Chwilowa stabilizacja czy nowe reguły gry? Podczas gdy ceny mieszkań w ciągu ostatniego roku znacząco wzrosły (średnio o kilkanaście procent), na rynku najmu zapanował spokój. Wg najnowszych danych Otodom Analytics za kwiecień stawki w większości miast zmieniły się tylko o kilka procent w porównaniu z kwietniem ubiegłego roku. W Kielcach, Poznaniu czy Rzeszowie nieco wzrosły, ale za to np. w Warszawie, Trójmieście i Łodzi spadły. Podobne wnioski płyną z badań prowadzonych przez Expander i Rentier.io. Roczne wahania cen najmu we wszystkich większych miastach są bardzo niewielkie. Jeśli weźmiemy pod uwagę rosnące pensje, oznacza to, że na wynajem trzeba w tym roku przeznaczyć mniejszą część wynagrodzenia niż rok, a zwłaszcza dwa lata temu. To bowiem 2022 r. zapisze się w pamięci wszystkich najemców jako wyjątkowo traumatyczny.
Lokatorzy mogą odetchnąć. Z trzech powodów
Teraz to właśnie lokatorzy są w korzystniejszej sytuacji niż właściciele. To oni mogą negocjować i nie muszą bać się, że na rynku zabraknie ciekawych ofert. Na korzyść wynajmujących działają co najmniej trzy czynniki. Pierwszy to stopniowy spadek liczby uchodźców z Ukrainy w gronie najemców. Niektórzy opuścili nasz kraj, kto zaś planuje zostać w Polsce na stałe, ten stara się zakupić nieruchomość. To właśnie napływ obywatelek i obywateli Ukrainy zimą i wiosną 2022 r., po rosyjskiej inwazji, był jednym (ale nie jedynym) z powodów eksplozji stawek najmu. Druga przyczyna stabilizacji to paradoksalnie program Kredyt 2 proc., który spowodował takie zamieszanie na rynku nieruchomości. Kto jednak z niego skorzystał, ten najczęściej dotąd był lokatorem.