Ludzie i style

Uwaga! Twitter za dolara! Czy media społecznościowe wkrótce będą płatne?

Elon Musk, szef Twittera/X Elon Musk, szef Twittera/X Gonzalo Fuentes / Forum
Elon Musk postanowił pobierać dolara rocznie za możliwość pisania na Twitterze, oficjalnie nazywanym X. Abonament nosi nazwę „Nie jestem botem”. Co to oznacza dla platformy i innych mediów społecznościowych?

Historia sukcesu każdego bogacza została doskonale pokazana w disneyowskich „Kaczych opowieściach”. Chociaż Sknerus McKwacz ma gigantyczny sejf pełen pieniędzy, w których pływa niczym w basenie, potrafi schylić się po ćwierćdolarówkę lub napchać brzuch darmowymi próbkami w delikatesach. Podobnie działają korporacje – firma Apple potrafi sprzedać telefon za 8 tys., a potem pobierać 4 zł miesięcznie za dostęp do chmury. Grosz do grosza i będzie kokosza, jak mówi znane przysłowie.

Na tym tle, mam wrażenie, należy rozpatrywać najnowszy pomysł Elona Muska, który postanowił pobierać dolara rocznie za możliwość pisania na Twitterze, oficjalnie nazywanym X. Plan może przywodzić na myśl scenę z komedii szpiegowskiej o Austinie Powelsie, w którym Doktor Zło próbuje przekonać rządy światowe do zapłacenia zawrotnej kwoty JEDNEGO MILIONA DOLARÓW, ale Musk twierdzi, że nie chodzi wcale o podratowanie lichego budżetu platformy, ale o zweryfikowanie użytkowników. Abonament nosi bowiem nazwę „Nie jestem botem”.

Czytaj też: Walki dinozaurów. Czy Threads pociągnie Meta w przyszłość?

Płać i pisz

Sieciowe dinozaury pamiętające początki internetu muszą być zdziwione, patrząc na jego ewolucję – od dość utopijnej przestrzeni wolności przez miejsce, w którym korporacje zaprzęgły do roboty przy tworzeniu treści użytkowników, po prawo do pisania. Warto zwrócić uwagę, że ten model funkcjonuje tak naprawdę od dłuższego czasu – internetowe wydanie „Gazety Wyborczej” (wyborcza.pl) pozwala na zamieszczanie komentarzy jedynie użytkownikom, którzy opłacają prenumeratę. Zasadniczo to bardzo dobry pomysł – inaczej dopuszczałoby się do komentowania osoby, które nie mają nawet możliwości zapoznać się z tekstem, więc odnoszą się jedynie do tytułu i zajawki, często mylących – jak wygląda to w praktyce, wie każdy, kto widział „dyskusje” pod linkami do tekstów w serwisie Facebook. Opłata nie rozwiązała oczywiście wszystkich problemów, takich jak udział w dyskusji płatnych trolli, którym farma mogła po prostu wykupić prenumeratę.

Stąd można być sceptycznym, czy pomysł, że paywall powstrzyma inwazję botów, faktycznie się sprawdzi. Bo takie właśnie jest uzasadnienie Muska – symboliczna opłata ma utrudnić masowe zakładanie fałszywych kont. Pomysł jest na razie w fazie testów (poligonem zostały Nowa Zelandia i Filipiny). Musk planuje „wzmocnić nasze i tak już znaczące wysiłki na rzecz ograniczenia spamu, manipulacji naszą platformą i aktywności botów”. Warto zauważyć, że nie ma dotyczyć starych użytkowników, a jedynie nowych kont, zakładanych z myślą o pełnym dostępie do platformy (tworzeniu wpisów, komentowaniu i podawaniu dalej). Z pewnością utrudni to życie farmerom botów, którzy do tej pory mogli bez problemu zakładać automatycznie masę kont, potem służących nie tyle produkcji wpisów, ile np. wspomagających kolportaż treści prawicowych kont znajdujących się pod wpływem rosyjskiej machiny propagandowej.

Niebieski znaczek

Na razie płacą profesjonaliści – z obserwacji wynika, że większość polskich influencerów czy dziennikarzy postanowiła płacić za dodatkowe możliwości, jakie daje usługa Twitter Blue (przemianowana na X Premium), takie jak możliwość umieszczania wpisów dłuższych niż tradycyjne 280 znaków. Jak wpłynęło to na platformę? Zmieniło zupełnie jej kulturę i upodobniło do Facebooka – np. literat kabotyn nie musi już dzielić na kilka tweetów (tzw. wątek, wyjątkowo ciekawa forma wyrażania i porządkowania myśli, która teraz zaniknie) swojego tekstu z Facebooka ani umieszczać go jako zrzutu ekranu, może go po prostu przekleić. Ofertę płatnej usługi dla ludzi szukających publiczności i robiących biznes w mediach społecznościowych do Polski wprowadził już Meta, właściciel Facebooka. To w zasadzie formalizacja stanu faktycznego – przez manipulację zasięgami platforma i tak wymuszała płatną promocję postów.

Być może te wszystkie rozważania staną się niepotrzebne, bo kolejnym pomysłem Elona Muska jest... wycofanie Twittera z Europy. To reakcja na najnowsze regulacje Unii Europejskiej mające na celu walkę z fake newsami i toksycznymi treściami na platformach społecznościowych. Najwyraźniej kończą się czasy, kiedy operatorzy mogli umywać ręce i oferować szczątkową moderację, po cichu licząc zyski. Przynajmniej w Europie, w której wciąż nie jest dostępna odpowiedź Meta na Twittera, czyli aplikacja Threads.

Patrząc na rolę, jaką Twitter/X wciąż odgrywa w życiu politycznym i społecznym, można się zastanawiać, czy będzie to duża, czy mała strata. Z jednej strony to na nim funkcjonują największe trolle, dość bezmyślnie dopuszczane do debaty przez polityków i dziennikarzy, z drugiej – zniknęłaby kolejna platforma, na której do głosu mogą dochodzić ci, którzy tego głosu nie mają. Tylko ile jest to warte, jeśli miałby on przepaść w toksycznym szumie fałszywych informacji?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną