Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zbrodnia na rajskich wyspach

Morderczy antymuzułmański fanatyzm dosięgnął Nowej Zelandii

Zamach w meczetach w Nowej Zelandii Zamach w meczetach w Nowej Zelandii Diederik van Heyningen / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM / East News
Zbrodnia w Christchurch ma wymowę uniwersalną i zasługuje na potępienie międzynarodowe. Zwłaszcza tam, gdzie politycy głównego nurtu flirtują ze skrajną prawicą, dając w ten sposób przyzwolenie na ekstremizm.

Morderczy antymuzułmański fanatyzm dosięgnął Nowej Zelandii. W tym pięknym, zamożnym, dobrze zorganizowanym wyspiarskim kraju dotąd nie odnotowano napięć i konfliktów w stosunkach z tamtejszą maleńką mniejszością muzułmańską. A jednak nienawiść do islamu i jego wyznawców dotarła i tam.

Kto stoi za zamachem na muzułmanów w Christchurch

To nienawiść prawdopodobnie importowana z Australii, ale to w niczym nie łagodzi szoku i oburzenia nie tylko na Wyspach, ale i na całym świecie. Ta krwawa akcja terrorystyczna, inspirowana ideologią antyimigrancką, powinna zwrócić uwagę służb specjalnych w Polsce, bo i w naszym kraju mogłaby się zdarzyć.

Spokojna analiza tragedii w Christchurch będzie możliwa po zamknięciu śledztwa. Atak w dwu meczetach kosztował życie co najmniej 49 niewinnych ludzi, którzy przyszli na piątkowe modły. W szpitalu jest wiele osób ciężko rannych, więc liczba ofiar może niestety wzrosnąć. Już teraz premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern nazwała tragedię jednym z najczarniejszych dni w historii kraju.

Zatrzymano cztery osoby. Żadna nie figuruje na listach nowozelandzkich służb specjalnych. Wiadomo, że jeden z napastników urodził się w Australii. I że nie dość, iż zabijał z zimną krwią, w stylu Norwega Breivika, to jeszcze transmitował swoją zbrodnię na żywo z kamery przypiętej do ubrania. Dorobił do zbrodni skrajnie prawicową ideologię. Eksperci anglosascy nie wykluczają, że miejscem ataku miała być pierwotnie Australia. I że był przygotowywany przez dłuższy czas.

Reklama