Recenzja filmu: "Wysocki", reż. Piotr Busłow
Bohaterami filmu, który skręca niespodziewanie w kierunku komedii, są ludzie z otoczenia artysty.
Bohaterami filmu, który skręca niespodziewanie w kierunku komedii, są ludzie z otoczenia artysty.
Poruszający i znakomicie zrealizowany film.
Dzieło magiczne, o niesamowitej sile oddziaływania.
To mógł być jeden z najbardziej odważnych, bolesnych, niepokornych i prowokacyjnych filmów tego sezonu.
Ponad dwie godziny łomotu, eksplozji i scen walk rodem z gry komputerowej najnowszej generacji.
Wybitne dzieło sztuki.
Najmocniejszym ogniwem filmu jest niesamowita Penelope Cruz.
Ta zawiła historia nie wciąga.
Piękny, czarno-biały dramat.
Trafna parodia hedonizmu amerykańskich nastolatków.
Historia rywalizacji sportowej dwóch legendarnych kierowców Formuły 1: Nikiego Laudy i Jamesa Hunta jest na tyle pasjonująca, że aż dziw, że dopiero po 40 latach zdecydowano się ją przedstawić na dużym ekranie.
Parodia wyobrażeń na temat władzy, jaką mężczyźni chcieliby posiadać nad kobietami. Kolejna (po kameralnej „Rzezi”) teatralna ekranizacja Romana Polańskiego zaskakuje prostotą.
Brawurowo zrealizowany thriller.
Deziluzja przeszłości, odbudowywanie więzi, przemijanie – to najważniejsze tematy filmu.
Krzywda, okrucieństwo oraz zemsta nierozerwalnie się ze sobą łączą, podobnie jak samobójstwo i pokuta.
Perfekcyjnie zrealizowany film wzbudza zdumienie i zachwyt jak wielka poezja, dzięki której odczuwa się inny wymiar istnienia.
Wyjątkowo poruszający proces określania tożsamości, oswajania zawodu miłosnego, w którym odbija się wrażliwość i emocjonalność młodego pokolenia.
Wypad z Hitlerem na wódkę do współczesnego warszawskiego baru – pierwsza klasa.
Wspaniałe, mądre, dowcipne kino o najważniejszych sprawach w życiu.
Dzieło, w którym udało się przekroczyć barierę między oglądaniem filmowego spektaklu a uczestniczeniem w nim.