Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Chemnitz: marsze za „Niemcami dla Niemców” i „Niemcami bez faszyzmu”

Tyle przemarszów i demonstracji Chemnitz nie widział od dawna. Tyle przemarszów i demonstracji Chemnitz nie widział od dawna. Forum
Podczas sobotniej demonstracji w Chemnitz znowu doszło do przemocy. 25 osób zatrzymano z powodu przestępstw: naruszenia nietykalności cielesnej i hajlowania.

Tyle przemarszów i demonstracji Chemnitz nie widział od dawna. Prawie każdego dnia na ulicach widać grupy protestujące przeciw czemuś czy komuś. Przeciw cudzoziemcom czy ksenofobii, za „Niemcami dla Niemców” czy „Niemcami bez faszyzmu”. I tak od tygodnia. Codziennie nazwa miasta pojawia się w mediach i debatach. Codziennie pojawiają się pytania: dlaczego i co teraz?

W sobotę było ich na ulicach 11,5 tys. Osiem tysięcy neonazistów, kiboli, prawicowych ekstremistów czy „oburzonych obywateli” (tak się przedstawiają, bo nie lubią, gdy nazywa się ich neonazistami). Naprzeciwko trzy tysiące antyfaszystów: socjaldemokratów, lewicowców, anarchistów czy „obywateli, którzy wcale lewicą nie są, ale którym nie podoba się szczucie na imigrantów, przemoc i hajlowanie” (to zdanie jednej z uczestniczek, której nie podoba się określenie „lewacy”). Ci pierwsi chcieli podobno uczcić pamięć mężczyzny zamordowanego tydzień temu przez cudzoziemców, ci drudzy – zaprotestować przeciw agresji wobec inaczej wyglądających.

Zamieszki po śmierci 35-latka

Protesty i zamieszki zaczęły się po tym, jak dwóch młodych mężczyzn, w nadal niewyjaśnionych okolicznościach, zabiło 35-letniego mężczyznę, a trzech innych raniło. Zabójcy to Irakijczyk i Syryjczyk, co wywołało natychmiastową reakcję ksenofobicznej partii AfD i regionalnych środowisk skrajnej prawicy. Po pierwszych demonstracjach antyimigranckich 26 sierpnia doszło do zamieszek między policją, środowiskami prawicowymi i antyfaszystowskimi, ale i do „polowań” na cudzoziemców. W rozruchach brali udział neonaziści z całych Niemiec, którzy potrafili się błyskawicznie zmobilizować dzięki sieciom społecznościowym.

Czytaj także: Niemcy walczą z neonazistami i kibolami

W międzyczasie głos zabrali bliscy zamordowanego. „Gdyby protestujący wiedzieli coś więcej o Danielu, nie robiliby tego, co robią. Daniel nie chciałby, żeby jego śmierć wykorzystywano jako pretekst do zamieszek” – mówiła, w imieniu rodziny, jego przyjaciółka. Zamordowany był pół-Kubańczykiem, zaangażowanym antyfaszystą. Fakty neonazistom potrzebne nie są, mówi z kolei Olaf Sundermeyer w stacji publicznej RBB, specjalista od ruchów neonazistowskich. „Potrzebują przykrywki, powodu, by wykorzystać go do swoich celów. W całych Niemczech im się to jeszcze nie udaje, w Saksonii – tak” – tłumaczy.

Yousuf A. i Alaa S.

Podejrzani są obecnie w areszcie. Jak się okazało, Irakijczyk w ogóle nie powinien przebywać w Niemczech, bo sąd wydał decyzję o jego deportacji do Bułgarii (gdzie wcześniej złożył wniosek o azyl). Z niewiadomych powodów służby nie wydaliły Yousufa A. w terminie sześciu miesięcy – dlatego mógł złożyć wniosek w Niemczech. Yousuf był notowany m.in. za posiadanie narkotyków, oszustwo i pobicie. Alaa S., drugi podejrzany, miał czystą kartotekę.

Tydzień po tragicznym wydarzeniu – i w 79. rocznicę wybuchu II wojny światowej – Haiko Maas, minister spraw zagranicznych RFN, napisał na Twitterze: „Kiedy znów ludzie na ulicy hajlują, historia [Niemiec] zobowiązuje nas, byśmy zdecydowanie opowiedzieli się w obronie demokracji”. W podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster: „Obywatelskim obowiązkiem jest sprzeciwienie się ekstremalnie prawicowej tłuszczy. To w Niemczech nie do zaakceptowania, żeby napadać na ludzi z powodu ich pochodzenia i wyglądu”.

Już wcześniej zamieszki i ataki na cudzoziemców skrytykowali niemieccy politycy, m.in. Angela Merkel. Wydarzenia ostro skrytykował też szef rządu Saksonii Michale Kretschmer. W czwartek, by złagodzić kryzys, spotkał się z mieszkańcami miasta. Otwartość doceniono tylko częściowo. Na spotkanie przyszło wielu mieszkańców, rozżalonych traktowaniem ich hurtowo jak neonazistów, ale sytuacji to nie rozładowało.

Znowu doszło do przemocy

Podczas sobotniej demonstracji w Chemnitz znowu doszło do przemocy. 25 osób zatrzymano z powodu przestępstw: głównie naruszenia nietykalności cielesnej i hajlowania. Zranionych zostało 18 osób. Na ulicy, poza demonstracją, czterech zamaskowanych mężczyzn pobiło 29-letniego Afgańczyka. Tym razem sytuacji na ulicach pilnowało 1800 funkcjonariuszy z całej Saksonii. Po spokojnej niedzieli, z dwoma małymi demonstracjami antyfaszystowskimi (jedną z nich zwołał Kościół ewangelicki), w poniedziałek w Chemnitz ma się odbyć otwarty dla wszystkich koncert znanych niemieckich grup. Wystąpią pod hasłem #wirsindmehr – w dowód na to, że w Chemnitz i Saksonii większość ludzi ksenofobii nie popiera.

Wydarzenia w Chemnitz mogą pogorszyć sytuację gospodarczą Saksonii – zauważa specjalista od etyki biznesu na uniwersytecie w Bern Thomas Koellen w wywiadzie opublikowanym na portalu gmx.de. Wizerunek landu, w którym atakuje się cudzoziemców, a neonaziści hajlują na ulicy, może odstraszyć i zagranicznych inwestorów, i pracowników z zagranicy, i ludzi innego pochodzenia, i tych reprezentujących po prostu odmienny światopogląd. Reakcję przedsiębiorców już widać. Wraz z naukowcami i stowarzyszeniami obywatelskimi firmy działające w regionie założyły inicjatywę „Chemnitz nie jest ani szare, ani brunatne”. Jej celem ma być poprawa wizerunku miasta i sprzeciw wobec ruchów neonazistowskich i antydemokratycznych.

Chemnitz ma dobre i złe strony – napisali twórcy inicjatywy w odezwie opublikowanej w sobotę w mediach. „Ale miasto nie może żyć z nienawiścią, przemocą, brakiem tolerancji i odwracaniem oczu. (...) W ostatnich latach miasto z szarego stało się kolorowym miejscem do życia. Chcemy i musimy działać, by pozostało barwne, a nie stało się brunatne”. Finansowanie akcji przewidziane jest z datków przedsiębiorstw. Na razie zebrano 100 tys. euro. 80 tys. zostanie przeznaczonych na kampanię, resztę otrzyma rodzina zamordowanego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Ustalenia „Polityki”: Działacze PiS nadal zarabiają w Pekao. I to sporo

W Pekao wciąż zarabia żona najbardziej znanego ochroniarza Jacka Sasina, ale i radni PiS. Niektórzy nawet 44 tys. zł miesięcznie, nie licząc aut służbowych i zagranicznych wyjazdów. Pracownicy mają już dość działaczy PiS i czekają na nowy zarząd.

Anna Dąbrowska
30.04.2024
Reklama