Świat

Michael Cohen pogrąży Trumpa?

Michael Cohen Michael Cohen Jonathan Ernst/Reuters / Forum
Były adwokat prezydenta Michael Cohen nazwał Trumpa „kanciarzem”, „oszustem” i „rasistą”, który „zrobi wszystko, żeby wygrać”, i przedstawił dowody jego nadużyć.

Tego samego dnia, kiedy w Hanoi rozpoczęło się spotkanie Donalda Trumpa z dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem, zeznający przed komisją Kongresu były adwokat prezydenta Michael Cohen nazwał Trumpa „kanciarzem”, „oszustem” i „rasistą”, który „zrobi wszystko, żeby wygrać” – i przedstawił dowody jego nadużyć.

Czytaj także: Rośnie teczka Trumpa. Co mu grozi?

Co zeznał Michael Cohen

Według Cohena Trump doskonale wiedział np., że jego doradca w czasie kampanii wyborczej w 2016 r. Roger Stone kontaktował się z WikiLeaks w sprawie ujawnienia przez portal uzyskanych od rosyjskich hakerów materiałów mających zaszkodzić Hillary Clinton i z entuzjazmem zareagował na wiadomość, że jego sztab wszedł w ich posiadanie. Wiedział także zawczasu o spotkaniu swego syna Donalda juniora i innych współpracowników z wysłannikami Kremla w Trump Tower w Nowym Jorku, na którym Rosjanie informowali, czego oczekują od USA po ewentualnym zwycięstwie Trumpa. Cohen potwierdził także, że na kilka tygodni przed wyborami Trump polecił mu kupić za 130 tys. dol. milczenie pornoaktorki Stormy Daniels, z którą miał pozamałżeński romans, a następnie zwrócił mu tę kwotę. Na dowód przedstawił komisji czek na 35 tys. dol. – pierwszą ratę spłaty długu.

Cohen zaprezentował także kopie innych materiałów kompromitujących Trumpa, takie jak dokumenty finansowe dowodzące, że zaniżał wartość swych aktywów bankowych, aby płacić niższe podatki od nieruchomości. Zeznał, że na polecenie Trumpa wysyłał listy grożące sankcjami szkołom, gdyby ujawniły, że prezydent nie miał takich wyników w nauce, jak to podają jego oficjalne biografie. Ujawnił też, że Trump uzyskał zwolnienie z wojska, aby nie zostać wysłanym na wojnę w Wietnamie, na podstawie fałszywych informacji o swoim stanie zdrowia. Przytoczył wreszcie szereg wypowiedzi Trumpa ukazujących jego rasistowskie uprzedzenia, jak wtedy gdy miał powiedzieć: „Czarni są zbyt głupi, by na mnie głosować”.

Odrażający portret Trumpa

Zeznania Cohena, który jak mało kto zna prezydenta, bo przez ok. 10 lat był jego „fixerem”, człowiekiem od załatwiania najbardziej kłopotliwych spraw, ułożyły się w dość odrażający portret Trumpa i zarysowały ponury obraz kampanii wyborczej w 2016 r. W jakim stopniu zaszkodzą prezydentowi – którego image znamy w końcu od dawna – i czy przyczynią się do skrócenia jego rządów?

Niektórzy komentatorzy widzą już w Cohenie drugiego Johna Deana, bohatera afery Watergate – radcę prawnego Richarda Nixona, który na jego polecenie montował tajne, pozakonstytucyjne struktury w administracji do walki z opozycją, ale zdecydował się współpracować z Kongresem, który wszczął śledztwo w tej sprawie, zakończone rezygnacją prezydenta.

Cohen, przez lata wierny pretorianin Trumpa, też zwrócił się przeciw niemu i przed komisją wymiaru sprawiedliwości Izby Reprezentantów kajał się za wykonywanie sprzecznych z etyką i prawem poleceń swego zwierzchnika. Ale Cohen nie urzędował jak Dean w Białym Domu, tylko służył Trumpowi wcześniej i można by rzec, że przypomina raczej Toma Hagena, consigliere Ojca Chrzestnego ze słynnej gangsterskiej sagi filmowej, bo cała prezydentura Trumpa, z jego rodzinnym biznesem i knajackim, nowojorskim językiem, nasuwa mafijne skojarzenia. Tyle że Hagen do końca pozostał lojalny...

Nic do stracenia

Cohen, powołany przez kontrolujących komisję Izby Demokratów na koronnego świadka oskarżenia Trumpa, może oczywiście budzić w tej roli poważne wątpliwości. Republikańscy członkowie przesłuchującej go komisji robili wszystko, by go zdyskredytować. Były adwokat prezydenta to w końcu pospolity przestępca – został uznany winnym okłamywania poprzednio Kongresu na temat swej współpracy z Trumpem oraz innych przestępstw niezwiązanych już z prezydentem, jak oszustwa podatkowe. Jest skazany na trzy lata więzienia i pozbawiony prawniczej licencji.

Republikanie sugerowali, że Cohen mści się na Trumpie za to, że po wygraniu wyborów nie zatrudnił go w Białym Domu i występuje w Kongresie po to, by podbić swoją stawkę w nadziei wydania książki. Ale jego zeznania – co podkreśla większość komentatorów – brzmiały wiarygodnie. Przede wszystkim dlatego, że nakreślony przez niego czarny portret Trumpa znajduje potwierdzenie w niezliczonych relacjach z innych źródeł. Cohen poza tym nie ma już nic do stracenia, a oskarżając Trumpa, zamyka sobie drogę do ułaskawienia. No i swoje zeznania podparł urzędowymi dokumentami.

Te ostatnie stanowią cenny materiał, jeśli nie dla prowadzącego śledztwo w sprawie rosyjskich kontaktów trumpistów przed wyborami prokuratora specjalnego Roberta Muellera – bo zeznania Cohena nie dostarczyły twardych dowodów zmowy Trumpa z Rosjanami – to na pewno dla prokuratorów badających dowody w sprawie innych stawianych mu zarzutów. Nie przypadkiem urzędnicy Białego Domu towarzyszący Trumpowi przerwali konferencję prasową w Hanoi, gdy dziennikarze zaczęli go pytać o przesłuchania jego byłego „fixera”.

Czytaj także: Czy Trumpowi grozi impeachment?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama