Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Poroszenko oskarżony o tolerowanie korupcji. I to tuż przed wyborami

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko NATO North Atlantic Treaty Organization / Flickr CC by 2.0
Atak medialny może kosztować Poroszenkę 2–3 proc. głosów poparcia i przynieść mu wyborczą porażkę. Jego kampania znalazła się w impasie.

Na ostatniej prostej, miesiąc przed wyborami, walczący o reelekcję Petro Poroszenko został oskarżony o tolerowanie korupcji na szczytach władzy, i to w miejscu newralgicznym – w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Tymczasem silna armia, broniąca Ukrainy przed rosyjską agresją, to priorytet w programie prezydenta.

Czytaj także: Petro Poroszenko walczy o przetrwanie

Medialna piramida na Ukrainie

Ukraiński portal bihus.info oskarżył zastępcę sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ołeha Hładkiwskiego o stworzenie piramidy zajmującej się kontrabandą części zamiennych z Rosji. Ludzie Hładkiwskiego mieli sprzedawać je potem ukraińskiej armii po zawyżonych cenach. Ukraina, twierdzą dziennikarze, mogła na tym stracić nawet 250 mln dol.

Mimo że tezy bihus.info są słabo udokumentowane, a reporterzy pokazali tylko mailową korespondencję dotyczącą fragmentu jakichś negocjacji, skrzętnie zakrywając dane adresowe rosyjskich firm, to polityczni konkurenci Poroszenki przystąpili do ataku. Julia Tymoszenko oskarżyła go o zdradę narodu i zażądała rozpoczęcia procedury impeachmentu. Ołeh Ljaszko, szef ultraprawicowego Narodowego Frontu, ostro oświadczył, że „jeśli to się potwierdzi, to Poroszenkę i całe to towarzystwo trzeba będzie rozstrzelać”. Lider sondaży aktor komediowy Wołodymyr Zełenski zamieścił na Facebooku filmik z przesłaniem: „Ludzie, którzy doszli do władzy drogą wybrukowaną krwią, na krwi zarabiają. Już rozumiem hasło »Armia. Język. Wiara« [hasło wyborcze Poroszenki]: rozkraść armię, podzielić ludzi i pozbawić ich wiary!”.

Czytaj także: Tłok w wyścigu prezydenckim na Ukrainie

Poroszenko próbuje gasić pożar

Sztab Petra Poroszenki ocenił, że atak medialny może go sporo kosztować, nawet utratę 2–3 proc. głosów. Co grozi przegraną w wyborach. Od sierpnia ubiegłego roku, gdy Poroszenko rozpoczął kampanię, jego notowania systematycznie rosną. Niektóre z sondaży – sprzed skandalu – dawały mu nawet nieznaczną przewagę nad Tymoszenko.

Poroszenko przyjął dymisję Ołeha Hładkiwskiego, który oświadczył, że jest niewinny i czeka na rozstrzygnięcie w sądzie. Wyjaśnił zarazem, że firmy ukraińskie rzeczywiście korzystały z kontrabandy przy zakupie części do czołgów i wozów bojowych piechoty. „Nie było innego wyjścia – tłumaczył. – Nasze przemysły zbrojeniowe przez lata współpracowały, są części, które można kupić tylko w Rosji. Wszystkie transakcje odbywały się pod nadzorem ukraińskich służb specjalnych i jeśli trzeba było – pod lupą prokuratury wojskowej”.

W sprawie zabrał głos prokurator generalny Ukrainy, zarazem polityczny sojusznik prezydenta. Potwierdził, że prokuratura wojskowa prowadziła postępowania przeciw kilku przedsiębiorcom, którzy zaopatrywali armię w sprzęt. Różnie się to kończyło. Najczęściej „rekompensowali oni państwu to, co niesłusznie wzięli”. Maile opublikowane w mediach pochodziły zaś z jednego z postępowań przygotowawczych z 2015 r., śledztwo wciąż się toczy. Jak donosi prasa opozycyjna, prokuratorzy są badani na wykrywaczu kłamstw.

Poroszenko wsparł pomysł powołania specjalnej komisji śledczej ds. korupcji w firmach zbrojeniowych. Jej prace transmituje telewizja. Przychylna głowie państwa prasa uważa, że to właściwa droga, by przejąć kontrolę nad zakupami dla armii.

Czytaj także: W wyborach na Ukrainie więcej magii niż realnej polityki

Impas i proroctwo Kuczmy

Mimo to kampania Poroszenki znalazła się w impasie. Jego najmocniejsza stroną były dotąd spotkania z wyborcami, transmitowane przez telewizję. Prezydent prezentuje się jako entuzjasta tezy: „by osiągnąć sukces, trzeba uścisnąć tysiące rąk”. Teraz, po medialnych oskarżeniach, na jego trasie pojawili się bojówkarze Narodowego Korpusu, a ich zadaniem jest rozbić ten wyborczy kadr z innym przesłaniem: „Poroszenko za kraty”. Policja wyjątkowo im pobłaża. Po pierwszym starciu kilkunastu pobitych funkcjonariuszy trafiło do szpitala. Minister spraw wewnętrznych, posądzany o sprzyjanie Julii Tymoszenko, tłumaczył, że trzeba szanować wolność słowa.

Kto więc wygra wybory? Każdy z trzech głównych pretendentów ma inną koncepcję Ukrainy. Pojawienie się na trasie Poroszenki bojówek Narodowego Korpusu wprowadza nową dynamikę. Kilka tygodni temu Leonid Kuczma, były prezydent, przestrzegał przed ponownym majdanem. Pewnie wie, jak trudno być prorokiem we własnym kraju.

Według najnowszych sondaży Julia Tymoszenko odzyskała drugie miejsce w wyścigu. 24,7 proc. wyborców chce oddać głos na Zełenskiego, 18,3 proc. na Tymoszenko i 16,8 proc. na Poroszenkę.

Czytaj także: Niepodległa Ukraina ma 27 lat. Ale czy są powody do świętowania?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama