, zmarłego w kwietniu wokalisty, autora tekstów piosenek, multiinstrumentalisty, założyciela legendarnego zespołu Pogodno.
Pepolowi udało się sprawić, że głos Kory, jej śpiew i mowa swobodnie przekraczają granice światów i lokują się w nieskończoności.
To muzyka salonowa, jakiej w XIX w. tworzono wiele, ale ci obecni na płycie byli w większości uczniami Chopina.
Pozostaje dokręcić film – albo go sobie wyobrazić.
„Bal u Rafała” staje się okazją do skonfrontowania konwencji z opowieścią o uczuciach, a właściwie jednym z uczuć – smutkiem.