Boeing 737 Max to samolot pełen niespodzianek. Niestety, raczej tych mało przyjemnych. Po tym, jak w ubiegłym tygodniu od maszyny należącej do linii Alaska Airlines odpadł w czasie lotu (krótko po starcie, na wysokości prawie 5 km) element kadłuba – wielkości drzwi do samolotu – uziemione zostały 737 Max wersji 9. o tej samej konstrukcji. Łącznie Boeing dostarczył dotąd 171 takich maszyn (większość użytkowana jest przez amerykańskie linie Alaska i United). Chodzi o model wydłużony w stosunku do najczęściej spotykanych wersji 737 Max, porównywalny pod względem pojemności z Airbusem A321neo. Feralny lot Alaska Airlines na szczęście nie zakończył się katastrofą – nie było ofiar, skończyło się na strachu dla 177 pasażerów i członków załogi, a maszyna zdołała szybko wrócić na lotnisko w Portland. Inaczej zapewne stałoby się, gdyby ten element odpadł nie krótko po starcie, ale już po osiągnięciu przez samolot wysokości przelotowej, na której ciśnienie i temperatura są dużo niższe.
Czytaj także: Czy to na pewno „cud”? Dlaczego w płonącym airbusie Japan Airlines nikt nie zginął
Boeing 737 Max – gwiazda mediów
Część, która spadła na ziemię (i została już znaleziona), to tzw. zaślepka wypełniająca miejsce, które w niektórych egzemplarzach (tych z większą liczbą miejsc siedzących) służy jako wyjście ewakuacyjne. Na razie nie wiemy, kto jest winny tego zdarzenia – Boeing dokonujący ostatecznego montażu, czy też firma Spirit AeroSystems, dostarczająca amerykańskiemu producentowi kadłuby.