Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wrze w Teatrze Kwadrat. W Polsce pokutuje syndrom ojca dyrektora

Andrzej Nejman, dyrektor Teatru Kwadrat w Warszawie Andrzej Nejman, dyrektor Teatru Kwadrat w Warszawie Jacek Domiński / Reporter / EAST NEWS
Zdrowiej dla wszystkich jest, gdy w pracy jest praca, a życie domowe, rodzinne i towarzyskie odbywa się poza nią. Andrzej Nejman wyraźnie o tym zapomniał.

Stołeczna „Gazeta Wyborcza” opisała konflikt w warszawskim Teatrze Kwadrat. Jedenaścioro byłych i obecnych pracowników i pracowniczek tej grającej komedie i farsy, popularnej sceny zgłosiło, najpierw w liście wysłanym w połowie roku do ratusza, teraz w rozmowie z dziennikarzem „Wyborczej”, mobbing i obrażanie, jakiego miał się dopuszczać dyrektor Andrzej Nejman. Zarzuciło mu także „upijanie się na bankietach, spektaklach wyjazdowych, w trakcie prób, ośmieszanie instytucji”. W tle jest zbliżający się koniec kolejnej dyrektorskiej kadencji Nejmana, który Kwadratem zarządza od 2010 r. Warszawski ratusz nie zamierza organizować konkursu.

Czytaj też: Teatr przemocy i sadyzm w „Gardzienicach”

Ojciec dyrektor w polskim teatrze

Poruszająca, bo symptomatyczna dla szefów wciąż wielu instytucji jest odpowiedź dyrektora na zarzuty, w której zdradza, że prywatne już dawno pomieszało mu się z publicznym. Widzi siebie bardziej w roli ojca dobrodzieja, któremu zdarzają się, jak to w rodzinie, czasem nazbyt emocjonalne reakcje, niż zarządzającego miejską instytucją. Syndrom ojca dyrektora wciąż pokutuje w polskich teatrach, choć w ostatnich latach jest na cenzurowanym. Niedawno o podobnym sposobie zarządzania media donosiły w krakowskich instytucjach: Teatrze Bagatela (tu dochodziło molestowanie) i Teatrze Groteska, ale do pewnego stopnia także w TR Warszawa – wszystkie mają już nowych szefów.

W wysłanej do ratusza odpowiedzi, cytowanej przez „Wyborczą”, Andrzej Nejman „złą atmosferę panującą w Kwadracie tłumaczył pracą zdalną, wojną, inflacją” i przypominał swoje zasługi dla sceny. Na deskach Teatru Kwadrat pojawił się w 1998, rok wcześniej skończył aktorstwo w warszawskiej Akademii Teatralnej i zaczynał zdobywać rozpoznawalność rolą Waldka Złotopolskiego w jednej z dwóch startujących w 1997 r. telenowel, „Złotopolskich”. Kiedy w 2010 r. okazało się, że teatr musi się wyprowadzić z kamienicy przy Czackiego, Nejman był już nie tylko aktorem, ale także rzutkim menedżerem, właścicielem firmy producenckiej. Głosami przedstawicieli zespołu aktorskiego został wytypowany na nowego dyrektora, którego zadaniem będzie walka o przetrwanie teatru, etatów i znalezienie nowej siedziby.

I wywiązał się z tego zadania z naddatkiem: z sukcesem zabiegał o wsparcie dla Kwadratu u polityków, o środki z rozmaitych funduszy, wykorzystywał nadarzające się okazje, jak bankructwo biznesmena prowadzącego w kamienicy w centrum miasta, na Marszałkowskiej, Kinoteatr Bajka. Potem nadzorował remont budynku i budowę od zera małej sceny. Zaś w pandemii Kwadrat z sukcesem walczył o widzów w internecie. Spektakle wciąż dobrze się sprzedają, frekwencja jest zadowalająca. A dyrektor nie tylko w Kwadracie dyrektoruje, ale także gra, reżyseruje i tłumaczy wystawiane sztuki.

Czytaj też: W Polsce mobbing jest wciąż kategorią bardzo rozmytą

Prywatne meble w publicznym teatrze

Utożsamienie Andrzeja Nejmana z teatrem, któremu szefuje, jest naprawdę mocne. Trzy lata temu, z okazji dekady na stanowisku dyrektorskim, mówił PAP: „Co ciekawe, Kwadrat powstał w listopadzie 1974 r., a ja się w listopadzie tegoż roku urodziłem – w związku z tym idziemy razem przez życie jak bracia bliźniacy”. A szczęśliwe dla Kwadratu zbiegi okoliczności wiązał „z tym, że 15 lipca 2010 r., czyli moje powołanie na dyrektora w Kwadracie, to była dokładnie 600. rocznica zwycięskiej Bitwy pod Grunwaldem...”.

Jeszcze więcej o stopniu jego utożsamienia z instytucją mówi dalszy ciąg odpowiedzi na zarzuty wysłane w tym roku do ratusza: „W ogóle zarzut, że kupuję coś prywatnie, płacąc publicznymi pieniędzmi, jest dla mnie po prostu okrutny. To moje meble wypełniają garderobę aktorską w sali prób, moje prywatne telewizory wiszą na ścianach w studiu multimedialnym i w pokoju gościnnym, gdzie zresztą stoi też moje łóżko. O dziesiątkach drobiazgów, które wynoszę z domu, bo pasują do kolejnych premier, nie ma co wspominać (...)”. Prywatne meble? Prywatne telewizory? W publicznym teatrze?

Mieszanie domu z pracą jest niezdrowe zarówno w przypadku pracowników, jak i szefów, a taki rodzaj „altruizmu” zwykle wiąże się z potrzebą otrzymania w zamian dowodów wdzięczności: pracownicy też powinni dawać z siebie więcej, skoro szef z własnej woli przynosi do pracy telewizor czy łóżko. W Kwadracie dodatkowo dochodzą kłótnie dyrektora z żoną Małgorzatą Nejman, która jest szefową marketingu i promocji oraz prowadzi kantynę teatralną – złożyła wypowiedzenie z zawiadomieniem do kadr o sytuacjach mobbingowych, które po kilkunastu tygodniach wycofała, pisząc, że poniosły ją emocje.

Czytaj też: Mobbing w skali powiatowej

Teatr Kwadrat jak dom

Zaburzenia w pojmowaniu publicznej przestrzeni, którą się zarządza, a nie posiada, przebijają także z odpowiedzi udzielonej przez dyrektora Nejmana „Wyborczej” w związku z zarzutem nadużywania alkoholu w pracy. Andrzej Nejman twierdzi, że nie pracuje pijany i nie pije alkoholu w godzinach pracy, ale, jak pisze: „Nie mógłbym jednak stwierdzić jednoznacznie, że nigdy nie piję w miejscu pracy. Moim miejscem pracy jest teatr, w którym odbywają się bankiety premierowe, bankiety organizowane przez firmy, spotkania towarzyskie pracowników. Garderoba jest miejscem, z którego często artyści nie chcą wychodzić po spektaklu. Oglądamy tam mecze, świętujemy urodziny. Przy wszystkich tych okazjach obecny jest alkohol”. Takie podejście także już przechodzi do lamusa.

Zdrowiej dla wszystkich jest, gdy w pracy jest praca, a życie domowe, rodzinne i towarzyskie odbywa się poza nią. Andrzej Nejman wyraźnie o tym zapomniał, ze szkodą nie tylko dla innych, ale też dla siebie samego i swoich bliskich. Zarzuty sformułowane przez jego obecnych i byłych podwładnych powinny zadziałać jak kubeł zimnej wody: otrzeźwić.

Czytaj też: Już na studiach słyszysz, że aktor ma zdjąć majtki bez dyskusji

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Wydania specjalne

Kto i po co mnoży niektóre rasy?

Rozmowa z lekarzem weterynarii prof. Wojciechem Niżańskim o wyzwaniach związanych z hodowlą psów.

Joanna Podgórska
15.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną