Tak czy inaczej zainteresowane panie otrzymały w dniu swego święta prezent z Watykanu w postaci komunikatu, że konklawe zaczyna się 12 marca. Dobra ta zbieżność, bo kwestia kobieca jest w Kościele paląca. Nie ona jedna. Kryzys wiary na tle kryzysu pedofilskiego to kolejne wyzwanie.
Korzystając z dobrodziejstw demokracji, sam Kościół dopuszcza jej elementy, ale ostrożnie. Konklawe jest tego znaczącym przykładem. Wybór papieża jest tajny i odbywa się większością głosów. To na plus dla tej procedury. Na minus zaś to, że otacza ją humorystyczna w epoce cyfrowej aura tajemnicy.
Nie dowiemy się więc niczego o konklawe. Ale proszę nie płakać. I tak będą przecieki. Sytuacja będzie nieco groteskowa. Oficjalnie szlaban na komunikację ze światem, w praktyce wysyp plotek i spekulacji. Aż w końcu poznamy zwycięzcę. A będzie nim…
Mam nadzieję, że ktoś spoza Europy. Oczywiście, że tak być nie musi. Konklawe może nawet przywrócić stare porządki w Watykanie, czyli wybrać na papieża znów Włocha. Mnie się zdaje, że to byłby dowód pesymizmu w elicie Kościoła, bo przecież jego "elektorat" w dwóch trzecich żyje poza Europą. No ale to jest spojrzenie kogoś z zewnątrz Kościoła jako instytucji. Kogoś prywatnie życzliwego chrześcijaństwu, ale niekoniecznie w wydaniu watykańskim.